Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Albert Rude: Bawiliśmy się grą, zagraliśmy fantastyczny mecz

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Po szalonym meczu w ćwierćfinale Pucharu Polski, w którym Wisła Kraków po dogrywce pokonała Widzew Łódź 2:1 obaj trenerzy mieli oczywiście różne nastroje. Albert Rude cieszył się z wygranej „Białej Gwiazdy”, a z kolei Daniel Myśliwiec żałował, że jego zespół zakończył już udział w tych rozgrywkach w obecnym sezonie.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Na początku Albert Rude podsumował to, co działo się na boisku: - Powiem bardzo krótko. Myślę, że graliśmy dobry mecz przeciwko dobrej drużynie. W mojej opinii to był piękny mecz. Wreszcie udało się uzyskać coś bardzo ważnego dla naszych kibiców i dla naszej szatni. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu.

Ponieważ jeszcze przed meczem pojawiały się opinie, że Wiśle może grać się łatwiej z drużyną z ekstraklasy niż z I ligi, więc zapytaliśmy trenera Alberta Rude czy po doświadczeniu z meczu z Widzewem przychyliłby się do podobnej tezy? Ten odparł: - Po tym doświadczeniu i porównując mecze z rywalami z I ligi z dzisiejszym spotkaniem, z przeciwnikiem z ekstraklasy, muszę powiedzieć, że presja ze strony rywala była tym razem większa, bo miał on w sobie dużo jakości. Sposób w jaki chcemy grać jest jednak podobny do tego, co prezentował przeciwnik. Było to spotkanie, które bardzo mi się podobało. Musimy dalej pracować nad naszą pryncypiami, by pokazywać podobny poziom w lidze. To tam jest nasz główny cel na ten sezon.

Wisła nie ma dużo czasu do meczu ligowego z Odrą Opole, który rozegrany zostanie już w sobotę. Jak zespół przygotuje się do tego meczu i czy wygrana pomoże w tym od strony mentalnej? Trener „Białej Gwiazdy” widzi to w następujący sposób: - Najpierw powiem o aspekcie fizycznej. Przygotowaliśmy ten zespół na takie granie. By był intensywny, by grać wysokim pressingiem, nawet przez 120 minut. Dziś pokazaliśmy, że jesteśmy na to gotowi. Teraz przed nami krótki czas na regenerację. Nie spodziewaliśmy się dogrywki. Teraz musimy sobie z tym poradzić w najlepszy możliwy sposób, bo przed nami naprawdę ważne spotkanie. Jeżeli zaś chodzi o naszą stronę mentalną, to mam takie spostrzeżenie. Co zmieniło się między naszym ostatnim meczem domowym, a tym dzisiejszym? Było bardzo mało czasu i w tak krótkim czasie nie możesz zmienić praktycznie nic. To pokazuje, że dzisiejszy mecz to nie tylko zasługa taktyki, czy pracy, a mentalności. W lidze mamy na sobie bardzo dużo presji, mamy przed sobą jasny cel nadrzędny, jesteśmy wielkim klubem. W przyszłości z tą presją musimy nauczyć się walczyć. Dziś był trochę inny scenariusz. To było nasze marzenie, by trafić do półfinału Pucharu Polski, chcieliśmy się dobrze bawić. Graliśmy swoje, bawiliśmy się grą, zagraliśmy fantastyczny mecz. To będzie teraz wyzwanie - by sprostać presji. Do tego potrzebne nam będzie odpowiednie nastawienie i mentalność, żeby utrzymać takie nastawienie również w lidze. Dzięki temu musimy osiągnąć cel, który mamy przed sobą.

Dopytywany, co powiedział drużynie w przerwie pomiędzy regulaminowym czasem gry, a dogrywką, Albert Rude powiedział: - Przekazałem mojemu zespołowi, żeby zawodnicy podeszli do niej z odpowiednim nastawieniem. W dogrywkach nie zawsze chodzi bowiem o taktykę, czasami ważniejsza jest mentalność. Mamy pewne zasady, których chcę żebyśmy się trzymali, jeżeli chodzi o mentalność tej drużyny. W każdym meczu, na każdym treningu, w każdej sytuacji pracujemy nad nimi, żeby to weszło w nawyk. Jest to proces, ale wydaje mi się, że jesteśmy na dobrej drodze.

Trener Wisły mówił też o atmosferze, jaka panowała na stadionie. Na meczu z Widzewem było blisko 27 tysięcy widzów. Rude powiedział na ten temat: - Było po prostu niesamowicie, po prostu niesamowicie. Jestem z tego dumny. Tak jak mówiłem ostatnio, kibice pchali nas do tego gola. Ostatnio nie udało się go strzelić. Teraz było tak samo i to już nam wyszło. Dziś było tak samo jak ostatnio, ale udało się strzelić w końcówce. Kibice byli z nami, wspierali nas, byli cały czas z nami. Doświadczenie czegoś takiego sprawiło, że bardzo cieszyłem się z tego widoku.

Trener Wisły został zapytany o błąd Alvaro Ratona, który zakończył się golem dla Widzewa, nieuznanym ostatecznie. Chodziło o to, czy rozgrywanie od bramki w dogrywce nie było zbyt dużym ryzykiem? Szkoleniowiec powiedział na ten temat: - Tak jak wiecie, chcemy rozgrywać swoje akcje od bramkarza i podejmować to ryzyko w rozgrywaniu piłki, by później w ostatniej tercji boiska mieć przewagę. Ale musimy też pamiętać o tym, że czasami to ryzyko jest zbyt duże. Alvaro wie doskonale, że popełnił w tej sytuacji błąd. Jest profesjonalistą, ma wielkie doświadczenie. Nie muszę mu mówić, że ten błąd popełnił, on to wie. Jest bardzo silny mentalnie, będzie nadal pracować nad rozgrywaniem od tyłu, by podobne błędy już się oczywiście nie przytrafiły.

Daniel Myśliwiec: Czy państwo widzieli kiedyś taki scenariusz?

Trener Daniel Myśliwiec na początek powiedział: - Zastanawiam się w sumie co mogę państwu powiedzieć? Bardziej mam ochotę zadać pytanie, czy państwo widzieli kiedyś taki scenariusz? Odpowiedź będzie pewnie taka, że nie. Zadam trudniejsze pytanie. Czy ktoś był w stanie sobie wyobrazić taki scenariusz? I zakładam, że nawet ludzie z dużą wyobraźnią nie są w stanie sobie czegoś takiego wyobrazić, ale chyba za to wszyscy kochamy piłkę. Myślę, że Kraków dzisiaj bardziej niż Łódź. I w sumie nie wiem, czy jest sens, żebym się rozwodził jakoś na temat meczu, kluczowych momentów, których było około 48. Jedna rzecz, którą mam w głowie, to zastanawiam się, co jeszcze mogę zrobić lepiej, żeby moja drużyna na sam koniec nie czuła się teraz tak, jak się czujemy. I muszę zrobić wszystko, by być dla nich lepszym trenerem i osobą, która w takich momentach będzie w stanie im pomóc cieszyć się i napisać piękną historię, a nie dramatyczną historię. Na pewno bardzo ich szanuję za to, że przy tak krótkim czasie na regenerację i konfrontacją z drużyną, która nijak nie pasuje do pierwszej ligi, która ma swoją jakość, swoją intensywność piłkarską, którą dzisiaj zaprezentowali - szczególnie w końcówkach... Powiem krótko. Po prostu gratuluję bardzo gospodarzom. Napiszcie piękne zakończenie dla was pięknej historii, a tutaj chyba zakończę, bo czego bym nie powiedział, to i tak nie zmniejszy prawdopodobnie odczuć negatywnych moich piłkarzy, ale na pewno jedna bardzo, bardzo ważna rzecz, która chcę żeby jeszcze raz wybrzmiała - bardzo ich szanuję za wiarę. Za to, że byli tak blisko pomimo takiego dużego zmęczenia i takich dużych trudności w przygotowaniach do tak ważnego dla nas meczu. I dziękuję też naszym kibicom, bo myślę, że zasłużyli też na nagrodę, a my jej im nie daliśmy.

Trener Myśliwiec był pytany, co stało się z Juanem Ibizą, który opuścił boisko już w pierwszej połowie? Odparł: - Na gorąco można tyle powiedzieć, że robimy wszystko, żeby zadbać o naszych piłkarzy, żeby oni mogli grać jak najdłużej, ale żeby nie ryzykować ich zdrowia. Ta zmiana nie wynikała z tego, że on nie mógł kontynuować gry, tylko uznaliśmy, że mamy… Taki był mój pomysł na ten mecz, że w momencie gdy wszystko układa nam się z naszą myślą, żeby… Albo inaczej, w tej sytuacji zastosowanie miało powiedzenie, że lepsze jest wrogiem dobrego. U nas było dobrze, dlatego nie chciałem zmieniać nikogo. Umówiliśmy się po prostu, że każdy daje z siebie maksa. Jeżeli będzie czuł, że już nie może dać maksa, to to zgłasza. I w przypadku Juana tak było. Nie chcieliśmy ryzykować tego, że odnowi się mu kontuzja, którą miał wcześniej. Dlatego - mówiąc kolokwialnie - dmuchaliśmy na zimne i mam nadzieję, że skończy się tylko na oszczędzeniu tego piłkarza w takim wymiarze.

Trener Widzewa został też zapytany czym Wisła zaskoczyła jego zespół w pierwszej połowie i dlaczego jego zawodnicy na tak dużo pozwalali wiślakom w polu karnym? Myśliwiec zaoponował: - Z tą drugą tezą nie do końca bym się zgodził, bo myślę, że w wielu momentach w obronie pola karnego byliśmy odpowiednio na pozycji. Może nie reagowaliśmy na tyle szybko, żeby Wisła nie była w stanie oddać uderzenia na bramkę, ale patrząc na kontekst, jeszcze raz wrócę do naszych przygotowań i dwóch dni, gdy mierzyliśmy się z dwoma różnymi filozofiami. Czyli jednak Górnika jest ofensywna, ale nastawiona na kontrataki. Inną przestrzeń chcieliśmy z Górnikiem wykorzystać, czyli przestrzeń między liniami. Z Wisłą, żeby grać skutecznie i tworzyć wiele sytuacji trzeba było korzystać z przestrzeni za linią obrony. W związku z tym, że mieliśmy niewiele czasu, żeby zmienić myślenie piłkarzy i nie w sensie werbalnym, bo to oczywiście wybrzmiało na naszych odprawach, ale jeśli piłkarz przy zmęczeniu nie będzie w stanie tego przetrenować, to moglibyśmy 40 razy mówić, a i tak odruch będzie taki, żeby grać między linie. Zmierzając do odpowiedzi na pierwsze pytanie, Wisła nas nie zaskoczyła, tylko ja nie byłem w stanie na tyle na pełnej intensywności wdrożyć te odruchy, żeby robić te odruchy, które mogłyby nam pomóc, a nie przeszkodzić. I dla takiego konkretnego przykładu. Bardzo dobry pressing, gdzie zmieniliśmy znów strukturę pressingu, żeby ułatwić nam odbiór piłki. Wisła uciekała się też do bezpośredniej gry. My po odbiorze zagrywaliśmy od razu piłkę tam, gdzie Wisła szybko reaguje, bo to widać dużą zmianę in plus po zmianie trenera w Wiśle. Że bardzo szybko reagują na stratę. I mają dużą liczbę piłkarzy w środku pola. My tam zagrywaliśmy odruchowo piłkę. Tam gdzie chcieliśmy odruchowo zagrywać piłkę w meczu z Górnikiem Zabrze. To jest jeden z przykładów. Nie wiem czy jest sens, żebym podawał kolejne. Generalnie styl Wisły, jakoś Wisły nie były dla nas zaskoczeniem. Faza finalizacji, czyli zagranie piłki w momencie, kiedy nie ma miejsca do zagrania piłki prostopadłej, do boku. Wcięcia się środkowych pomocników, rotacji środkowych pomocników. Przeładowanie prawej strony, na co też zresztą chcieliśmy reagować naszym ustawieniem, to są wszystkie rzeczy, które są bardzo widoczne, powtarzalne, nieprzypadkowe. Efekt pracy gospodarzy. Mogę tylko żałować, że nie mieliśmy dnia, dwóch, żeby się jeszcze lepiej na to przygotować. Nie w sensie teoretycznym, tylko w sensie praktycznym. Wtedy myślę, że obraz gry byłby inny, ale najważniejsza rzecz dla mnie przynajmniej. Nie było ciężko przewidzieć taki scenariusz w pierwszej połowie. Najważniejsze dla nas było te momenty przetrwać. Dlatego wracając jeszcze raz do odpowiedzi, tego, że pozwoliłem nie zgodzić się z tą tezą, to przy stanie naszej naszej drużyny i przy tym, co prezentuje Wisła, to mimo wszystko byłem w stanie w tym okresie zaakceptować taki efekt finalny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Albert Rude: Bawiliśmy się grą, zagraliśmy fantastyczny mecz - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto