Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Cracovii: Trzeba robić swoje i piąć się w górę

Jacek Żukowski
Wojciech Stawowy
Wojciech Stawowy Andrzej Banaś
Siedem punktów wywalczone w pięciu meczach, to był dobry dorobek. W tej chwili drużyna trenera Wojciecha Stawowego skopiowała osiągnięcie sprzed 9. lat, kiedy miała takie samo otwarcie. 7 punktów po 6 kolejkach miała też na koncie w sezonach 2006/07 oraz 2007/08. Przez następne lata było już dużo gorzej, nie mówiąc już o tragicznych dwóch ostatnich sezonach ekstraklasowych - 0 punktów w rozgrywkach 2010/11 i zaledwie dwa w 2011/12.

- Bardzo zadowolony z tego startu nie jestem, bo to by oznaczało minimalizm z mojej strony - mówi trener Cracovii Wojciech Stawowy. - Mam świadomość tego, że mogliśmy zagrać lepiej w kilku spotkaniach, popełniając mniej błędów i mieć więcej punktów na koncie.

Szkoleniowiec może żałować przede wszystkim przegranego na inaugurację spotkania z Piastem Gliwice (2:3), kiedy to niefrasobliwość w obronie, szczególnie przy stałych fragmentach gry, kosztowała gospodarzy bardzo wiele. - Przynajmniej punkt w tym meczu był w naszym zasięgu - zgadza się opiekun "Pasów". - Gdyby nie błąd w meczu z Lechią, który dał jej prowadzenie 2:1, to myślę, że stać nas było też na jeden punkt w Gdańsku. A warto także przywołać ostatnie spotkanie z Legią. Bardzo denerwuje mnie to, że mając przez 20 minut przewagę i sytuacje, doprowadzamy do prostego błędu w drugiej linii, który kosztował nas stratę gola.

Cracovia jest beniaminkiem, kilku piłkarzy nie miało wcześniej kontaktu z ekstraklasą lub miało bardzo znikomy. Można było mieć spore obawy, patrząc na to, jak ciężko im było przebrnąć przez rozgrywki I-ligowe, jak dadzą sobie radę w ekstraklasie. Absolutny debiutant Krzysztof Danielewicz, czy nieopierzeni ligowcy, jak Damian Dąbrowski i Sebastian Steblecki zaskakują jednak pozytywnie.

- Doceniam to, że piłkarze dobrze sobie radzą w ekstraklasie - mówi Stawowy. - W żadnym z meczów nie jesteśmy drużyną, która odstaje od rywala, jest zespołem do bicia. Staramy się dyktować warunki, stwarzać sobie sytuacje bramkowe. Jesteśmy w środku tabeli, z szansami, by patrzeć na to, co przed nami, a niekoniecznie oglądać się za siebie. Trzeba robić swoje i piąć się w górę. Eliminować błędy i doprowadzać do sytuacji, by każdy mecz był lepszy od poprzedniego. Zawsze wierzyłem w swoich piłkarzy i nigdy tej wiary nie stracę, z tego względu, że jestem z nimi na co dzień. Wiem, jak bardzo chętnie uczą się wszystkiego, jak bardzo przeżywają to, gdy im się nie powiedzie. Radzą sobie dzielnie, ale stać nas na zdecydowanie więcej, dlatego mam niedosyt. Nie wynika on z tego, że bujam w obłokach, ale twardo stąpam po ziemi. Nie było takiego meczu w ekstraklasie, w którym przeciwnik by nas totalnie zdominował, żebyśmy mówili, że mamy szczęście, że przegrywamy np. tylko 0:1. Gdyby nie proste indywidualne błędy, to mogło to wyglądać inaczej.

Najgorzej dla "Pasów" wypadła konfrontacja w Gdańsku, długimi fragmentami meczu "Pasy" ustępowały też Legii. Ale to ścisła ligowa czołówka. Walka o najlepszą ósemkę dopiero się zaczęła. Zadaniem dla szkoleniowca jest jak najszybsze nauczenie zespołu radzenia sobie z wysokim pressingiem (co stosowały Lechia i Legia) i wkomponowanie do jedenastki Dawida Nowaka. Gra on już całe mecze, ale daleki jest od życiowej formy. - Nawet w ostatnim meczu było widać, że Dawid nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji - mówi szkoleniowiec Cracovii. - Każdy dzień pracuje na jego korzyść. W końcówce tej rundy, a na pewno w rundzie rewanżowej to będzie ten Dawid Nowak, którego chcielibyśmy oglądać. Długi czas nie grał, miał problemy zdrowotne, chciałbym, by to przeszło do historii.

Zaskoczeniem in minus jest postawa Roka Strausa, który bardzo obniżył loty. Jeśli dodamy do tego kontuzję Edgara Bernhardta, którego zabraknie przez pięć tygodni, to widać, że siła uderzeniowa Cracovii znacznie spadła i nie może to pozostać bez wpływu na wyniki. - To pokazuje, jak duży wpływ na formę zawodnika ma to, że praktycznie całą rundę nie grał - mówi o Strausie Stawowy. - Rozbrat z meczami o stawkę robi swoje. On teraz musi spokojnie wracać do formy. Wierzę w niego, w to, że pokaże jakość jeszcze w niejednym meczu. Natomiast Edgar to zawodnik o dużym potencjale ofensywnym. Jego brak jest widoczny. Z nim z pewnością byłoby nam łatwiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto