Autor: Artur Bochenek
Gdyby po jego zakończeniu z głośników rozległy się dźwięki słynnego polskiego przeboju "Widziałam orła cień", odzwierciedliło by to w pełni sytuację na parkiecie hali sportowej w Kazimierzy Wielkiej, albowiem zwycięzcą została krakowska drużyna Orła Piaski Wielkie. Jej zawodnicy byli chyba najbardziej zaskoczeni końcowym sukcesem, dlatego też ich radość była spontaniczna i została nagrodzona brawami obserwujących turniej widzów.
Ale zacznijmy od początku. W tym roku w turnieju udział wzięły Garbarnia Kraków, dwa zespoły Sparty Kazimierza Wielka (IV liga świętokrzyska), Bocheński KS i LKS Mogilany (IV liga małopolska), Orzeł Piaski Wielkie i Lotnik Kryspinów (V liga małopolska) oraz Jawornik Gorzków (I grupa świętokrzyskiej klasy A). W ostatniej chwili z udziału wycofała się drużyna Kmity Zabierzów. Zespoły zostały podzielone na dwie grupy, w których zmierzyły się każdy z każdym. Druzyny z miejsc 1-2 w swoich grupach awansowały do półfinałów, natomiast zawodnikom klubów z miejsc 3-4 przyszło stoczyć boje o ostateczne pozycje 5-8.
Faworyci i outsajderzy |
Zespołem faworyzowanym, z racji występów w III lidze, była krakowska Garbarnia. I przyznać trzeba, że zaczęła swoje występy od ogrania w meczu otwarcia gospodarzy, pierwszego zespołu Sparty Kazimierza 5:3. Mecz był zacięty i wyrównany, Garbarnia dwukrotnie prowadziła (1:0 i 2:1, gospodarze dwukrotnie doprowadzili do remisu i wyszli na prowadzenie 3:2), ale świetna w tym meczu dyspozycja Krzysztofa Kalemby, strzelca czterech bramek, nie pozwoliła Sparcie na więcej. W drugim meczu Brązowi zaliczyli bardzo słaby występ, ulegajac Bocheńskiemu KS 0:4.
Zbyt wysoka porażka w tym meczu zadecydowała, że zespół z Ludwinowa nie zagrał w fazie finałowej turnieju. W trzecim meczu grupy A z Lotnikiem Kryspinów Brązowi potrzebowali czterobramkowego zwycięstwa, atakowali i nawet prowadzili już 2:0, niestety dwie kontry piłkarzy rywali doprowadziły do remisu 2:2. Smaczku temu pojedynkowi dodał fakt, że bramki dla zespołu z Kryspinowa strzelili dwaj do niedawna zawodnicy Garbarni, Marcin Kwater i Piotr Antas.
W meczach o miejsca 5-8 Garbarnia gładko pokonała po 4:1 Jawornik Gorzków i ponownie pierwszy zespół gospodarzy.
Występ Garbarni należy odebrać pozytywnie, przydarzył się Młodym Lwom tylko jeden słabszy występ, zważywszy na to że mecze rozgrywały się w typowo futsalowej scenerii, a także na towarzyski charakter turnieju. Garbarnia ma grać dobrze na trawie, a nie na hali, podopieczni trenera Krzysztofa Szopy są dopiero w początkowej fazie przygotowań do sezonu.
W czasie turnieju piłkarze Garbarni złożyli autografy na piłce, która zostanie przekazana chorej Justynce, młodej sympatyczce Brązowych, której życzymy wyjścia z choroby i powrotu do zdrowia.
Outsajderami turnieju miały być zespoły, które grają w najniższych ligach, czyli właśnie zwycięzca turnieju Orzeł Piaski Wielkie, A–klasowy Jawornik Gorzków i druga drużyna Sparty Kazimierza Wielka, złożona z młodzieżowców tego klubu. Jeśli w przypadku piłkarzy z Jawornika o ich występie niewiele można by mówić, to już w przypadku "chłopców do bicia", jak sami siebie nazwali sympatyczni zawodnicy Sparty II powiedzieć trzeba wiele. O ambicji, dzięki której zniwelowali na boisku wyższość techniczną i taktyczną innych zespołów i znaleźli się na podium, broniąc honoru gospodarzy. Dla tych chłopaków trzecie miejsce w turnieju miało zapewne smak podwójnego zwycięstwa, z podniesionymi głowami schodzili z parkietu z pucharem udowadniając ludziom, którzy w macierzystym klubie widzą ich tylko w szeroko pojmowanej kadrze uzupełniającej.
Czarny koń turnieju z dużą dozą szczęścia |
Istnym "czarnym koniem" zawodów okazała się za to inna krakowska drużyna. Ekipa Orła Piaski Wielkie wygrała w swojej grupie wszystkie mecze, by w finałach zaprezentować się ambitnie, ale także z dużą dozą szczęścia. W obu meczach o miejsca 1-4 Orzeł wygrywał bowiem po seriach rzutów karnych. Szczególne emocje wzbudził mecz półfinałowy z Bocheńskim KS, kiedy po remisie 1:1 rozstrzygnięcie w karnych, które Orzeł wygrał je 9:8. Ambicja zawodników Orła sprawiła, że w finale nie ulegli faworyzowanej ekipie Lotnika i również po serii rzutów karnych (tym razem 3:2) mogli odtańczyć taniec radości.
Kibice, krewki trener z Bochni, część artystyczna i sędziowie |
W kameralnej hali w Kazimierzy Wielkiej zgromadziło się kilkudziesięciu widzów, którzy oglądali przebieg turnieju przez cały czas jego trwania. Oprócz kibiców gospodarzy obecni byli także fani Garbarni, wzmocnieni silna ekipą z Witowa, która już po raz drugi kibicuje w tym roku Brązowym podczas zawodów halowych. Trzeba przyznać, że więzi pomiędzy sympatykami zostały w Kazimierzy umocnione.
Atmosfera na trybunach wspaniała, iście sportowa, dlatego szkoda że o towarzyskim charakterze turnieju zapomnieli niektórzy zawodnicy i trener Bocheńskiego KS, który za swoje zachowanie został usunięty przez sędziów na trybuny. Panie trenerze, śmiem twierdzić, że gdyby posłuchał Pan rady szkoleniowca Garbarni Krzysztofa Szopy i zamiast rzucaniem epitetów pod adresem sędziów (całkowicie nieuzasadnionych) zająłby się Pan kierowaniem swoim zespołem, to zapewne wasz klub wystąpiłby w finale.
Organizatorzy jak zawsze świetnie wywiązali się z roli gospodarza, zapewniając kibicom bufet i komfortowe warunki do oglądania meczów. Przed finałami na parkiecie wystąpiła grupa taneczna młodzieży z miejscowego Ośrodka Kultury, która zebrała zasłużone oklaski od widowni.
Sędziowanie zawodów stało na wysokim poziomie i naprawdę życzyć sobie wypada, aby w regularnym sezonie arbitrzy utrzymali swoją dyspozycję w tym turnieju.
W sumie była to fantastyczna impreza dająca kibicom szanse na obejrzenie swoich ulubieńców w akcji podczas zimowej przerwy. Dziękując gospodarzom za eleganckie przyjęcie zapowiadamy swoją wizytę za rok.
W TYM TYGODNIU | ||||
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?