Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Artur Skowronek pytany o Cabrerę: - Powinienem powiedzieć pomidor...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
- Robimy bardzo dużo, zarząd robi, żeby napastnik do nas dołączył i został naszym piłkarzem jeszcze przed meczem z Jagiellonią Białystok - mówi trener Wisły Kraków Artur Skowronek, który podsumował dla nas zgrupowanie „Białej Gwiazdy” w Turcji.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Meczami z młodzieżowym Lokomotiwem Moskwa i przede wszystkim Dinamem Tbilisi zakończyliście praktycznie zgrupowanie w Turcji. Początkowo w Belek mieliście zagrać trzy sparingi, skończyło się na pięciu i ani jednego nie przegraliście.
- I bardzo z tego się cieszę, bo tylko w ten sposób można najlepiej rozwijać ten zespół. Wyniki może nie są najważniejsze w takich grach, ale one też pomagają wzmocnić się mentalnie. Rzeczywiście planowaliśmy trzy gry kontrolne, bo do końca nie wiedzieliśmy, jak będzie ze zdrowiem zawodników. Okazało się jednak, że wszyscy są zdrowi, więc można było sobie pozwolić na dwa dodatkowe sparingi.

- Skoro wspomina pan o zdrowiu, to rzeczywiście drugi pozytywny aspekt tych przygotowań. Poza Krzysztofem Drzazgą, który poważnej kontuzji nabawił się jeszcze w grudniu, pozostałych piłkarzy ma pan do dyspozycji.
- To naprawdę nie jest przypadek, bo wszyscy bardzo mocno o to zadbaliśmy. Przede wszystkim piłkarze, którzy bardzo poważnie podeszli do dwóch pierwszych mikrocyklów. To właśnie wtedy zbudowali bardzo solidną bazę, żeby ciężko pracować w Turcji. Dzięki takiej bazie, mięśnie, ścięgna, tkanki wytrzymały, a chłopcy przełamali bariery, o których rozmawialiśmy. Dzięki temu mogę dzisiaj powiedzieć, że zespół Wisły Kraków jest gotowy do ligi.

- Widać było w starciu z Dinamem Tbilisi, że nikt nogi nie odstawiał, a zespół fizycznie dobrze wytrzymał trudy tego meczu, choć rywal grał twardo, bezpardonowo.
- Wiadomo, że zweryfikuje nas liga. Teraz możemy różne rzeczy opowiadać, ale mieliśmy taki plan, że na zmęczeniu chłopaki wytrzymują taki mecz, taki bodziec w dobrym tempie. Lekko nie mieli, bo my naprawdę ciężko trenowaliśmy przez ostatni tydzień. Drużyna jest jeszcze na zmęczeniu, również psychicznym, bo wiadomo, że to już końcówka zgrupowania. Ale znów zawodnicy pokazali, że jak trzeba, to wychodzą na boisko i robią swoje. Znów w tych ostatnich meczach byliśmy drużyną i z tego najbardziej się cieszę.

- Jak ocenia pan nowych zawodników. Jeśli oprzeć się na sparingach, to wygląda na to, że najbliżej wyjściowego składu są Hebert i Gieorgij Żukow. Potwierdza pan, czy jeszcze wszyscy mają szansę, żeby przekonać pana do siebie przed meczem z Jagiellonią?
- Analiza jeszcze przede mną, bo chcemy na spokojnie jeszcze raz zobaczyć te spotkania razem ze sztabem. Chodzi o to, żeby na Jagiellonię rzeczywiście wyszła najlepsza na ten moment jedenastka Wisły Kraków. Mamy jeszcze cały tydzień do tego spotkania. Oczywiście, pewne wnioski po sparingach można wyciągać, ale nie szedłbym aż tak daleko.

- A generalnie całą piątkę nowych piłkarzy, jak pan ocenia po kilku tygodniach wspólnej pracy, gdy miał pan okazję lepiej się im przyglądnąć?
- To są super ludzie. Przede wszystkim mają charakter, jakiego oczekiwaliśmy. Chcą zrobić wszystko, żeby pomóc zespołowi, a przy okazji sobie. To widać w ich codziennej pracy. Ale, że tak będzie, to szczerze mówiąc wiedzieliśmy, bo zostali dobrze wyselekcjonowani przez naszych skautów. Ich aklimatyzacja przebiegła też szybko, ale to już w znacznym stopniu dzięki pozostałym piłkarzom, którzy ciepło ich przyjęli. Już dzisiaj odciskają swoje piętno na drużynie, choćby tak jak Hebert, który strzela bramki.

- Nie wszyscy z nich grają jednak tyle samo. Jak np. wygląda sytuacja z Lubomirem Tuptą? On ma jakieś problemy zdrowotne, potrzebuje jeszcze nadrobić zaległości w przygotowaniu?
- Lubomir nie był w pełni do naszej dyspozycji w okresie przygotowawczym, a widać było, jak intensywny był ten ostatni sparing. Jesteśmy już na etapie, że najważniejsza jest liga i pod tym kątem podeszliśmy do tego meczu.

- Nie przez przypadek pytam o Tuptę, bo gdy rozmawialiśmy 7 stycznia, mówił pan, że do drużyny szybko dołączy napastnik. Jest Słowak, ale przecież to żadna tajemnica, że nie on jest wyborem numer jeden i że prowadzicie rozmowy z Airamem Cabrerą. Jak wygląda na ten moment ta sprawa?
- Powinienem powiedzieć pomidor… Robimy jednak bardzo dużo, zarząd robi, żeby napastnik do nas dołączył i został naszym piłkarzem jeszcze przed meczem z Jagiellonią Białystok.

- Jeśli uda się potwierdzić Cabrerę, uznacie, że kadra na wiosenną część sezonu jest już zamknięta?
- Okienko jest otwarte cały czas, więc nie możemy powiedzieć, że kadra jest zamknięta. Generalnie jestem jednak bardzo zadowolony z tego, co robi zarząd. Jesteśmy zresztą jeszcze ponad programem tego, co sobie zakładaliśmy, bo jest z nami Niko Kuveljić. Dobrze wygląda to okienko transferowe dla Wisły.

- Z Kuveljiciem rzeczywiście jest tak, jak mówią o nim serbscy dziennikarze, że w nodze ma nie tyle młotek, co kilof?
- Ma, oj ma. Lewa noga się sprawdza w tym elemencie, ale on poza tym ma duży potencjał piłkarski. Fajnie, że możemy go rozwijać.

- Przejdźmy to spraw taktycznych. Można odnieść wrażenie, że będziecie chcieli pójść drogą trochę bezpieczniejszej gry, z większym balansem pomiędzy grą ofensywną i defensywną. Dobrze to odczytuję?
- W pewnych fragmentach, w pewnej fazie gry tak ma to wyglądać, mogę potwierdzić. Ale też bardzo dużo pracy poświęciliśmy w Turcji na to, żeby wiedzieć, co zrobić z piłką, gdy prowadzimy atak pozycyjny. Wiele rzeczy w grach kontrolnych już wychodziło. Naszym podstawowym hasłem jest jednak równowaga. Pragmatyzm w naszej grze na pewno jest widoczny.

- W sparingu z Dinamem Tbilisi w wyjściowym składzie zagrał Kamil Wojtkowski. To młodzieżowiec z dużym talentem, ale nie ma co kryć, że nie zawsze odpowiednio podchodził do swoich obowiązków. Udało wam się do niego dotrzeć?
- U każdego piłkarza, każdego człowieka doświadczenie w życiu procentuje. Z Kamilem nie jest inaczej. On też się zmienia jako piłkarz i człowiek. Rozwija się, jest coraz bardziej świadomy. Tylko się cieszyć, bo to pokazuje, że obraliśmy dobrą drogę, którą Kamil też podąża.

- Chce pan powiedzieć, że znów wyprzedził wśród waszych młodzieżowców Damiana Pawłowskiego?
- Tak bym tego nie określił. Mamy po prostu w kadrze bardzo dobrych piłkarzy, a przez to, że wszyscy są zdrowi, jest większy komfort. Mamy w czym wybierać i chłopaki muszą walczyć o swoje z treningu na trening.

- Rywalizacja o miejsce w bramce już się zakończyła? Wie pan, kto stanie między słupkami w meczu z Jagiellonią?
- Powiedziałem piłkarzom przed meczem z Dinamem Tbilisi, że to nie jest skład na Jagiellonię. Tak samo teraz mogę powiedzieć, że tydzień w piłce to jest bardzo długi czas i wiele może się jeszcze zmienić…

- W piątek wracacie do Polski. Jak będzie wyglądał ostatni tydzień przed pierwszym ligowym meczem?
- W weekend zawodnicy dostaną dwa dni wolnego, od poniedziałku ruszamy z meczowym, startowym mikrocyklem. Treningi będą krótsze, ale ich intensywność nie spadnie. Jestem przekonany, że planowana faza kryzysu, która nas dotknęła w Turcji, minie i będziemy w pełni gotowi na mecz z Jagiellonią. To widać już zresztą teraz nawet po tym spotkaniu z Dinamem. A będzie jeszcze lepiej, jak przez kilka dni dojdzie trochę świeżości. Chcemy wywierać presję na przeciwniku i już na tle Gruzinów było to widać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Artur Skowronek pytany o Cabrerę: - Powinienem powiedzieć pomidor... - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto