Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urządzimy olimpiadę w Krakowie

Redakcja
Z Markiem Sową, marszałkiem województwa małopolskiego, o marzeniach związanych z igrzyskami w Małopolsce, w przededniu oficjalnego otwarcia sezonu zimowego 2013, rozmawia Marian Satała

Zima, choć późno, to jednak zawitała wreszcie do naszego regionu. Poprzedziła ją niecodzienna akcja promocyjna "Małopolska. Zaskakuje". Jak została ona odebrana w Warszawie i w Łodzi?
Miniskocznia postawiona w warszawskim Centrum Handlowym Złote Tarasy przyciągnęła tłumy widzów. To element promocji skierowany do najmłodszego pokolenia, do pięcio-sześciolatków, dla których ta skocznia nie stanowi zbyt dużej różnicy w stosunku do zjeżdżalni, z której korzystają w lecie na placach zabaw. Natomiast skoki dają pewność siebie, dobrze przemawiają do wyobraźni, inspirują młodego człowieka. Postawiliśmy na promocję Małopolski przez skoki, bo dzięki Pucharowi Świata w Zakopanem nasz region zimą kojarzy się właśnie z tą dyscypliną. Ale promocja przez skoki to tylko zachęta do odkrywania innych małopolskich atrakcji: sprzyjających wypoczynkowi basenów termalnych, miejsc zabaw dla dzieci takich jak Kids Park Szymoszkowa w Zakopanem czy też największego w Polsce snow parku, który właśnie powstaje w Witowie.
Głośno ostatnio o chęci organizacji przez Kraków i Małopolskę zimowych igrzysk olimpijskich. Czy jesteśmy w stanie urządzić tak wielką imprezę?
Co do tego nie mam wątpliwości, bo dziewięć lat dzielące nas od planowanej olimpiady to dużo. Przez ten czas można zrobić wiele. Jesteśmy w stanie dobrze się przygotować. Najważniejsze jest przekonać wszystkich, nie tylko w Polsce, ale też działaczy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, że Kraków i Tatry są miejscem, w którym to wydarzenie może być przeprowadzone. Na każdym etapie musi nas jednak cechować profesjonalizm. W pierwszym okresie musimy uwiarygodnić ten projekt. Dotyczy to zwłaszcza tras narciarskich, które są elementem niemocy Zakopanego, niemocy organizacji zawodów. Przykładów pozytywnych, że górale potrafią się porozumieć, jest dużo. Wystarczy popatrzeć na Białkę Tatrzańską, Jurgów. Na tych rozproszonych gruntach jest wspólna wola działania. Myślę, że tak samo będzie przy trasach narciarskich, które będą do zrealizowania. Przyszły rok pod tym względem musi być przełomowy, jeśli chcemy zanotować postęp i zwiększyć szansę na uzyskanie przywileju organizacji olimpiady. O pozostałą infrastrukturę nie obawiam się, ona w mniejszym czy w większym stopniu jest przygotowana. Nawet jeśli będzie potrzebna modernizacja kilku obiektów, to jest dodatkowy impuls do przeprowadzenia tych działań. Jest kwestia toru saneczkowego, ale jeśli będzie olimpiada, to i tę przeszkodę pokonamy. Rozwija się infrastruktura alpejska, jako przykład można podać Jurgów, ale nie tylko, bo przecież w co najmniej pięciu stacjach narciarskich są nowe inwestycje, które były realizowane w tym roku. Jest też postęp jeśli chodzi o trasy narciarstwa biegowego. W ostatnim czasie finansowanie otrzymał powiat limanowski. Choć może jeszcze nie będą w pełni gotowe na ten sezon zimowy, ale od czegoś należy zacząć. Sukcesy Justyny Kowalczyk spowodowały znaczący wzrost zainteresowania tą formą aktywności fizycznej.
Jakie atuty ma Kraków, żeby włączyć go do grona głównych rozgrywających w batalii o olimpiadę?
Kraków to metropolia, a Zakopane utraciło wiarygodność, bo czterokrotnie odpadło ze stawki kandydatów mających zorganizować mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Dlatego do gry musimy włączyć Kraków. Bo ma wielki potencjał i jest rozpoznawalny na całym świecie. Nam często brakuje długiej perspektywy działania. Jesteśmy przytłoczeni rozwiązaniami na dziś, na wczoraj, do nich się ograniczamy, nie patrząc daleko do przodu. Życie często nas wyprzedza, a wypadałoby nieraz zagrać odważniej. Zdecydowanie kreować pomysły na rozwój. Przecież takich ostatnich pięcu lat w zakresie budowy dróg i autostrad nie było w historii Polski. Statystyka nie kłamie, skoro pokazuje, że tyle i tyle przybyło. Widzimy, jaka jest różnica w połączeniu Tarnowa z Krakowem, gdzie z dnia na dzień skróciła się o godzinę jazda.
Teraz trzeba marzyć, by skrócił się czas dojazdu do Zakopanego.
Impulsy rozwojowe są. Musimy jednak patrzeć szerzej na problem. Infrastruktura drogowa tworzy nowe możliwości, uwalnia rezerwy. Poprawia rozpoznawalność regionu. Wierzę, że w przypadku szybkiej drogi pod Tatry też doczekamy się zmian na lepsze.
Mimo trudności z dojazem w góry coraz więcej ludzi korzysta z uroków zimy, uprawia narciarstwo. Czy to w wyniku wielkich inwestycji?
Ludzie przekonali się, że ruch to zdrowie. W sposób znaczący zmieniła się mentalność społeczeństwa. Wyrosło nowe pokolenie rodziców, którzy wiedzą, że o dzieci trzeba zadbać, troszczyć się o ich rozwój. Ja nauczyłem się na nartach jeździć mając lat 37. Moje dziecko zaczynało mając pięć lat. W mojej ocenie wiąże się to ze zmianą stylu życia i z bogaceniem się społeczeństwa. Dziś odsetek ludzi, którzy wyjeżdżają na narty, jest dużo większy niż w przeszłości. To są elementy, które będą narastały i tworzyły szeroką bazę. Mamy jeszcze niedopracowany system szkolenia młodzieży. Polska jest przecież kopalnią talentów, trzeba je tylko umiejętnie wyszukać i oszlifować. Nie mam żadnych wątpliwości, że odbywająca się w naszym kraju olimpiada byłaby impulsem do rozwoju praktycznie w każdej dziedzinie. Czeka nas wielka praca, ale jak powiedziałem, czasu mamy wystarczająco dużo, jest dobry klimat, chęć współdziałania Krakowa, a to daje gwarancję, że plan można zrealizować. Na świecie jest tendencja, by wielkie imprezy sportowe odbywały się w wielkich miastach. Bo obiekty sportowe mogące pomieścić wielotysięczną widownię muszą potem być wykorzystywane, muszą zarabiać.
Ma Pan jakąś ulubioną stację narciarską?
Musiałbym co najmniej kilka wymienić. Uczyłem się jeździć na nartach w Rabce i Laskowej, bo są tam łagodne stoki. Bardzo fajną stacją jest Jaworzyna, często jeździłem na Wierchomli. Ostatnio spodobały mi się Jurgów, Białka, Witów. Poprzedni sezon kończyłem na Rusińskim Wierchu. Wymieniam stacje i stoki, na których byłem kilkakrotnie. Niestety, nie tak często jak chciałbym. Brakuje czasu, poza tym marszałkowi województwa nie wypada korzystać tylko z jednej stacji, dlatego jeżdżę do różnych w reginie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto