Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Jeśli mielibyśmy w ten sposób wygrywać do samego końca, to niech będzie...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
W meczu z GKS-em Tychy to Bartosz Jaroch strzelił pierwszego gola dla Wisły Kraków. Obrońca „Białej Gwiazdy” cieszył się jednak przede wszystkim z tego, że drużyna ostatecznie znów zgarnęła komplet punktów, wygrywając 2:1.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

To był trochę dziwny mecz. Wisła miała w nim przez większość czasu przewagę, momentami bardzo wyraźną, ale długo nie potrafiła jej przekuć w konkrety w postaci goli. Trener Radosław Sobolewski po końcowym gwizdku mówił nawet, że pierwsza połowa w wykonaniu jego podopiecznych była najlepsza w tym roku. Pod taką tezą podpisuje się również Bartosz Jaroch, który mówi: - Nie ma wątpliwości, że pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Brakowało nam tylko postawienia kropki nad „i” w postaci bramki. Dobrze, że udało się nam to zrobić już na początku drugiej połowy. Szkoda natomiast, że później nastąpił moment dekoncentracji i rywale wyrównali. Przez to musieliśmy bardzo ciężko walczyć o wygraną.

Co ciekawe, Wisła trafiła do siatki GKS-u już przed przerwą, a duża w tym była zasługa Jarocha. To on oddał mocny strzał z dystansu. Problem w tym, że po drodze piłkę trącił jeszcze Miki Villar, który był na spalonym. Sędzia słusznie gola nie uznał, a Jaroch sprawę podsumowuje: - Nieważne czy był niewielki czy duży ten spalony. Sędzia gola nie uznał, musieliśmy go szukać dalej.

Po bramce, jaką piłkarz Wisły strzelił w drugiej połowie na 1:0, wydawało się, że „Biała Gwiazda” pójdzie za ciosem, że podwyższy prowadzenie. Okazało się jednak, że po golu Jarocha krakowianie zanotowali najsłabszy fragment tego spotkania. Pozwolili na zbyt wiele tyszanom, a ci wyrównali. I znów wiślacy musieli żmudnie szukać przewagi. Udało się dopiero w doliczonym czasie gry, gdy z rzutu karnego trafił Luis Fernandez i piłkarze z ul. Reymonta ostatecznie wygrali 2:1.
- Najważniejsze, że nasze mecze kończą się zwycięstwami, choć oczywiście sami też chcielibyśmy szybciej ustawiać je w taki sposób, żebyśmy nie musieli czekać do ostatnich minut na zwycięskie bramki - uśmiecha się Bartosz Jaroch. Dodaje też: - Z drugiej strony… Jeśli mielibyśmy nawet w ten sposób wygrywać do samego końca, to niech będzie. Możemy i tak!

Co ciekawe, Jaroch tym swoim golem w meczu z Tychami dołączył do grona piłkarzy Wisły z trzema trafieniami na koncie. Klasyfikacja strzelców w zespole z ul. Reymonta wygląda bowiem na dzisiaj tak, że bezapelacyjnym liderem jest Luis Fernandez, który uzbierał już szesnaście goli, a za jego plecami jest od soboty już kwartet zawodników z trzema trafieniami na koncie. Prócz Jarocha taki dorobek mają bowiem również: Mateusz Młyński, Angel Rodado i Michał Żyro. Jaroch podkreśla jednak: - To mój trzeci gol w tym sezonie, ale nie jest to jeszcze osobisty rekord. Miałem już takie sezon w swojej karierze, że i siedem goli udawało się strzelić.

Rzeczywiście, to jest właśnie rekord Bartosza Jarocha jeśli chodzi o liczbę goli w jednym sezonie. Ustanowił go w rozgrywkach I ligi 2018/2019 w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Szansę na poprawienie swojego dorobku Bartosz Jaroch będzie miał już w najbliższy piątek, gdy Wisła zagra w Bełchatowie ze Skrą Częstochowa. Krakowianie będą oczywiście zdecydowanym faworytem tego spotkania, ale absolutnie nie mogą pozwolić sobie na lekceważenie tego przeciwnika. Skra wygrała zresztą dwa ostatnie mecze z wyżej notowanymi od siebie rywalami, pokonując po 1:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała u siebie i Zagłębie Sosnowiec na wyjeździe. Bartosz Jaroch sam podkreśla: - Oglądałem Skrę w ostatnich meczach i to nie jest tak, że oni byli w wielu spotkaniach, nawet tych, które przegrywali, słabsi. Wbrew miejscu, które zajmują w tabeli, oni potrafią grać w piłkę i nie możemy nawet pomyśleć, że czeka nas w Bełchatowie jakiś spacerek. Trzeba tam pojechać w pełni skoncentrowanym, bo czeka nas ciężki mecz. Będziemy jednak walczyć o swoje.

Ktoś może zadań pytanie, skąd u piłkarza Wisły tak duże zainteresowanie Skrą? Odpowiedź jest jednak prosta. Decydują względy rodzinne… - W Skrze gra mój kuzyn, Gracjan Jaroch. Dlatego oglądam jej mecze - wyjaśnia wiślak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Jeśli mielibyśmy w ten sposób wygrywać do samego końca, to niech będzie... - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto