Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Alan Uryga: Jeśli chce się walczyć o bezpośredni awans, to serie są potrzebne

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Kapitan Wisły Kraków Alan Uryga był zadowolony po meczu z Resovią, który „Biała Gwiazda” wygrała 4:1. Piłkarz zwraca uwagę na fakt, że rośnie pewność siebie w drużynie z ul. Reymonta.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Po takim meczu chyba jesteście bardzo zadowoleni…?
- Tak, jesteśmy. Wygraliśmy pierwszy raz w tym sezonie dwa razy z rzędu. Nie chcę mówić o serii, bo to jednak byłoby za mocne słowo, ale cieszy, że wygraliśmy dwa mecze z rzędu. Jeśli chce się walczyć o bezpośredni awans, to serie są potrzebne. Bez tego jest to nierealne. Nawet to, że nie przegrywamy od dłuższego czasu, to nie wystarczy. Przeplatając wygrane remisami można oczywiście trzymać się czołówki, ale na dwa pierwsze miejsca się w taki sposób nie wskoczy, a już na pewno „nie odjedzie” reszcie. Dlatego te dwie wygrane na pewno cieszą w tym momencie.

- Pewnie również skuteczność, skoro w dwóch kolejnych meczach strzeliliście w sumie dziesięć bramek?
- Skuteczność wygląda coraz lepiej, choć wydaje mi się, że czasami brakuje nam jeszcze takiej bardziej bezpośredniej gry. Są bowiem możliwości, żeby takie mecze zamykać wcześniej, żeby doprowadzać do sytuacji, w której będzie mniej emocji. Wydaje mi się, że już przed przerwą można było strzelić dwie, trzy bramki i wtedy byłoby jeszcze lepiej. Oszczędzilibyśmy sobie nerwów. Wchodzilibyśmy w drugą połowę z przewagą dwóch, trzech bramek. Z drugiej strony ciężko mówić o kiepskiej skuteczności, jeśli strzela się dziesięć bramek w dwóch meczach. Mały minusik to na pewno natomiast stracona bramka. Szkoda bardzo, bo przy wyniku 2:0 czuliśmy, że mamy wszystko pod kontrolą i nawet z Josephem mówiliśmy sobie, że trzeba zagrać na zero z tyłu. Szkoda, że się nie udało.

- Jest pan doświadczonym zawodnikiem. Czy taka seria ośmiu meczów bez porażki, fakt, że wygraliście ostatnie dwa mecze pomaga w budowie takiej pewności siebie zespołu?
- Zdecydowanie! Rozmawialiśmy nawet przed meczem z Resovią i mówiliśmy sobie, że wiele się zmieniło od ostatniej przerwy na kadrę. Wtedy też wchodziliśmy w ligę nieźle, bo była wygrana z Arką, remis w Legnicy. Teraz jednak porównując ten mecz z Resovią ze spotkaniem z Chrobrym, to jesteśmy w całkiem innym miejscu. Ja nawet po sobie czuję, że ta drużyna ma znacznie większą pewność siebie. W końcu wracamy do momentu, który był wiosną. Wychodzimy na kolejne mecze z dużą wolą zwycięstwa i przekonaniem, że jesteśmy po prostu w stanie to zrobić.

- Przed wami mecz z Podbeskidziem, które ma swoje duże problemy. To jak już ruszyliście w wygrywaniem, to pewnie będziecie chcieli pójść za ciosem…
- Jedziemy tam po trzy punkty. Nie ma tutaj mowy o jakimś gadaniu, że wybieramy się na niebezpieczny teren. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że w tej lidze wszystko może się zdarzyć. Sami na sobie mieliśmy przykłady, że byliśmy faworytem nawet u siebie i jakaś drużyna była w stanie nam sprawić problemy murując się, grając bardzo nisko, ale tak jak powiedziałem na początku – głośno musimy deklarować pewność siebie, że jedziemy na taki mecz po trzy punkty.

- Pan wciąż czeka na gola w barwach Wisły. W meczu z Resovią była nawet po stałym fragmencie gry na to szansa.
- Tak, mam nawet wrażenie, że presja na to narasta. Przypominam jednak, że jestem środkowym obrońcą.

- To może trzeba podejść kiedyś do rzutu karnego?
- Nie, nie, kompletnie nie. Bramki dla napastników ważą więcej. To jest ich rola, z ich zdobywania żyją, to ich buduje. Nie widziałbym sytuacji, żeby środkowy obrońca szedł do karnego, żeby zdjąć z siebie presję i zabierał gola napastnikowi, który dzięki temu może nabrać pewności siebie. Kompletnie się do tego nie pcham. Spokojnie czekam na swoją sytuację. Jestem jednak – tak jak powiedziałem wcześniej – środkowym obrońcą i czasami bardziej cieszą takie sytuacje, gdy człowiek zablokuje jakiś strzał w swoim polu karnym, który może być groźny, niż to, że przy wyniku 4:1 strzeli się bramkę na 5:1.

- Na koniec proszę powiedzieć o współpracy z Josephem Colleyem, bo momentami zaczyna to wyglądać tak, jakbyście grali na pamięć. To rzeczywiście jest tak, że z każdym meczem czujecie się lepiej?
- Tak, zdecydowanie. Mówiłem już po poprzednich meczach, że dość szybko weszliśmy na taki dobry poziom zrozumienia. Nie potrzebowaliśmy meczów na przetarcie, żeby popełnić jaką liczbę błędów w komunikacji. Myślę, że od meczu z Arką, gdy zagraliśmy razem, jest to na dobrym poziomie, a później z każdym kolejnym spotkaniem wygląda to lepiej. Z ręką na sercu muszę przyznać, że współpraca z Josephem jest bardzo dobra i bardzo przyjemna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Alan Uryga: Jeśli chce się walczyć o bezpośredni awans, to serie są potrzebne - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto