Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W cztery oczy o P(a)sach

Redakcja
Jan Hubrich
Z Leszkiem Mazanem, o Cracovii, Wiśle i schodzeniu na psy rozmawia Piotr Rąpalski

Czytaj także: W cztery oczy z Zorro

Wierzy Pan Maleńczukowi, że tworząc hymn Cracovii nie chciał przywalić Wiśle?
Idę o każdy zakład, że Maleńczuk nie zrobił tego z potrzeby serca, ale dobrze wiedział, że wers "nigdy nie zejdę na psy" z radością podchwycą kibice "Pasów". Musiał wiedzieć, co to będzie dla nich znaczyć. Że psami część kiboli, i nie tylko, ordynarnie nazywa policję. Przecież Wisła Kraków była klubem gwardyjskim.

Dlaczego właśnie ona?
Wisła nim być nie miała, tylko Cracovia. Ale ta była zgniłym klubem inteligenckim, więc padło na żywą, świeżą klasę robotniczą, czyli Wisłę. Zdecydowano na szczeblach partyjnych i stało się. Innego powodu dla śpiewania "nigdy nie zejdę na psy", niż ten, że Wisła kojarzona jest jako klub milicyjny, nie widzę. Choć może chciałbym, żeby tymi słowami Cracovia wyrażała "obyśmy w zdrowiu żyli". (śmiech)

Skąd to powiedzenie się wzięło?
Już starożytni Rzymianie, czy Grecy mówili "że świat marnieje". Pola, sztuka, poezja, sami Rzymianie marnieli.

Ale co my mamy do tych psów? Pieskie życie, pogoda pod psem itd.
Wiele z takich powiedzeń zmieniło znaczenie na negatywne. Dziś mówimy "jest mi łyso" i to znaczy "głupio mi, źle, zaraz puszczę pawia, szef mnie nie kocha". Natomiast kiedyś znaczyło "jest mi świetnie, doskonale". Po raz pierwszy tego powiedzenia użył Józef Piłsudski po wygranej bitwie warszawskiej. Może schodząc na psy, a uwielbiam te zwierzęta, powinniśmy się czuć dumni, bo jesteśmy sympatyczni, zadowoleni, choć czasem nawet kości nie dadzą nam do obgryzienia.

Przecież już w średniowieczu kłamstwa trzeba było odszczekiwać.
Sam kiedyś miałem co nieco do odszczekania. Zasługuję na zakaz stadionowy. W zeszłym sezonie po meczu z Arką i Górnikiem zapowiedziałem, że Cracovia nie utrzyma się w ekstraklasie. Gotów jestem teraz to odszczekać jak Gniewosz z Dalewic. Oskarżył on królową Jadwigę, że jest, gładko mówiąc, nieobyczajna. Sąd skazał go na to, że ma wejść pod ławę i to odszczekać. Co zresztą uczynił.

A proces był w Wiślicy. Ciekawe...
(śmiech) Nie kojarzmy wszystkiego z klubem piłkarskim. Wisła to przede wszystkim rzeka, która oplata Kraków, i miejsce, gdzie skoczyć może ostatnia polska dziewica.

Są ponoć tacy kibice "Pasów", co nawet nie wymawiają słowa "Wisła".
Przyznaję, że to klub nie z mojej bajki, ale już dziadek mi mówił, że na Wisłę chodzi się, aby zobaczyć kawałek dobrej piłki, a na Cracovię z obowiązku. "Świętego" bym dodał. I trudnego do spełnienia, widząc jej grę w ostatnich latach. Zawsze kibicuję Wiśle - pod warunkiem, że nie gra przy Kałuży. Bo to krakowski klub. Jako taki nigdy nie powinien zejść na psy.

Bluzga Pan na meczach?
Bluzgam, ale uważnie, bo chodzę na mecze z dwoma wnukami. Oni nie mają jeszcze do tego odpowiedniego zaplecza leksykalnego. Dzieci trzeba jednak pilnować i indoktrynować, bo zagapisz się i bach jest wiślak w rodzinie. Głupia sprawa. Oni są jedynymi w swoich klasach za Cracovią.
Reszta dzieci wiślaków.

To się muszą kryć.
Nie. Dumnie się obnoszą. Ale co z tego, że wbijam w łeb "Pasy", uczę hymnu, zakładam szaliki, idziemy na mecz, a oni widzą tę tragedię na boisku. Zostaje tylko wiara.

Jak Pan bluzga?
Najdelikatniejsze, niezrozumiałe dla wnuków, jest "niech was kiła stoczy". Ale jako Polakowi nieraz wypsnie mi się słowo na "k". Czyli powiedzmy sobie uczciwie "k...a". Może panu pozwolą tego nie wykropkowywać. (śmiech) Przecież bez k...y polski film zostałby bez dialogów. Gdyby kibice z tego słowa zrezygnowali, to stadiony byłyby martwe jak wędzony śledź.

Poza tym po hiszpańsku to znaczy "zakręt".
A w staropolskim to samica koguta. On kur, ona k...a. Gdy aniołowie wchodzili do chaty Piasta Kołodzieja i nieśli mu polską koronę, to jeden potknął się o takie stworzenie i wrzasnął "o żesz k...a". A wtedy Piast rzekł "Weź to kurestwo, zamknij do kurnika, bo mi się goście pozabijają".

Jeden z działaczy Cracovii hymn chce zmienić, żeby nie było o tych psach.
Ja bym zmienił. Nazywam go hymnem kynologicznym. Kiedy zaczynają go grać, mówię "Panowie wstajemy, zaczyna się kynologia", czyli wycie. Ale nie wierzę w to, że się go zmieni, bo kibicom dobrze się wyje. Przyczepił się on do nas jak rzep do psiego ogona. Mój ulubiony hymn to ten Makino. Ale można go śpiewać tylko jak on gra, bo inaczej się nie da. Melodia śliczna i słowa, ale chyba brakuje tam jednego taktu. Na imieninach u mojej ciotki śpiewa się nawet ten kynologiczny. Ba! Jadąc w odwiedziny do papieża z radnymi miasta i piłkarzami śpiewaliśmy go. Nawet cichutko kapelan Cracovii nucił. Ale gdy zbliżaliśmy się do Watykanu to kazał przestać.

40, 50 lat temu jak to było między Wisłą i Cracovią? Bili i cięli się jak dziś?
Policja nie musiała wszystkiego trzymać silną ręką, bo wzajemne uczucia "sympatii" i "miłości" między dwiema stronami Błoń wyrażało się inaczej. Do awantur, ale słownych, dochodziło pod budynkiem Kuriera przy Wielopolu. Tam wywieszano wyniki meczu, bo nie wszyscy mogli je znać. Przychodziły tłumy. Za Wisłą i za Cracovią. Padało "idze, idze ty bajtloku jeden", czy "ty klarnecie bosy", ale żeby się bić to nie.

Dlaczego teraz tak nie jest?
Bo świat zszedł na psy.

Wybierz z nami Miss Lata Małopolski! [ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATEK]

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski!**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa! Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W cztery oczy o P(a)sach - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto