Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Hutnika Kraków Andrzej Paszkiewicz: Wyzwanie jest karkołomne. Musimy budować wszystko prawie od zera

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Andrzej Paszkiewicz został ponownie trenerem Hutnika Kraków 3 czerwca 2022 roku
Andrzej Paszkiewicz został ponownie trenerem Hutnika Kraków 3 czerwca 2022 roku Andrzej Wiśniewski
Małe fundamenty są, ale nawet nad ziemię nie wystają, więc przed nami jest ogrom pracy. Wyzwanie jest karkołomne – mówi Andrzej Paszkiewicz, trener piłkarzy Hutnika Kraków, na dwa i pół tygodnia przed inauguracją rozgrywek drugiej ligi.

Dzięki rezygnacji Wigier Suwałki z gry w drugiej lidze Hutnik otrzymał szansę występów na tym poziomie. Jak pan, który objął drużynę z Suchych Stawów 3 czerwca jako spadkowicza do trzeciej ligi, przyjął tę nową sytuację?

Ahoj, przygodo! Każdy na naszym miejscu próbowałby wykorzystać tę szansę. Jest ogrom pracy do wykonania, na mojej misji w Egipcie było podobnie. Jest to duże wyzwanie dla klubu, bo jednak wszyscy byli przygotowani na trzecioligowe realia. Małe fundamenty są, ale nawet nad ziemię nie wystają, więc ogrom pracy przed nami. Wyzwanie jest karkołomne. Na to chwilę nie ma drużyny na trzecią ligę, ani tym bardziej na drugą, więc musimy budować wszystko prawie od zera. Ale działamy, od poniedziałku, 27 czerwca.

Początek rozgrywek w trzeciej lidze został zaplanowany na 6 sierpnia, tymczasem drugoligowe zmagania ruszą już 16 lipca. To duża różnica dla drużyny, która ma zdecydowanie mniej czasu na przygotowania i musi zredukować liczbę sparingów.

Gdybyśmy byli trzecioligowcem, spokojnie moglibyśmy ruszyć z przygotowaniami nawet 7 lipca. Zaplanowaliśmy je jednak stosunkowo wcześnie, na 27 czerwca, po to, żeby mieć tydzień lub dwa tygodnie na wyselekcjonowanie zawodników, którzy by się nadawali do gry. A teraz mamy niecałe trzy tygodnie do pierwszego meczu i może zagramy jeden lub dwa sparingi. Pierwsze nasze mecze ligowe też będą - w cudzysłowie - sparingami. To będzie całkowicie nowa drużyna.

Pierwotnie w planach były sparingi z Garbarnią Kraków (9 lipca), Podhalem Nowy Targ (16 lipca), Cracovią II (20 lipca) i Polonią Bytom (23 lipca). Teraz wiadomo, że pewny jest tylko ten pierwszy.

27 lipca czeka nas wyjazdowy mecz rundy wstępnej Pucharu Polski z Chojniczanką, który też miał być elementem przygotowań do rozgrywek trzeciej ligi, a na 30 lipca był dograny sparing z Sokołem Kocmyrzów. Do końca lipca wszystkie sparingi były zaplanowane. Pewnie do tych wspomnianych doszedłby jeszcze mecz z innym przeciwnikiem w którymś środowym terminie. Szczęście, że się z nikim nie dogadałem, bo bym kogoś wystawił.

Problemem dla Hutnika oprócz krótszego okresu przygotowań i mniejszej liczby sparingów są zapewne wcześniejsze – niż pierwotnie planowano – terminy meczów o ligowe punkty. Czy klub próbował go jakoś rozwiązać?

Chcieliśmy przełożyć pierwsze dwa lub trzy mecze (Hutnik ma w nich grać kolejno u siebie z Lechem II Poznań, na wyjeździe z Wisłą Puławy i u siebie z GKS-em Jastrzębie – przyp.), żeby mieć mieć miesiąc czasu na przygotowania. Dowiedzieliśmy się jednak, że PZPN nie przełoży ich nam odgórnie, że może się to odbyć za zgodą rywali. Poza tym mecze mogą być przekładane z weekendu na środę. To jest różnica tylko czterech dni, czyli tyle co nic. Jeśli kluby się zgodzą przełożyć mecz - w co trudno mi uwierzyć, ale może się tak zdarzyć - to zobaczymy, na jaki termin.

Trudno w tej sytuacji o optymizm.

Chcieliśmy przełożyć jak najwięcej meczów, by były równe szanse dla wszystkich, ale tak to nie zostało potraktowane. Dostaliśmy informację, że jak nie chcemy grać w drugiej lidze, to ktoś inny czeka w kolejce na nasze miejsce, więc zgodziliśmy się na takie zasady gry. Wszyscy będą już jednak biec, a my będziemy jeszcze stać w blokach startowych. Rywale mają po dwa lub trzy tygodnie przewagi nad nami. Skoro Związek postawił nas pod ścianą, to czekamy, jaka będzie odpowiedź ze strony innych klubów. Gdyby to była środowe terminy miesiąc później, to ok, możemy wtedy rozgrywać mecze. Jeśli Związek nie wyrazi zgody na przełożenie meczów na środy w sierpniu, to co nam da przełożenie lipcowych gier z soboty na środę?

W pierwszej grze wewnętrznej Hutnika uczestniczyło 29 zawodników. Jak wygląda teraz kadra zawodnicza klubu?

Kontrakty posiada ośmiu zawodników: bramkarz Arkadiusz Leszczyński oraz pomocnicy: Miłosz Drąg, Francuz Ilias El Bouh, Brazylijczyk Elorhan, Patyk Kieliś, Krystian Lelek, Kszysztof Świątek i Dominik Zawadzki. Z kolei obrońcy Adrianowi Jurkowskiemu skończyło się wypożyczenie z Wieczystej Kraków. Walczymy o niego. I szukamy reszty. W klubie są też nasi juniorzy i testowani zawodnicy.

Skąd są ci ostatni?

Z racji warunków i realiów finansowych sprawdzamy zawodników zawodników trzecio- i czwartoligowych. Nie możemy konkurować z innymi drużynami, więc wyszukujemy młodych, ambitnych graczy. Może uda się ściągnąć jednego, dwóch, maksymalnie trzech troszkę bardziej doświadczonych graczy, ale na pewno będzie to bardzo trudne. Spora grupa sponsorów wycofała się po spadku, więc jeśli wróciliby, sytuacja by się odrobinkę poprawiła.

Na pierwszych zajęciach przyglądał się pan między innymi zdolnym juniorom Hutnika: Kacprowi Depcie, Kamilowi Rogóżowi, Piotrowi Wójtowiczowi i Maksymilianowi Żmudzie…

To jest melodia przyszłości. Mówimy o drugiej lidze, a to są zawodnicy z rocznika 2005. Gdy przed siedmiu laty kończyłem pracę w Hutniku, to moi wychowankowie z rocznika 1997 debiutowali w trzeciej lidze. Było to dla nich duże zderzenie z seniorską piłką, może dlatego, że nie mieli wsparcia ze strony doświadczonych graczy. Wtedy w 20-osobowej kadrze mieliśmy pięciu seniorów, a reszta to byli młodzi chłopcy, w tym grupa z rocznika 1997. A teraz są chłopcy, którzy mają 16 czy 17 lat. Na razie dużo pracy przed nimi, ale musimy docenić to, że wspinają się po futbolowej drabince i podać im rękę, podciągnąć ich do góry.

Jakie są plany na najbliższe dni?

W czwartek i piątek planujemy gry wewnętrzne, na które będziemy zapraszali potencjalnych naszych zawodników. W sobotę chcemy zrobić testy motoryczne, a od poniedziałku ruszyć już z treningami. Możliwe, że w niektóre dni – we wtorek, może w środę - będziemy mieli podwójne zajęcia. Będziemy pracować mikro cyklami, nie robiąc żadnego obozu, bo niektórzy wracają z urlopu, a niektórym dopiero kończą się kontrakty.

Poprzedni sezon spędził pan w Egipcie jako wysłannik nowohuckiego klubu, będąc szefem projektu budowy akademii piłkarskiej klubu Ghazl El-Mahalla. Jak podsumuje pan ten okres?

Pod kątem pracy jestem z niego jak najbardziej zadowolony. To było dla mnie nowe doświadczenie. Prowadziłem tam dwie drużyny - U-21 i U-19. Ponieważ zespoły ekstraklasy nie mają tam rezerw, można powiedzieć, że U-21 to były rezerwy, bo według przepisów mogą w nich grać zawodnicy z pierwszej drużyny. Realizowałem swoją myśl szkoleniową. W całej akademii wszystkie dziesięć drużyn grało według mojego projektu. Zrobiliśmy spory postęp. Nie była to najlepsza akademia, bo wiadomo, że gdyby taka była, to nie prosiliby nas o pomoc. Wymienialiśmy się wiedzą z trenerami, przekazałam im sporo swojego sposobu myślenia o piłce. Mam sporo przyjaciół, z którymi się do tej pory kontaktuję. Myślę, że dobrze wspominają moją pracę.

Nie przedłużył pan jednak swojego pobytu w Egipcie. Dlaczego?

Był to dla mnie pobyt słodko-gorzki. Jeśli chodzi o społeczne kwestie i rodzinne sprawy, to życie w Egipcie jest trudne. Jest tam zupełnie inna kultura. Musiałby ktoś być na miejscu, żeby to zrozumieć. Czasem trzeba było na przykład iść z tłumaczem, żeby sobie kupić dobre mięso, co też było męczące na dłuższą metę. Wiele było różnych takich drobiazgów, utrudniających życie. Gospodarze nie wywiązali się ze wszystkiego, musi być dobrze spisana umowa. My przecieraliśmy szlak. Na wizycie kontrolnej byliśmy tylko przez tydzień, dopiero potem poznawaliśmy ludzi, zarząd, specyfikę tego kraju, kulturę itp. Nie wszystko zostało zrealizowane, było wiele było perypetii. Ale zakasaliśmy rękawy – razem ze mną pracowali Artur Ząbek oraz Walid Kandel - i poradziliśmy sobie w tych realiach. Pozwiedzaliśmy różne zakątki, zobaczyliśmy ładne miejsca. Była praca, była i przygoda.

Egipcjanie są chyba zadowoleni ze współpracy z Hutnikiem, o czym świadczy choćby obecna wizyta prezesa ich klubu Aliego Elabbasy’ego.  

Teraz dopinają się szczegóły przedłużenia kontraktu, więc to jest dowód na to, że zrobiliśmy tam dobrą robotę. Projekt będzie najprawdopodobniej kontynuowany i poszerzony o współpracę między klubami, jeśli chodzi o przekazywanie zawodników i promowanie ich przez Hutnika. Oczywiście to melodia przyszłości, bo zanim się załatwi im wizy i pozwolenie na pracę, to jest to okres co najmniej do zimy. Walid Kandel będzie pewnie kontynuował swą pracę, natomiast Artur Ząbek, z tego co wiem, nie będzie przedłużał rocznego okresu pracy.

Wielomiesięczny pobyt poza Polską nie utrudni panu kontakty z klubami i poszukiwania nowych zawodników?

Absolutnie nie. Nie współpracuję z żadnym menedżerem, a wiadomo, że menedżerowie otwierają wiele drzwi w naszym kraju, ale ja sobie może trochę uchyliłem te drzwi dzięki temu, że zrobiło się głośno o tym, iż wybrałem się na taką ekscentryczną wyprawę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto