Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Krakowie też mogło wybuchnąć powstanie jak w Warszawie? Dlaczego nie wybuchło?

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Prudential, najwyższy budynek Warszawy, trafiony "latającą krową"
Prudential, najwyższy budynek Warszawy, trafiony "latającą krową" archiwum
1 sierpnia 1944 roku rozpoczęło się Powstanie Warszawskie. Było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Czy w Krakowie rozważano decyzję o podobnym zrywie niepodległościowym?

FLESZ - Co Polacy robili w trakcie pandemii. Naukowcy zbadali nasz styl życia

od 16 lat

- Okręg Krakowski AK, tak jak pozostałe struktury terenowe tej formacji, szykował się do realizacji planów powstańczych. Rozwój wypadków na arenie międzynarodowej i losy wojny sprawiły, że koncepcja powstania powszechnego została zastąpiona w listopadzie 1943 r. przez plan akcji „Burza” - lokalnych wystąpień zbrojnych na terenach znajdujących się na bezpośrednim zapleczu walk niemiecko-sowieckich - odpowiada historyk dr Michał Wenklar z Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie.

W ramach planów „Burzowych” szykowano się do zajmowania konkretnych miejscowości, w tym i Krakowa. Były przygotowane plany wykorzystania sił poszczególnych obwodów Okręgu Krakowskiego, zajmowania konkretnych obiektów strategicznych. Prowadzono szkolenia, starano się o uzupełnienie brakującego uzbrojenia.

Komendant Okręgu Krakowskiego płk. Edward Godlewski „Garda” już 25 lipca 1944 r. zarządził „stan czujności do powstania”. Jak wskazuje dr Wenklar, Niemcy wydawali się wówczas w stanie odwrotu, w niektórych częściach Okręgu trwała już wzmożona akcja partyzancka, armia sowiecka przeszła w jednym miejscu Wisłę, tworząc tzw. przyczółek sandomierski, skąd już było tylko kilkadziesiąt kilometrów do Krakowa. Między przyczółkiem a Krakowem powstała też tzw. Rzeczpospolita Kazimierzowsko-Proszowicka (nazywana też Pińczowską), jeden z obszarów zajętych przez partyzantów, który mógłby zostać wykorzystany przy dalszej ofensywie sowieckiej. Do decyzji powstańczych wówczas nie doszło.

- Już w czasie powstania warszawskiego płk. Godlewski rozważał decyzję o rozpoczęciu powstania w Krakowie, ale jej nie podjął. Zasadniczym powodem była obawa porażki, ogromnych strat wśród żołnierzy i ludności cywilnej, zniszczenia tak ważnego dla polskiej kultury miasta i późniejszych represji - wymienia historyk z IPN.

Dr Wenklar zwraca uwagę na rażące dysproporcje w siłach polskich i niemieckich w Krakowie - AK w pierwszych dniach powstania mogłaby zmobilizować maksymalnie 12 tys. żołnierzy, z uzbrojeniem w broń nieprzekraczającym często 10 procent stanu danego oddziału. Akowcy musieliby walczyć z 3-4-krotnie liczniejszym przeciwnikiem, dysponującym m.in. artylerią i samolotami. - Niezależnie od żołnierzy i funkcjonariuszy niemieckich sił policyjnych w Krakowie wysoka, zdecydowanie wyższa niż w Warszawie była liczba cywilnych Niemców (łącznie 8 proc.), z których część również dysponowała bronią - dodaje.

W dniu wybuchu powstania w Warszawie w krakowskiej AK zarządzono pogotowie bojowe, ale nie wszczęto dodatkowych działań. Po rozkazie komendanta AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” z 17 sierpnia, nakazującym poszczególnym okręgom AK udzielenie pomocy Warszawie, do tego zadania został wyznaczony elitarny oddział krakowskiego „Kedywu” - Samodzielny Batalion Partyzancki „Skała” mjr. Jana Pańczakiewicza. Oddział ten, idąc w stronę Warszawy, stoczył jednak bój z Niemcami pod Złotym Potokiem 11 września i ze względu na poniesione straty oraz brak szans na dotarcie jako realna siła zbrojna do Warszawy - zawrócił i kontynuował działania partyzanckie w Miechowskiem.

- Jednocześnie gen. Komorowski naciskał na płk. Godlewskiego, żeby „odciążył” walczącą Warszawę, podejmując poważną akcję w swoim okręgu - np. działania powstańcze w Krakowie lub Tarnowie - a decyzja co do terminu została pozostawiona Godlewskiemu. Ten, z powodu wymienionych już przyczyn, takiej decyzji nie podjął - mówi dr Michał Wenklar.

Niemcy obawiali się podobnej jak w Warszawie akcji powstańczej w stolicy Generalnego Gubernatorstwa. Natychmiast po nadejściu wieści o powstaniu warszawskim zorganizowali dodatkowe zabezpieczenie strategicznych punktów w Krakowie. 5 sierpnia pojawił się tu nowy komendant wojenny miasta gen. Heinrich Keitel, który wprowadził stan nadzwyczajnego pogotowia. Dzień później miała miejsce „czarna niedziela” - masowe prewencyjne aresztowanie mężczyzn w Krakowie. Masowe łapanki miały sterroryzować Polaków i uniemożliwić wybuch powstania. Aresztowano ok. 6 tys. mężczyzn, których umieszczono w KL Plaszow. W kolejnych dniach byli zwalniani. Akcja ta z pewnością osłabiła zapał powstańczy AK w Krakowie.

Kraków jednak nie tylko patrzył z daleka na powstanie w Warszawie. Pod Wawelem pojawiło się od jesieni 1944 do stycznia 1945 roku kilkadziesiąt tysięcy powstańców warszawskich i uchodźców ze zrujnowanej stolicy. Część z tych osób została tu już na zawsze.

Do dystryktu krakowskiego trafiło ok. 100 tys. osób wysiedlonych z Warszawy, a przez Kraków przewinęło się ok. 35-40 tys. warszawiaków. Kraków po raz kolejny stał się miejscem schronienia dla wysiedlanych Polaków - wcześniej przyjął fale wysiedlonych z ziem wcielonych do Rzeszy czy uchodźców z Kresów, uciekających przed terrorem UPA. Zorganizowanej pomocy udzielał warszawiakom przede wszystkim Polski Komitet Opiekuńczy Kraków-miasto, lokalna agenda Rady Głównej Opiekuńczej.

Udzielano noclegów w specjalnych schroniskach i domach noclegowych, w klasztorach i w domach prywatnych. Poszczególne grupy zawodowe - jak kupcy, rzemieślnicy czy prawnicy - organizowały pomoc dla przedstawicieli tych zawodów wśród uchodźców. Szczególną opieką otoczono osierocone dzieci, odsyłane do sierocińców czy żłobków lub do rodzin zastępczych.

Pomoc była na miarę możliwości, ale nie na miarę potrzeb. Sami krakowianie po kilku latach wojny byli często w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej. Czasem trudno było uzyskać od nich pomoc. Do takich osób apelował m.in. cieszący się ogromnym szacunkiem arcybiskup krakowski Adam Stefan Sapieha, prosząc o ofiarność.

- Warto dodać, że po upadku Warszawy Kraków stał się też jednym z głównych ośrodków Polskiego Państwa Podziemnego. W różnych okresach czasu przebywali tu Delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski, jego zastępcy z Krajowej Rady Ministrów czy przewodniczący rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak. W Krakowie odtworzono też dwa istotne departamenty Delegatury Rządu na Kraj - Spraw Wewnętrznych oraz Informacji i Prasy - podkreśla dr Michał Wenklar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: W Krakowie też mogło wybuchnąć powstanie jak w Warszawie? Dlaczego nie wybuchło? - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto