Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Garbarni Kraków Łukasz Surma: Jestem zadowolony z piłkarzy, którzy do nas przyszli [ZDJĘCIA]

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Jestem zadowolony z piłkarzy, którzy do nas przyszli - mówi trener II-ligowej Garbarni Kraków Łukasz Surma po zakończeniu pierwszej części sezonu.

Po 20 kolejkach spotkań Garbarnia zajmuje jedenaste miejsce w tabeli, mając trzy punkty nad strefą spadkową. Miała różne okresy gry – między innymi osiem i cztery kolejne mecze bez porażki oraz pięć spotkań z rzędu bez zwycięstwa. Jak pan ocenia postawę swej drużyny?

Obawiałem się, że kadrowa rewolucja, do jakiej doszło przed sezonem, jest bardzo ryzykowna, że zawodnicy, którzy przyszli do drużyny z niższych lig, mogą mieć kłopoty, bo przez jakiś czas byli poza centralną piłką, że zanim zaadaptują się w Garbarni, minie trochę czasu. Były mecze, w których te obawy się sprawdziły, ale generalnie uważam, że nie zawiedli. Kilku z nich jest przyszłością tego klubu. Cieszę się, że idea, którą mi – jako trenerowi – przyświeca w pracy, czyli dawanie szansy chłopakom odrzucanym w innych klubach, została przez nich obroniona. Dlatego jestem zadowolony z piłkarzy, którzy do nas przyszli.

Trudno analizować postawę wszystkich „nowych twarzy”, może więc skupmy się przykładowo na bramkarzu Dorianie Frątczaku, który otrzymał od pana szansę gry w drugiej części sezonu, trochę wymuszoną kontuzją Aleksandra Kozioła.

Widziałem go, gdy byłem jeszcze trenerem Soły Oświęcim, a on zawodnikiem KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Początki w Garbarni miał trudne, musiał się zaadaptować. Pierwszy mecz w jego wykonaniu nie był taki, jaki sobie wyobrażaliśmy, ale byliśmy spokojni o niego. A w ostatnim meczu, ze Stalą w Rzeszowie, wygranym 3:2, pokazał, że czyta grę, dobrze współpracuje z obrońcami, jest skoncentrowany. Jeśli chodzi o Kozioła, pamiętajmy, że wcześniej większość czasu w Garbarni spędził jako zawodnik rezerwowy.

„Brązowi” prezentowali nierówną formę. Zarówno w danym meczu – przed i po przerwie, jak i w dłuższym okresie czasu. Przez to stracili wiele punktów, zwłaszcza na własnym boisku.

Szukałem balansu w grze drużyny. Nie zakładałem, że będzie grać albo super ofensywnie, albo super defensywnie. Staraliśmy się o taktyczną równowagę. Zaprezentowaliśmy ją na przykład w meczach Lechem II Poznań u siebie oraz w Rzeszowie i Legionowie. Musimy iść tą drogą. Były spotkania, w których nasi piłkarze przyspieszali grę i po pięknych akcjach strzelali ładne bramki. W obronie graliśmy pięcioma lub trzema zawodnikami. To wymaga innej komunikacji, niż przy czterech defensorach. Czasami jeden patrzył na drugiego, że to on wybije piłkę, przetnie akcję rywala. Obrońcy źle się ustawiali, brakowało między nimi komunikacji.

Po inauguracyjnej porażce z Górnikiem Łęczna pana drużyna nie przegrała ośmiu kolejnych spotkań. Na trybunach w Krakowie było wielu kibiców. Potem Garbarnia traciła punkty i widzów…

Największy żal do siebie mam o to, że na początku sezonu daliśmy naszym kibiców dużo wiary w nas, a potem ja odbieraliśmy. Byłem dumny ze zwycięstwa z rezerwami Lecha. Ten mecz pokazał, że możemy sobie poradzić z zawodnikami, którzy na co dzień trenują w klubie z jedną z najlepszych baz w Polsce, są rezerwowymi zawodnikami, a nawet grają w pierwszej drużynie Lecha. Nie było widać różnicy w kulturze gry obu zespołów. Ten mecz dodał nam optymizmu. Bardzo żałuję, że nie byliśmy w stanie utrzymać tego poziomu gry dłużej, bo wtedy na pewno kibiców na naszych meczach byłoby więcej.

W połowie rundy Garbarnia w Krakowie przegrała trzy kolejne mecze ligowe, nie licząc jeszcze pucharowej porażki. Gdyby nie ta czarna seria, byłaby wyżej w tabeli…

Chłopcy muszą o tym pamiętać. To się nie miało prawa zdarzyć. Mam do siebie o to olbrzymie pretensje. Myślę, że każdy trener tak podchodzi do tego. Jeśli nie szuka się przyczyn porażek najpierw u siebie, a dopiero potem u drużyny, to trudno ich potem uniknąć. Tak samo ich szukałem, gdy byłem zawodnikiem. Zastanawiałem się, co źle zrobiłem, jak mogłem zagrać inaczej i tak dalej.

Zapewne trochę optymizmu wlał w pana i zawodników dosyć nieoczekiwanie wygrany mecz w Rzeszowie na pożegnanie sezonu.

Piłka bywa trochę okrutna. Na przykład ze Skrą Częstochowa nie graliśmy źle, a przegraliśmy. W futbolu często wychodzi się jednak na zero. W Rzeszowie zaprezentowaliśmy zespołową grę, charakter, walkę do końca. Kontrolowaliśmy sytuację na boisko przez dwie trzecie meczu. Wytrzymaliśmy go pod względem psychicznym, mentalnym. Ta wygrana zapewnia nam trochę spokoju w zimowej przerwie.

Jak garbarze będą się przygotowywać do wiosennych rozgrywek?

Ostatni raz w tym roku spotkamy się w czwartek 5 grudnia. W samo południe rozegramy wtedy sparing z naszymi juniorami. Sprawdzimy w nim dwóch, może trzech zawodników z innych klubów. Potem przez trzy tygodnie zawodnicy będą odpoczywać, a przez dziesięć kolejnych dni delikatnie ćwiczyć indywidualnie. Na wspólnych zajęciach spotkamy się 9 stycznia, gdy rozpoczniemy właściwe treningi i budowanie formy.

Zapewne przygotowany jest już plan treningowych spotkań?

Tak. Sparingi rozpoczniemy 25 stycznia u siebie z Rekordem Bielsko-Biała. 1 lutego zagramy w Chorzowie z Ruchem, a 12 i 22 lutego w Krakowie odpowiednio z Siarką Tarnobrzeg i Skrą Częstochowa. W trakcie negocjacji jest sprawa meczu z Puszczą Niepołomice, ponieważ trener Tomasz Tułacz zaplanował dużo gier swej drużynie. Być może zagramy z jeszcze innym rywalem.

Czy w zespole zapowiadają się zmiany kadrowe? Czy ktoś już zadeklarował chęć odejścia z klubu?

Nie, na razie nikt nie zgłosił, że chce się z nami rozstać. Pewnie jednak będą jakieś zmiany. Musimy się jednak obracać w tych realiach, w jakich jesteśmy. Roszady będą zależeć od tego, jakie są możliwości finansowe klubu, od tego, czy ktoś z niego odejdzie [aktualizacja - o odejściu Adriana Jurkowskiego piszemy tutaj]. Często dzwonią menedżerowie i pytają, jakich piłkarzy i na jakich pozycjach poszukujemy. Ja powiem tak: wezmę każdego zawodnika, który odda serce za Garbarnię. I pomogę każdemu, który u nas już jest. Tak widzę swoją rolę w klubie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto