Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tymański: Nie bądźmy pedałami czyjejś twórczości

Mickey Mousoleum
Mickey Mousoleum
Po koncercie Tymona Tymańskiego w Krakowie spotkałem się z artystą w klubie Lizard King. Rozmowa została zdominowana przez temat kryzysu we współczesnej polskiej sztuce.

Tymonie, jesteś muzykiem, dziennikarzem, poetą, sąsiadem własnego sąsiada - skąd czerpiesz inspiracje do tych wszystkich ról?

Wiesz, to nie jest do końca takie złocisto pozytywne, bo chyba lepiej specjalizować się w czymś konkretnym. Są dyscypliny typy triatlon lub decatlon, ale one nie są popularne, no i ja właśnie reprezentuję taką niepopularną drużynę. W Polsce nie jest docenianie bycie wszechstronnym, ale ja wywodzę się ze stajni muzyków z lat 60’, kiedy to bardziej liczyła się idea niż muzyka. Myślę, że dla Zappy, McCartney’a, czy grupy The Who, muzyka była na drugim planie. Osobiście lubię zajmować się wszystkim. Większość muzyków to idioci, a mi zależy na tym by jazzman czy rockman chodził do kina, czytał i inspirował się sztuką. Oczywiście bez przesady z tym sztukolubstwem – nie bądźmy pedałami czyjejś twórczości.

A wydaje Ci się, że jesteś marką, która niejednego doprowadziła od jazzu, po rock lub yess?

Muszę przyznać, że od niedawna mam taki moment, który można nazwać cichym momentem. Nastał czas refleksji i sam nie wiem czy to wszystko ma sens. To nie jest jakaś depresyjna refleksja, ale na pewno zbliżenie się do realizmu. Kończę na przykład przygodę z programem kulturalnym Łossskot, który wydaje się być potrzebny tylko paru osobom. Trzeba przyznać, że postaci, które nim zawiadują strasznie przeszkadzają, a w dodatku program jest puszczany o zbyt późnych porach. Wydaje mi się, że ta cała działalność w kulturze, opierająca się o zasadę pro publico bono, to dość naiwna sprawa. W latach 90’ wszystko było tworzone z entuzjazmem młodzieńczym. Coś się działo. Teraz mam moment zwątpienia, do czego potrzebna jest mi ta ciągła bitwa? - to zresztą generuje mnóstwo pobocznych pytań, dlaczego w Polsce ludzie nie czytają książek, dlaczego sprzedaje się tak mało płyt? Czemu kultura jest na notowana na dziesiątym miejscu pod względem ważności?

Może nastały takie czasy, w końcu nawet Miłość, Trupy, Kury, to już przeszłość, teraz zostały tylko wyzbyte emocjonalności Tranzystory...

Możliwe, choć ja nadal czuję miłość do muzyki i ona mnie nie opuszcza. W tej chwili nawet reaktywuje na chwilę grupy Miłość i Kury. Powróciłem te z do korzeni i zamierzam grać akustycznie na kontrabasie. Nie czuje bym mocno odciął się od korzeni. To prawda, że Tranzystory to taki piosenkowy zespół, ale już z grupą Tymański Yass Ensemble nadal gram klasyczny jazz. Entuzjazm i radość z muzykowania pozostała. Martwi mnie tylko perspektywa człowieka, który po czterdziestce zaczyna się interesować tym, co dzieje się dookoła. Ja wiem, że ze mną jest dobrze, ale czy dobrze jest z Polską to już wątpliwa sprawa. Osobiście mam wrażenie, że żyjemy w kurniku. Tu są naprawdę dobrzy i ciekawi ludzie, tworzy się też dobrą sztukę, ale wszystkie przemija gdzieś bokiem, bo nie ma zainteresowania ze strony mediów. To mnie wkurwia. Jeżeli mi mówią, że liczy się oglądalność, albo że z domeny uczmy i bawmy, trzeba bardziej postawić na bawmy, to wszystko się sprowadza do epoki wczesnego kapitalizmu i zachłyśnięcia się McDonaldem.

Zaprzestano kształcić gusta...
No tak, a w tym wszystkim wystarczyłoby tylko postawić na równowagę. Wiadomo, że musi być czas na bułeczkę z serdelkiem, ale pozostawmy także przestrzeń dla grahamki, czegoś wartościowego, czegoś bio. Obecnie tego nie ma. Ja patrzę na wszystko z perspektywy gościa z telewizji, który niestety musi mocno orać w materii, problem polega na tym, że to wszystko, co się dzieje na około, przypomina kał.

Jest aż tak źle?

Wiesz, może sztuka wszędzie jest na marginesie, ale nie da ukryć, że mam wytwórnię, którą sponsoruję od trzech lat i mam problem by artysta Bajzel sprzedał się w ilości większej niż trzysta egzemplarzy. Obecnie dwa tysiące sprzedanych płyt to wypas. Naprawdę uważam, że ściąganie z torentów skłania do smutnej refleksji – a winna temu jest bieda i Ci, którzy urabiają społeczeństwo do jakichś kiepskich schematów.

No chyba największym problemem jest zrównywanie wszystkiego z kiepskimi średnimi...
Włącz telewizor, a zobacz, co się dzieje. Przecież tak kiepsko nie było jeszcze nigdy. Mam 120 programów, ale jak się im przyjrzeć to wszędzie są gwiazdy z lodem, gwiazdy na głodzie, gwiazdy robiący pod siebie – to strasznie bolesne, bo nie ma miejsca na fajne filmy. Wszystko jest spychane za szafę. Ja chciałbym zobaczyć w telewizji grupę Dick4Dick albo Mitch&Mitch, którzy nie powstydziliby się swoich tekstów, muzyki i performance’ów nawet na granicą.

Tylko Czesław się przepchał...
To jest okey. Czesław jest ewenementem, jest zjawiskowy, jest duńczykiem, ma specyficzny akcent, to dobrze, że się przepchał. W latach 90’ byli w dwójce decydenci, którzy na szeroką skalę inwestowali w coś wartościowego, w Konja, Republikę, Voo Voo, Maleńczuka - ja to wszystko widziałem tam na żywo, a dziś kurwa kompletnie nic. Był jeszcze czas, kiedy była Kukulska, Golce, a teraz totalna pustka, same lachociągi biznesowe. Ja naprawdę nie życzę źle artystom, którzy nie mają smaku, ale obecnie jest tego za dużo. Ja na przykład sobie radzę jako postać, ale moja muzyka i muzyka wielu osób nie ma szans się przebić.

W takim razie na ile utożsamiasz się z Łossskotem? Według mnie był wytrychem w tym całym syfie...

Ja też będę bronił tego programu, bo uważam, że jest on uczciwy, rzetelny, choć oczywiście nie każdy odcinek był super. W telewizji jest tak, że raz trafiasz, a raz nie. Wszystko zależy od gwiazd, dyspozycji oraz materiałów, jakie się posiada. Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że Łossskot trzyma fason i formę, bo chyba najbardziej ciekawe jest w nim spotkanie z trzema rozmówcami, którzy totalnie się różnią i są znawcami w swoich dziedzinach: filmu, literatury i muzyki. To jest sytuacja wyjęta z boksu, przy trzech sędziach, każdy może zaprotestować i dzięki temu zyskuje się jakieś nowe spojrzenie. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że trudno by było znaleźć trzech równie błyskotliwych mężczyzn. Może Skiba, Krauze i Pilch. I naprawdę nie ma to źle zabrzmieć. Osobiście przyznam, że czas, jaki spędziłem z Łossskotem był bardzo twórczy i go nie żałuję. Czas jednak na powrót do muzyki.

Do muzyki, czy do muzyki z tekstem?
Zawsze uważałem, że od początku rock’a’roll’a te dwie rzeczy były równorzędne. Pamiętam anegdotę o tym, jak Dylan powiedział do Lenona „Listen to the words man”. Lenon był zdumiony, bo do tamtej pory słowa to były dla niego bla, bla, bla, a nagle przyszedł młody żyd i odmienił jego spojrzenie. Dla mnie oba walory są równie ważne. Tekst musi być błyskotliwy, czasem sarkastyczny, ale bardzo zwracam na niego uwagę. Cała tradycja grania ma jakieś 50 lat i naprawdę przez ten czas tworzono świetne rzeczy, do których teraz można się odnosić.

Jestem z pokolenia 88’ i muszę przyznać, że dla mnie fundamentem takiej tradycji niekoniecznie jest Lou Reed, ale choćby Ty, więc może nie jest więc tak źle.
No oczywiście, nie ma co przesadzać z tym narzekaniem. Ja po prostu uważam, że ten kraj potrzebuje większego otwarcia, większego rozpoznania w Europie. Od zaborów przeżywaliśmy ciężkie czasy. Ja komunę doświadczyłem w sześć lat, między 13, a 19 rokiem życia, to mi wystarczyło by poczuć tamtejszy rodzaj upodlenia. Brak paszportów, ciemne ulice i wszechobecna wilgoć. To wszystko to było przekleństwo i zarazem błogosławieństwo. Według mnie to dobrze zobaczyć, jaki świat może być smutny, orwellowski i podły. Z drugiej strony nie można zapomnieć o tym fermencie, jaki wtedy następował. W latach 90’ czułem się już świetnie, wiele rzeczy mi się wtedy podobało. Był dobry Maleńczuk, Świetlicki, literatura Pilcha. Wydaje mi się, że wtedy następował mój rozwój światopoglądowy. Gdy teraz patrzę, jakie warchoły są w Sejmie i telewizji, i w jaki sposób sprzedają nam gówno, to mam dość. Uważam jednak, że będzie lepiej, i że przetrwamy to wszystko. Jak siedzę w telewizji to różnie to wszystko wygląda, ale jak wrócę do klubów to się okazuję, że nic się nie zmienia, że wielbicieli poezji nadal jest tysiąc trzydzieści pięć osób. Na szczęście jesteśmy w momencie kulturowego samostanowienia się.






od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto