Wcale nie jest tak źle

Przybyło ofert pracy, wzrosło więc zatrudnienie i to w przedsiębiorstwach, a nie w firmach opierających się na pracownikach sezonowych. To dobr y znak, choć w porównaniu z poprzednim rokiem tempo rozwoju osłabło. Jest to bowiem , jak mówią analitycy, "efekt maja", oczywiście 2004 r., kiedy straszono nas drożyzną po wejściu do UE. Wpadliśmy wówczas w szał zakupów, napędzając - i bardzo dobrze - tym samym koniunkturę w przemyśle. Minął rok, wiele wyrobów nie podrożało albo podrożało nieznacznie, ale my ograniczyliśmy konsumpcję. I tak jest nadal, stąd też w różnych branżach różnie ocenia się koniunkturę. Sytuacja gospodarcza w Małopolsce w pier wszym półroczu 2005 r. nie była zła. Największe zmiany na korzyść widać na rynku pracy - od stycznia do czerwca w urzędach województwa zarejestrowało się niespełna 82 tys. bezrobotnych (o 2,4 proc. mniej niż przed rokiem), a wyrejestrowało 94,6 tys. osób. Niemal połowa z nich poszła do pracy. Przeciętne zatrudnienie w małopolskich przedsiębiorstwach wyniosło w pierwszym półroczu br. 356,2 tys. osób, w tym 302,5 tys. - w firmach prywatnych (wzrost o 4,7 proc.). Dodać trzeba, że przybyło miejsc pracy również w instytucjach publicznych - o 3,2 proc. więcej niż rok wcześniej, podczas gdy średnia w kraju wyniosła w tym czasie 1,7 proc. Najbardziej wzrosło zatrudnienie w górnictwie (o 37 proc., a w sektorze publicznym aż o 66 proc.), wprzedsiębiorstwach komunalnych zaopatrujących nas w energię i wodę (o 30 proc.). W znacznie mniejszym stopniu (5-9 proc.) przybywało w pierwszym półroczu miejsc pracy w handlu inaprawach, hotelach i restauracjach oraz w obsłudze nieruchomości ifirm. War to podkreślić, że stopa bezrobocia w Małopolsce jest wciąż najniższa w Polsce - na koniec czerwca wyniosła 14 proc., podczas gdy średnia krajowa to 18 proc.