Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Dawid Szot: Z meczu na mecz się rozkręcamy

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- Nie chcę być zawodnikiem, który tylko nic nie zawali, ale również takim, który pomoże drużynie, wniesie coś od siebie do gry – mówi Dawid Szot, piłkarz Wisły Kraków po meczu z Resovią, wygranym przez „Białą Gwiazdę” 4:1.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Dużo mówiło się od dłuższego czasu, że macie problem z drużynami, które przyjeżdżają na Reymonta i bronią się głęboko. W meczu z Resovią poradziliście sobie jednak, wygrywając wysoko 4:1. I długo mieliście pełną kontrolę nad grą. Może tylko przez moment po golu na 2:1 pojawiły się problemy.
- Mówiłem to już w wywiadzie przed tym meczem, że pracowaliśmy mocno nad tym, żeby takie spotkania, w których drużyny są nastawione mocno na bronienie, wygrywać pewnie, znaleźć na to sposób. I myślę, że w tym spotkaniu było już to widać, że mamy pomysł, jak do Resovii się dobrać. Pokazała to już nawet ta pierwsza bramka Bartka Jarocha, jeszcze nieuznana, ale widać było, że przy naszym sposobie gry Resovia po prostu się gubi. W końcu przyszła bramka Bartka Jarocha, już uznana i pierwsza połowa została wygrana 1:0, a była ona prowadzona pod naszą kontrolą. W przerwie w szatni mówiliśmy sobie, że musimy zachować koncentrację, bo wiadomo jak takie mecze czasami wyglądają. Niby prowadzisz, niby masz kontrolę nad grą, a później przychodzi moment dekoncentracji i rywal to wykorzystuje. Na szczęście na początku drugiej połowy przyszła dość szybko druga bramka. Później był taki moment, gdy niepotrzebnie straciliśmy bramkę przez głupią stratę, błąd w ustawieniu. Mogliśmy temu zapobiec, ale na szczęście szybko strzeliliśmy trzeciego gola i to zamknęło sprawę. Końcówka była już spokojna.

- To pierwszy raz w sezonie, gdy wygrywacie dwa mecze z rzędu.
- Super! Cieszę się i mam nadzieję, że nie skończy się na dwóch kolejnych zwycięstwach, ale będą kolejne. Teraz przed nami Podbeskidzie, później Zagłębie Sosnowiec i miejmy nadzieję, że do kolejnej przerwy na kadrę zdobędziemy dużo punktów. Wreszcie nie będziemy przegrywać czy nawet remisować, ale wygrywać seriami. Tylko w taki sposób można ostatecznie awansować.

- Pewnie tego pan nie czytał, ale gdy Wisła ogłosiła skład na mecz z Resovią, pojawiły się w mediach społecznościowych komentarze zdziwienia, że Dawid Szot zaczyna na lewej obronie…
- No i bardzo dobrze, że wywołało to zdziwienie! Mam takie podejście, że staram się nie czytać takich rzeczy. Dla mnie najważniejsze jest to, co sądzi trener, bo to on wie jak wyglądam jak, jak wyglądają poszczególni zawodnicy w tygodniu poprzedzającym mecz. Pod danego przeciwnika też ustawiamy się w konkretny sposób. Na jednego potrzebny jest dany zawodników, a na drugiego inny. Na ten mecz trener uznał, że to ja będę potrzebny. I myślę, że pokazałem się z dobrej strony. Zaliczyłem pierwszą asystę w tym sezonie. Mam nadzieję, że asyst, również bramek będzie więcej. Nie chcę być zawodnikiem, który tylko nic nie zawali, ale również takim, który pomoże drużynie, wniesie coś od siebie do gry. Tak jak choćby ta asysta, która pozwoliła nam podwyższyć wynik na 2:0. Takim zawodnikiem chciałbym być i mam nadzieję, że częściej będę zamykał usta różnym ekspertom.

- Satysfakcja jest podwójna, że ta asysta przy golu Angela Rodado była z lewej nogi?
- To dość ciekawa sytuacja, bo w poprzednim sezonie też zaliczyłem asystę z lewej nogi. Teraz było podobnie i to cieszy. Ciężko pracuję i jeśli trener wystawia mnie na tej pozycji, to jestem zmuszony ćwiczyć lewą nogę, cały czas się doskonalić. Próbuję wszystkiego - dośrodkowań, prostopadłych podań, do boku. Myślę, że jeszcze rok temu miałbym problem, żeby tak dośrodkować z lewej nogi, tak ułożyć ciało, a teraz widać, że po przepracowanym czasie jest z tym lepiej, ale można to jeszcze poprawić. Cały czas będę nad tym pracował, bo to przecież nie oznacza, że dałem jedną asystę i już super gram lewą nogą. Cały czas można być w tym względzie lepszym, a ja mam nadzieję, że tych asyst z lewej, prawej nogi będzie coraz więcej.

- W dwóch meczach u siebie strzeliliście dziesięć bramek. Można powiedzieć, że poczuliście moc w ofensywie?
- Można tak powiedzieć, choć ja ująłbym w to w ten sposób, że to efekt zgrania. Po prostu potrzebowaliśmy na to wszystko trochę czasu. Na początku sezonu nie wyglądało to tak, jak zakładaliśmy, jakbyśmy chcieli, ale widać już, że z meczu na mecz się rozkręcamy. Wyglądamy coraz lepiej w grze defensywnej, w grze ofensywnej. Trzeba to po prostu kontynuować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Dawid Szot: Z meczu na mecz się rozkręcamy - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto