Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Luis Fernandez dla „Białej Gwiazdy” jest dzisiaj bezcenny

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Po 23. kolejce I ligi Luis Fernandez oderwał się od reszty stawki i został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców z szesnastoma golami na koncie. Wisła Kraków nie byłaby dzisiaj w miejscu, w którym jest bez trafień swojego najlepszego piłkarza.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Jeśli przyglądnąć się klasyfikacji wszystkich strzelców w I lidze, szybko można dojść do wniosku, że nie ma drugiej tak uzależnionej od jednego snajpera drużyny jak Wisła Kraków. Fernandez ma szesnaście goli na koncie, a następni w tej klasyfikacji piłkarze „Białej Gwiazdy” są daleko za nim. Po trzy trafienia zaliczyli bowiem: Bartosz Jaroch, Mateusz Młyński, Angel Rodado i Michał Żyro. W przypadku pozostałych I-ligowców o takim uzależnieniu od jednego zawodnika można mówić jedynie w ŁKS-ie. Tam również na czele klasyfikacji strzelców jest najlepszy zawodnik tego zespołu - Pirulo. Hiszpan strzelił dwanaście goli w tym sezonie, a z jego plecami są: Piotr Janczukowicz, Stipe Jurić, Mateusz Kowalczyk, Bartosz Szeliga. Cały kwartet ma na koncie po cztery gole. Różnica zatem nie jest aż tak duża jak w Wiśle pomiędzy Fernandezem i resztą, ale jednak też bardzo wyraźna. W takiej sytuacji trzeba jednak zastanowić się czy „Biała Gwiazda” nie jest na dzisiaj aż za mocno uzależniona od swojego lidera? I jak radziłaby sobie, gdyby z jakichś przyczyn Luis Fernandez na jakiś czas wypadł ze składu?

Pytania są zasadne, bo po pierwsze Hiszpan ma na koncie trzy żółte kartki i kolejna wyeliminuje go z gry, a po drugie jest tydzień w tydzień mocno poniewierany przez rywali, co w pewnym momencie może skończyć się kontuzją, która nie pozwoli mu grać. On sam zresztą o tym mówił niedawno w rozmowie z nami: - Chciałbym móc trenować każdego dnia. Nie mogę niestety, bo co weekend jestem tak kopany, że muszę później kilka dni dochodzić do siebie, walczyć z bólem. Na razie wszystko jest w porządku, ale może przyjść w końcu taki dzień, że ktoś tak mnie skopie, że będę miał poważniejszą kontuzję.

Rzeczywiście, nie są to skargi bezpodstawne, bo Luis Fernandez jest najczęściej faulowanym zawodnikiem w całej I lidze. Są mecze, gdy można wręcz dojść do wniosku, że rywale urządzają sobie polowanie na Hiszpana, żeby wykluczyć go z gry. Do tej pory w dziewiętnastu występach w tym sezonie, był faulowany ponad 60 razy, a rywale po przewinieniach na nim dostali jedenaście kartek. Tutaj też - tak jak w przypadku strzelonych bramek - jest przepaść w porównaniu do innych piłkarzy Wisły, bo drugi na tej liście Bartosz Jaroch zarobił pięć żółtych kartek dla przeciwników.

Luis Fernandez to nie tylko gole i faule na nim, bo piłkarz Wisły wykonuje również wiele innej pracy na boisku. Ma np. na swoim koncie trzy asysty. Oficjalnie, bo jeśli za asystę uznalibyśmy również wywalczone rzuty karne, byłoby ich jeszcze więcej. Czterokrotnie bowiem po faulach na Hiszpanie sędziowie dyktowali dla Wisły jedenastki, które później sam Fernandez zresztą zamieniał na gole.

Trudno też przecenić wkład Luisa Fernandeza w wiosenną serię Wisły, która wygrała wszystkie pięć meczów. W każdym z nich Hiszpan albo strzelał gola lub dwa, albo przynajmniej notował asystę. Będąc bardziej precyzyjnym - do siatki trafiał w spotkaniach z Resovią, Odrą Opole, GKS-em Katowice i GKS-em Tychy, a asystę zaliczył w potyczce z Arką Gdynia.

Wysoka forma Luisa Fernandeza wywołuje co chwilę dyskusję na temat ewentualnego przedłużenia z nim kontraktu. Na razie jednak te rozważania wydają się być bezprzedmiotowe. Z jednego konkretnego powodu - trudno przypuszczać, żeby Hiszpan chciał w Krakowie zostać, jeśli Wisła ostatecznie nie zrealizuje celu i nie awansuje do ekstraklasy. Można zatem powiedzieć, że Fernandez swoimi golami zwiększa nie tylko szansę powrotu do elity „Białej Gwiazdy”, ale również pozostania pod Wawelem. Rozmowy w tej sprawie były już zresztą prowadzone w zimie, ale na razie zostały przynajmniej na jakiś czas zawieszone. Mówił o tym niedawno trener Radosław Sobolewski: - Rozmowy z Luisem na temat jego nowej umowy prowadzone były już wcześniej, ale daliśmy sobie chwilę spokoju, żeby skupić się tylko i wyłącznie na grze. Widać, że to słuszna droga, bo Luis jest niesamowicie skoncentrowany, zdeterminowany i poprzez to łatwiej jest mu pokazać nietuzinkową jakość.

Jakość rzeczywiście Fernandez pokazuje co tydzień, ale warto wrócić do postawionego wcześniej pytania jak poradziłaby sobie Wisła bez swojego lidera? Wydaje się, że szanse na to, żeby wygrywała ona również bez Fernandeza są dzisiaj większe niż jesienią. Z prostego powodu. Zimą do Krakowa ściągnięto kilku jakościowych zawodników, którzy również potrafią kreować sytuacje bramkowe. Pierwszy przykład z brzegu to rodak Fernandeza Alex Mula. Ten skrzydłowy miał jeszcze na początku ligowej wiosny problemy zdrowotne, ale szybko doszedł do siebie. Dzisiaj na koncie ma już trzy asysty! A przecież Wisła miała jesienią problem właśnie z dogrywaniem piłek ze skrzydła. Dlatego jeśli „Biała Gwiazda” miałaby stracić Fernandeza na jeden mecz, dwa spotkania, to powinna sobie jakoś poradzić. Naszym jednak zdaniem, żeby rzeczywiście wywalczyła awans do ekstraklasy, musi na swoją gwiazdę dmuchać i chuchać. Bo w dłuższej perspektywie tego sezonu tylko zdrowy Luis Fernandez może na dzisiaj poprowadzić Wisłę do ekstraklasy!

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Luis Fernandez dla „Białej Gwiazdy” jest dzisiaj bezcenny - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto