Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Totolotek Regionalny Puchar Polski. Przemysław Dobroch i jego Pogoń. W osiedlowym klubie stworzył wielką akademię [ZDJĘCIA]

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Archiwum prywatne P. Dobrocha
27 sierpnia 2019 roku, III runda Totolotek Regionalnego Pucharu Polski w rejonie Kraków. - To był mój pierwszy mecz po dwóch i pół roku, po przebytej boreliozie. Zagrałem w pełnym wymiarze czasowym. Nie miało tak być, ale szło mi całkiem dobrze, no i ustaliliśmy z trenerem, zresztą moim serdecznym kolegą Łukaszem Terleckim, że zostaję, że gram do końca - opowiada Przemysław Dobroch. - Szczerze mówiąc, byłem potem totalnie zmęczony, natomiast udało się mi strzelić trzy bramki. Nigdy wcześniej w oficjalnym spotkaniu tylu nie zdobyłem.

Rocznik 1987. Wychowanek Cracovii. Jako dzieciak, jako młody piłkarz toczył boje z Wisłą Krzysztofa Mączyńskiego i świetnym Hutnikiem, w którym grali m.in. Michał Pazdan i Piotr Tomasik. - Spotykaliśmy się też na kadrze Małopolski, wtedy wyróżniającym się chłopakiem w Hutniku był Krzysiek Świątek. Michała Pazdana pamiętam doskonale i, tak jak wielu wspomina, przez długi czas się nie wybijał. Bo to był okres, kiedy dopiero kształtowały się jego umiejętności. Dziś mogę Michała podawać jako przykład dobrze wpływający na mentalność dzieciaków, których prowadzę.

Bo Dobroch wcześnie wszedł na trenerską ścieżkę. I to w tej roli się spełnia. Przez sześć lat (2012-2018) pracował jako szkoleniowiec w Akademii Mistrzów Cracovii, w ostatnim roku pełniąc też rolę wicedyrektora. - Bardzo fajnie to wspominam. Ale odszedłem, żeby skupić się na pracy w jednym miejscu - przyznaje. - Uważam zresztą, że problemem piłki młodzieżowej jest to, że trenerzy muszą często pracować w dwóch-trzech miejscach, aby się utrzymać.

On środowisko do pracy stworzył sobie sam, kilka lat wcześniej. W Skotnikach - spokojnym osiedlu o zabudowie jednorodzinnej na południowo-zachodnich obrzeżach Krakowa. Tam, tuż obok widocznej z dala wieży ciśnień, siedzibę i kameralny stadion ma Pogoń. No i to Pogoń okazała się dla Dobrocha drugim piłkarskim domem. W 2006 roku został jej piłkarzem, za chwilę także trenerem młodzieży. A gdy potem kończył specjalizację trenerską na krakowskiej AWF, postanowił stworzyć coś swojego...

- To było niedługo przed Euro 2012, rozpoczynał się wtedy duży boom piłkarski w Polsce - wspomina krakowianin. - I to Euro nam generalnie pomogło, mnie osobiście też - w podjęciu tej decyzji. Do Skotnik wtedy powoli zaczął zaglądać Ruczaj, rozbudowujące się osiedla. Liczba mieszkań tutaj - mówię tak, bo też tu mieszkam - przybywała, szczególnie w tamtym okresie, w ogromnym tempie. Pojawił się więc pomysł, żeby przyciągnąć te dzieciaki, których coraz więcej się wprowadzało.

I tak Dobroch założył Krakowską Szkołę Piłki Nożnej. - Wtedy był to oddzielny podmiot, ściśle współpracujący z Pogonią Skotniki. Funkcjonowaliśmy na obiektach Pogoni, a w 2016 roku KSPN została wcielona do Pogoni. I tak już funkcjonujemy.

W gabarytach - dodajmy - zupełnie innych niż na starcie.

- Trenuje u nas między pięćset a sześćset zawodników, dzieciaków. W szczytowym okresie, w 2018 roku, było ich ponad sześćset. Biorąc pod uwagę ustrukturyzowane kluby w Małopolsce, w Krakowie, zawodników mamy najwięcej. Jest to coś, czymś w jakimś stopniu się szczycimy, aczkolwiek wiemy, że ilość to absolutnie nie jest rzecz najważniejsza - podkreśla Dobroch. Dodaje: - Mamy dwie drogi w ramach akademii. Drogę pełnej otwartości, czyli: każdy może przyjść, dla każdego mamy grupę treningową, która funkcjonuje w taki sam sposób jak grupa sportowa. I to jest właśnie ta druga droga - piłkarskiego rozwoju w najmłodszych kategoriach, rywalizacji z najlepszymi.

Przemysław Dobroch jest koordynatorem, dyrektorem zarządzającym i jednym z ponad 20 trenerów w akademii, która od 2018 roku działa pod nowym szyldem. KSPN Pogoń Kraków.

- Nasza Pogoń, oczywiście w grupach młodzieżowych, gra w turniejach rozsianych po całej Polsce, także międzynarodowych. Mecze z Legią, Pogonią Szczecin czy Jagiellonią to są dla nas już rzeczy codzienne. Ponadto podpisaliśmy umowy o współpracy z Catanią Calcio, Olympiakosem Pireus czy maltańskim San Gwann FC. I to właśnie ten ogólnopolski czy nawet międzynarodowy charakter działalności skierował nas do zmiany nazwy. Skotniki zastąpił Kraków - tłumaczy Dobroch.

Sam jest zawodnikiem w Osiedlowym Stowarzyszeniu Kultury Fizycznej Pogoń. Zespół, obecnie A-klasowy, w tabelach figuruje jeszcze jako Pogoń Skotniki, trwa procedura zmiany nazwy.

- Oczywiście, klub ma swoich starych kibiców, więc było w tej sprawie dużo pytań, choć nie powiedziałbym, że pretensji. Wszyscy doszliśmy do wniosku, że to jest dobra droga. Po prostu charakter klubu zmienił się o 180 stopni. Kiedyś był lokalnym, osiedlowym, natomiast teraz działamy dużo bardziej globalnie - powtarza Przemysław Dobroch. - A zmianę "przyklepał" pan Jan Gruca, założyciel Pogoni z 1948 roku, który stwierdził, że w takim kierunku klub powinien iść i jest z tego dumny.

Pierwsza drużyna Pogoni została, po trzyletniej przerwie w działalności, reaktywowana w 2017 roku. Ale akurat Przemysław Dobroch wówczas był zmuszony odpocząć od gry w piłkę.

- Dorwała mnie borelioza. Klasyka jeśli chodzi o objawy: brak sił, zmęczenie totalne, bóle głowy, podwyższona temperatura. W takiej mocnej formie choroba trwała pół roku - wspomina. - Dobrym kierunkiem okazała się kuracja antybiotykowa, mniej więcej po roku choroby czułem się już znacznie lepiej. Natomiast potem daliśmy sobie z doktorem czas na obserwację. I na razie, odpukać, nie wróciło... Nie myślę o tym. Czuję się dobrze, a aktywność fizyczna pomaga we wszystkim. W moim przypadku aktywność to piłka nożna, zawsze kochałem za nią biegać.

Powrotem do gry był pucharowy mecz Pogoń - Iskra Radwanowice. No i to właśnie Iskrze wychowanek Cracovii pierwszy raz w oficjalnym meczu strzelił trzy gole. - Powiem szczerze: dla mnie to była fajna sprawa pod względem mentalnym. Że udało się wrócić, zagrać 90 minut.

Dodaje: - Nigdy nie byłem zawodnikiem bramkostrzelnym, zazwyczaj grałem daleko od bramki. Najczęściej w środku pola, i to zazwyczaj jako zawodnik defensywny, który miał walczyć, odbierać dużo piłek. Inna sprawa, że w swojej przygodzie piłkarskiej, bo to żadna kariera, grałem na wszystkich pozycjach. Nawet wiele lat temu w pucharowym meczu Pogoni byłem przez 20 czy 25 minut bramkarzem, bo nie mieliśmy już zmiany, a ktoś musiał na bramkę wejść.

W obecnej pucharowej kampanii Pogoń zatrzymała się w IV rundzie na Kablu Kraków. Klub ze Skotnik ma jednak swoją wizję rozwoju.

- Drużynę seniorską reaktywowaliśmy przede wszystkim po to, aby mogli do niej wchodzić wychowankowie naszej akademii, aby stanowili coraz większą siłę zespołu. Kiedyś może na poziomie IV ligi - bo tak, szczerze mówiąc, to zakładamy - mówi Przemysław Dobroch.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto