Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Potrzebowaliśmy potwierdzenia własnej dyspozycji

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wiktor Gumiński
Obrońca Wisły Kraków Bartosz Jaroch był zadowolony po meczu z Odrą Opole, który „Biała Gwiazda” wygrała 2:1. Z zawodnikiem rozmawialiśmy jednak nie tylko o tym spotkaniu.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- To był najbardziej szalony tydzień w pańskiej karierze?
- Na pewno środowy mecz dostarczył nam mnóstwo emocji. Teraz też w Opolu ich nie brakowało. Może trochę w końcówce zabrakło nam więcej spokoju, żeby dłużej utrzymywać się przy piłce, ale koniec końców wygraliśmy w ciągu tygodnia dwa mecze i to w tym wszystkim jest najważniejsze.

- Dwa mecze, z których medialne głośniej było o potyczce z Widzewem, ale dla was w szerszej perspektywie ważniejszy był ten mecz w Opolu z Odrą. Zgodzi się pan z taką tezą?
- Zgodzę się. Oczywiście Puchar Polski jest też dla nas bardzo ważny. Jest też ważny dla naszych kibiców. Przeżywamy w nim w tym sezonie niesamowitą przygodę. Prawda jest jednak taka, że musimy skupić się na lidze, bo wszyscy wiedzą, że dla nas awans do ekstraklasy to jest cel nadrzędny w tym sezonie.

- Zamykając temat meczu z Widzewem, jak pan ocenia to całe zamieszanie w związku z pismem łodzian, którzy domagają się powtórki tego spotkania?
- Nawet nie chcę się wypowiadać na ten temat. Wygraliśmy na boisku, a reszta nas nie interesuje.

- To przejdźmy do meczu w Opolu. Odra was zaskoczyła tak niskim ustawieniem? Wyglądało to szczególnie w pierwszej połowie jakby grali na wyjeździe, a nie u siebie.
- To prawda, że mieliśmy dużo miejsca w pierwszej połowie, ale brakowało w tym wszystkim konkretów z naszej strony. Paradoks polega na tym, że po przerwie miejsca było już mniej, ale zdobyliśmy dwie bramki. I to było najważniejsze, bo po pierwszej części, w których nie udało nam się strzelić gola, wyszliśmy na drugą połowę z wiarą, z pozytywnym nastawieniem i przyniosło to efekt.

- Ostatnie dwadzieścia minut pozostawaliście już w głębszej obronie. Trener Albert Rude na konferencji prasowej nawet nie krył, że wyszło po prostu zmęczenie z meczu z Widzewem - fizyczne, ale też psychiczne. Pana zdaniem również taki był powód tego jak ten mecz wyglądał pod koniec?
- Na pewno to jak wyglądaliśmy w końcówce było w jakimś stopniu pokłosiem tego meczu pucharowego. Najbardziej zabrakło nam jednak dłuższego utrzymania się przy piłce. Mimo tego ostatecznie zrobiliśmy swoje i zgarnęliśmy trzy punkty. I to się liczy najbardziej w tym wszystkim.

- Teraz czas was starcie z liderem, z Arką Gdynia…
- No… ciężki wyjazd nas czeka. Jedziemy do lidera, ale jeśli zagramy z takim polotem jak z Widzewem, a do tego dorzucimy skuteczność z drugiej połowy meczu z Odrą plus dołożymy do tego wszystkiego mnóstwo zdrowia, to myślę, że wynik będzie dla nas pozytywny.

- A tak mentalnie ten tydzień was odbudował po porażce z Tychami?
- Na pewno przyniósł dużo optymizmu przede wszystkim mecz z Widzewem. Prawda była taka, że dwa pierwsze spotkania w tym roku były słabe w naszym wykonaniu i potrzebowaliśmy takiego potwierdzenia własnej dyspozycji. Mecz w środę pozwolił nam znów uwierzyć, że potrafimy dobrze grać w piłkę i wygrywać z klasową drużyną. To na pewno był taki pozytywny kop dla wszystkich.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Potrzebowaliśmy potwierdzenia własnej dyspozycji - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto