Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Adrian Gula: Wierzę, że pokażemy postęp w grze drużyny

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
- Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji. Nie mieliśmy w planach w zimie robić rewolucji, ale były plany, żeby zrobić pozytywne zmiany. Wzmocnić się. Wierzę, że już przez te kilka tygodni przygotowań udało nam się coś pozytywnego zbudować - mówi po zgrupowaniu w Turcji trener Wisły Kraków Adrian Gula.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Jest pan zadowolony z przygotowań na obozie w Turcji? Wszystko, co zaplanowaliście, zostało zrealizowane?
- Można powiedzieć, że plan został wykonany, a ja najbardziej jestem zadowolony z tego, że udało nam się zagrać trzy sparingi z bardzo dobrymi przeciwnikami. To wcale nie była tak oczywista sprawa, bo widzimy przecież, co dzieje się na świecie i nie jest łatwo teraz załatwić dobrego rywala do gry kontrolnej. Nam się to udało i z tego powodu się cieszę. Oczywiście w piłce nożnej nigdy wszystko nie wygląda idealnie. Chciałbym np. mieć wszystkich zawodników zdrowych cały czas, ale wiem, że to praktycznie niemożliwe. Ogólnie jestem jednak zadowolony.

- Skoro wspomniał pan o problemach zdrowotnych, których trochę w okresie przygotowawczym mieliście, to czy na dzisiaj tylko Jakub Błaszczykowski i Alan Uryga nie mogą trenować z zespołem? Pozostali zawodnicy już są w pełni zdrowi?
- Tak, wszyscy, którzy mieli w ostatnim czasie jakiekolwiek problemy, trenują już na sto procent poza wymienioną dwójką. Również Zdenek Ondrasek czy Luis Fernandez. Bardzo się cieszę, że doszliśmy do porozumienia z trenerem Karabachu, żeby zagrać trzy połowy po 45 minut, bo to dało nam więcej możliwości ogrania zawodników. Skorzystali na tym przede wszystkim Michal Frydrych i Michal Skvarka, którzy też wracali po problemach ze zdrowiem. Również inni. To była z naszej perspektywy bardzo potrzebna i pożyteczna próba generalna przed startem sezonu.

- Jeśli popatrzeć na zimowe zmiany w klubach ekstraklasy, to wynika z tego, że znów w Wiśle jest największa rewolucja kadrowa… Nie ma pan trochę obaw, że będzie potrzeba czasu, żeby to wszystko poukładać, a przecież wy tego czasu nie macie? Sytuacja w tabeli jest taka, że trzeba przede wszystkim zbierać punkty.
- Punkty zawsze są potrzebne. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji. Nie mieliśmy w planach w zimie robić rewolucji, ale były plany, żeby zrobić pozytywne zmiany. Wzmocnić się. Wierzę, że już przez te kilka tygodni przygotowań udało nam się coś pozytywnego zbudować. Wierzę też, że szybko to poukładamy w taki sposób, żeby dobrze funkcjonowało na boisku.

- To porozmawiajmy chwilę o nowych zawodnikach i pańskiej ich ocenie. Czy Sebastian Ring to na dzisiaj jest dla pana piłkarz na takim samym poziomie jak Matej Hanousek? Czy któryś z tej dwójki wygrał już rywalizację o miejsce na lewej obronie?
- Cieszę się przede wszystkim z tego, że wreszcie mamy prawdziwą rywalizację na tej pozycji. Matej czuje teraz mocno, że Sebastian go naciska. Sebastian wie z kolei, że musi się bardzo starać, żeby przeskoczyć Mateja. Ten ostatni ma na ten moment więcej doświadczenia z ekstraklasy, bo jest z nami od pół roku. Sebastian z kolei jest trochę innym typem obrońcy i będziemy mogli go wykorzystywać, gdy będziemy chcieli zaskoczyć taktycznie przeciwnika.

- Będzie pan miał ból głowy, na którego postawić?
- Nie. Cieszę się, że mam obu. Ekstraklasa jest wymagająca, gramy wciąż w Pucharze Polski. Na pewno będziemy korzystać z obu.

- Idźmy dalej. Joseph Colley pokazywał w sparingach, że wzmocni rywalizację w środku obrony. Można odnieść wrażenie, że nie jest to piłkarz, który panikuje pod swoją bramką, potrafi skutecznie interweniować.
- To bardzo ciekawy zawodnik. Trzeba być dla niego cierpliwym, bo dołączył do nas niedawno, ale już teraz widzę, że wykonuje na boisku zadania, jakich od niego oczekujemy. Zarówno te typowo defensywne, jak i obejmujące wprowadzanie piłki do gry. Jego pozyskanie daje nam kolejne opcje w obronie, co jest tym ważniejsze, że wciąż niestety nie możemy liczyć na Alana Urygę.

- Skoro wymienił pan nazwisko Alana Urygi, to jest pan w stanie określić, kiedy on wreszcie będzie zdrowy?
- Wiem tyle, że w najbliższym tygodniu jeszcze nie będzie trenował z zespołem. Potrzeba jeszcze trochę cierpliwości.

- To wróćmy do nowych piłkarzy Wisły. Mimo sporej konkurencji udało wam się pozyskać Enisa Fazlagicia. Pan dobrze zna tego zawodnika, więc pewnie może pan obiektywnie odpowiedzieć na pytanie czy to jest pomocnik, który już dzisiaj, z marszu może zastąpić tak ważnego piłkarza jak Aschraf El Mahdioui?
- Wierzę, że tak, bo Enis to jest zawodnik, którego nie musimy uczyć systemu, w jakim chcemy grać. On w takiej konfiguracji taktycznej funkcjonował przez ostatnie trzy lata w Żylinie i świetnie wie, co ma robić na boisku. Wie jak mamy utrzymywać się przy piłce, jak mamy przechodzić do defensywy. Wierzę mocno nie tylko w jego umiejętności, ale również charakter. To jest zawodnik, który ma ogromny potencjał. Wiem, że to jest ekstraklasa, że nie jest w niej łatwo. On już jednak nawet w sparingu z bardzo mocnym Karabachem pokazał, że jest gotowy, żebyśmy mogli korzystać z niego od pierwszej wiosennej kolejki. Myślę, że kibice będą zadowoleni, bo zobaczą kolejnego dobrego piłkarza w koszulce Wisły. Oczywiście Aschraf zawiesił tutaj wysoko poprzeczkę, ale ja wierzę, że choć Enis jest trochę innego typu piłkarzem, to jednak ma szanse dać duże wsparcie drużynie.

- Będzie pan naciskał na władze klubu, żeby do środka pola ściągnięto jeszcze jednego piłkarza? Nie jest przecież już żadną tajemnicą, że toczą się rozmowy w sprawie transferu Kevina Krygarda.
- Jeśli mam być szczery, to jesteśmy aktywni w kwestii wzmocnienia w tym sektorze boiska. Nie będę tego krył. Straciliśmy tak ważnego piłkarza jak Aschraf i pozostawienie tego wszystkiego na barkach chłopaków, którzy już w Wiśle są, może okazać się ryzykowne. Oczywiście Patryk Plewka dobrze się rozwija, mamy Gieorgija Żukowa, Niko Kuveljicia, doszedł Enis Fazlagić, ale w tym momencie nie chcemy opierać się tylko na nich. Chcemy wzmocnić się piłkarzem, który do tej formacji dołoży jakość i charakter w taki sposób, żeby Wisła szła do przodu.

- To skoro poruszyliśmy temat uzupełnień składu po odejściach, to proszę powiedzieć czy Momo Cisse będzie w stanie zapełnić lukę po Yawie Yeboahu? A może wierzy pan, że pozostali skrzydłowi to zrobią?
- Jeszcze za wcześnie na ocenę Momo, bo przyszedł w trakcie przygotowań do drużyny, która była już na pewnym etapie treningów. On potrzebuje czasu, żeby wkomponować się w ten zespół. Oczywiście wiem, że on już grał w Bundeslidze. Pokazuje też momentami na treningach, że ma duży potencjał, ale nie możemy oczekiwać od niego, że już na początku sezonu będzie nam dawał tyle, co Yaw. Potencjał ma duży, ma trochę inne atuty niż Yaw i w czasie treningów daje takie sygnały, odpowiedź dlaczego Stuttgart podpisał z nim długi kontrakt. Wierzę, że rozwiniemy tego chłopaka. Na skrzydłach nasza sytuacja jest taka, że Yaw pokazał reszcie, że można dawać asysty, bramki. Mam nadzieję, że jego przykład doda energii pozostałym skrzydłowym. Musimy liczyć się jednak z tym, że to nie wystarczy. Mamy chłopaków z dużym potencjałem na skrzydłach, ale musimy od nich oczekiwać konkretów, liczb, czyli asyst i bramek. Odpowiem zatem tak jak przy wcześniejszym pytaniu. Tutaj też jesteśmy aktywni.

- Do ataku sprowadziliście dwóch nowych napastników. Zdenek Ondrasek pokazał w sparingu z Ludogorcem Razgrad, że wciąż może w ofensywie sporo dać drużynie.
- To nie jest chłopak tylko do szatni, do robienia atmosfery. Wszyscy znamy Zdenka. To nie jest gość, który odpuści komukolwiek. Żaden napastnik nie będzie mógł pracować na niskim poziomie, jeśli jest Zdenek w zespole. To jest napastnik, z którego będziemy mogli korzystać w różnych momentach meczów. Będzie mógł grać od początku, będzie mógł wchodzić z ławki, jeśli będzie taka potrzeba. Dla mnie Zdenek to jest gość, którego potrzebuję przede wszystkim na boisku. Miał trochę problemów ze zdrowiem w okresie przygotowawczym, ale już wszystko jest w porządku. Bardzo się cieszę, że mamy go w składzie.

- Luis Fernandez to z kolei inny typ napastnika. Ma nieco słabsze warunki fizyczne, ale pewnie z kolei ma inne atuty?

- Tutaj też apeluję o cierpliwość. Tym bardziej, że on również miał trochę problemów zdrowotnych w okresie przygotowawczym. Luis ma jednak duże umiejętności. Ma bardzo dobrą technikę, strzał. Będziemy chcieli go rozwinąć i pokazać jego duże możliwości w ofensywie.

- W meczu z Ludogorcem wystawił pan Fernandeza przez chwilę za dwójką napastników - Zdenkiem Ondraskiem i Felicio Brown Forbesem. Pan widzi tego piłkarza tylko jako napastnika czy też jako ofensywnego, środkowego pomocnika?
- Nie było w tym przypadku, bo potrzebujemy na pozycję „dziesięć” zawodnika z jakością. Wypadł nam Kuba Błaszczykowski i potrzebowaliśmy tutaj zwiększyć konkurencję. Luis daje nam taką możliwość, że będziemy mogli korzystać z niego w różnych rolach zarówno w pomocy jak i ataku. Ma odpowiednie umiejętności, czuje strefy, wie jak przemieszczać się między liniami.

- Nie martwi pana skuteczność w sparingach? Dwa niewykorzystane rzuty karne, zmarnowane sytuacje sam na sam z bramkarzami. Trochę tego było, a przecież wiemy, że to był mankament Wisły również jesienią.
- Mecz z Tatranem pokazał, że potrafimy być produktywni pod bramką przeciwnika. W Turcji jakość rywali była jednak naprawdę bardzo wysoka i mogę zgodzić się, że było nam trudno tworzyć sytuacje, ale jednak to robiliśmy. Oczywiście niewykorzystane karne martwią. Trzeba jednak docenić, że np. z tak mocnym rywalem jak Karabach potrafiliśmy wykreować kilka naprawdę bardzo dobrych okazji na gole. Choćby takie jak miał Hugi. Przed nami jednak jeszcze dużo pracy, żeby być skutecznym. Tutaj pełna zgoda.

- Kibice martwią się, że będzie wam ciężko się utrzymać. W panu jest więcej wiary w ten zespół?
- Wierzę przede wszystkim w to, że pokażemy postęp w grze tej drużyny. Nie tylko jeśli chodzi o sam sposób rozgrywania meczów, ale również w postaci konkretów, zdobytych bramek i punktów. Jest w nas oczywiście dużo pokory, ale staramy się budować również pewność siebie zawodników. W klubie zrobiono wiele, żeby nam pomóc. Jestem pełen wiary w to, że nie tylko szybko zapewnimy sobie utrzymanie w ekstraklasie, ale pójdziemy mocno w górę tabeli. I oczywiście, że damy o sobie również poważnie znać w Pucharze Polski.

- Jak będzie wyglądał ostatni tydzień przed pierwszym meczem ligowym?
- W piątek czeka nas trening w Myślenicach. Na sobotę i niedzielę chłopaki dostaną wolne. Od poniedziałku ruszamy już klasycznym cyklem meczowym. Na Raków musimy być gotowi w stu procentach!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Adrian Gula: Wierzę, że pokażemy postęp w grze drużyny - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto