Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jakub Bartkowski: Z Krakowa i Wisły mam tylko dobre wspomnienia

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Jakub Bartkowski na stadionie Wisły już miał okazję zagrać w barwach Pogoni Szczecin. Na zdjęciu razem ze Sławomirem Peszką w czasie meczu, który „Portowcy” wygrali 3:2 w marcu 2019 roku
Jakub Bartkowski na stadionie Wisły już miał okazję zagrać w barwach Pogoni Szczecin. Na zdjęciu razem ze Sławomirem Peszką w czasie meczu, który „Portowcy” wygrali 3:2 w marcu 2019 roku Andrzej Banaś
- Bardzo lubię wracać do Krakowa, na stadion Wisły. Myślę, że już do końca życia będzie to wywoływało u mnie specjalne, pozytywne emocje - mówi Jakub Bartkowski, piłkarz Pogoni Szczecin, który dwa lata grał w zespole „Białej Gwiazdy”. W piątek obie drużyny zagrają ze sobą w meczu 18. kolejki ekstraklasy.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Na początek trochę prowokacyjnie zapytam, czy Pogoń Szczecin w tym sezonie gra o mistrzostwo Polski?
- Rzeczywiście, trochę prowokacyjne to pytanie, bo jeśli popatrzymy na sytuację w tabeli, wiadomo, że mogę odpowiedzieć tylko w jeden sposób - tak gramy o mistrzostwo!

- To teraz wyjaśnię skąd takie pytanie. Wielu ekspertów traktuje was trochę lekceważąco, mówiąc, że choć teraz jesteście liderem, to nie ma szans, żebyście na tej pozycji dojechali do mety. Takie opinie was denerwuję, śmieszą, a może wywołują sportową złość?
- Niech sobie eksperci tak mówią. Dla nas to nawet lepiej, że nie stawiają nas w roli faworytów. Uważam, że to działa na naszą korzyść, bo możemy w nieco spokojniejszej atmosferze wykonywać swoją codzienną pracę. To też nie jest tak, że w szatni codziennie rozmawiamy o tym, że gramy o mistrzostwo. Raczej jest taka bardzo spokojna, trzeźwa ocena sytuacji i podejście do sprawy w taki sposób, że najważniejszy jest każdy następy mecz. Czasami jak robi się plany zbyt dalekosiężne, może umknąć to, co masz zrobić tu i teraz. Staramy się o tym nie zapominać. Jeśli natomiast będziemy konsekwentni w tym, co robimy, stać nas będzie na wiele.

- Konsekwentni jesteście, nawet jeśli dwa ostatnie mecze z Piastem Gliwice w Pucharze Polski i w lidze nie od końca wam wyszły. To, co szczególnie musi budzić szacunek, to tylko osiem straconych bramek w siedemnastu meczach. O skali tego osiągnięcia niech świadczy fakt, że aż dwanaście razy schodziliście z boiska z zerowym kontem po stronie strat. Ciężko was ugryźć…
- To prawda, statystyki czarno na białym pokazują jak gra obronna jest naszą mocną stroną. Moim zdaniem jest to efekt pracy całego zespołu. To nie tylko zasługa świetnego w naszej bramce Dane Stipicy czy czwórki obrońców, ale wszystkich. Cała jedenastka w każdym meczu pracuje na taki wynik. To również efekt tego, że jesteśmy doskonale ustawieni, każdy dokładnie wie, co ma na boisku robić. Pewnie niektórzy powiedzą, że za mało bramek strzelamy, ale skoro jesteśmy liderem, to chyba widać, że nasz pomysł na grę jest skuteczny.

- To wasze liderowanie przypada akurat na specyficzny czas, bo gracie przy pustych trybunach. Odczuwacie w związku z tym jakąkolwiek presję ze strony kibiców, ich wsparcie w walce o mistrzostwo?
- To rzeczywiście trochę dziwne uczucie, bo robimy dobre wyniki, a trudno mówić o takiej kibicowskiej atmosferze na meczach, gdy trybuny są puste. My jednak akurat czujemy wsparcie naszych kibiców, bo starają się w miarę możliwości cały czas pokazywać, że są z nami. Przykładowo w czasie meczu z Cracovią odpalili z oddali fajerwerki, słychać było też ich doping. Gdy graliśmy z Piastem, również spora grupa kibiców dopingowała nas spod bram stadionu. Słyszeliśmy to wyraźnie na boisku. Czujemy zatem, że kibice są z nami.

- A jak wygląda pańska pozycja w ekipie „Portowców”? Jesienią raz pan grał, raz nie. Od pierwszego meczu w tym roku występuje pan jednak we wszystkich meczach i to od 1 do 90 minuty. Wygrał pan rywalizację o miejsce na prawej obronie w okresie przygotowawczym?
- Myślę, że to wydarzyło się nawet wcześniej, już w grudniu. Grałem w ostatnich meczach poprzedniego roku, co w jakimś stopniu było wynikiem kontuzji Davida Steca. Dostałem szansę i wygląda na to, że zaprezentowałem się w tych meczach na tyle dobrze, że gram również teraz. Okres przygotowawczy nie miał chyba na to wielkiego wpływu, bo był on tym razem wyjątkowo krótki. Ciężko byłoby przed trzy tygodnie wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Mnie moja obecna sytuacja oczywiście cieszy.

- Pański kontrakt z Pogonią wygasa z końcem czerwca. Zostanie pan w Szczecinie? Toczą się w ogóle rozmowy w tej sprawie?
- Na ten moment nie prowadzimy rozmów z sprawie nowego kontraktu.

- Przed wami mecz z Wisłą Kraków. Dla pana przyjazd na stadion przy ul. Reymonta wciąż jest czymś wyjątkowym, czy po tych dwóch latach od odejścia z zespołu „Białej Gwiazdy” traktuje pan mecze z Wisłą jak każde normalne, ligowe spotkanie?
- Bardzo lubię wracać do Krakowa, na stadion Wisły. Myślę, że już do końca życia będzie to wywoływało u mnie specjalne, pozytywne emocje.

- To wynika z tego, że w Wiśle wypłynął pan tak na dobre na ekstraklasowe wody?
- Niekoniecznie. Przecież już wcześniej grałem w ekstraklasie.

- Tak, ale opinię takiego dobrego, solidnego ligowca wyrobił pan sobie w barwach Wisły.
- Może rzeczywiście tak było, ale okres spędzony w Wiśle i w Krakowie wspominam przede wszystkim ze względu na dobry, pozytywny czas w moim życiu. Przez te dwa lata w tym klubie spotkałem wiele wspaniałych, życzliwych osób. To nie był łatwy czas dla Wisły z wiadomych względów, ale ja z Krakowa zabrałem tylko te dobre wspomnienia. I tylko o tym chcę i będę pamiętał.

- Utrzymuje pan z kimś z obecnej Wisły stały kontakt?
- W Wiśle trochę się pozmieniało, ale z zespołu, w którym grałem jest jeszcze paru chłopaków. Stały kontakt mam z Michałem Buchalikiem. Z pozostałymi chłopakami spotykamy się natomiast przede wszystkim przy okazji meczów. Wtedy jest okazja, żeby chwilę pogadać.

- Jak pan widzi dzisiejszą Wisłę, która zmienia się pod kierunkiem trenera Petera Hyballi?
- Widać po Wiśle rękę nowego trenera. Styl, jaki prezentuje „Biała Gwiazda” będzie zapewne taki sam do końca sezonu. Widać przede wszystkim konsekwencję w grze tej drużyny. Myślę, że jakie by nie były wyniki, to trener Hyballa nie odejdzie od swojego pomysłu na futbol i niewiele będzie zmieniał. Wisła ma dzisiaj dużo mocnych punktów. Jej mecze dobrze się ogląda, bo są bardzo emocjonujące dla kibiców. Jak każdy jednak zespół, Wisła ma też swoje słabsze strony. Trenerzy już nam pokażą, gdzie możemy ewentualnie zaskoczyć rywali.

- Pewnie będziecie chcieli to zrobić omijając wysoki pressing Wisły i wyprowadzając szybkie kontry. „Biała Gwiazda” atakuje wysoko i zostawia sporo miejsca do takich właśnie kontrataków.
- To nie jest tajemnicą, że Wisła tak gra, ale to takie ogólne wnioski. Dokładny plan na ten mecz przedstawi nam trener Kosta Runjaić. Ja mogę powiedzieć już teraz tyle, że do Krakowa jedziemy po trzy punkty!

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

EKSTRAKLASA 2021: wyniki, tabela, terminarz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Jakub Bartkowski: Z Krakowa i Wisły mam tylko dobre wspomnienia - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto