To była czysta formalność

POLSKA - CHINY (25:20, 25:16, 25:21)
POLSKA: Winiarski, Gruszka, Zagumny, Grzyb, Kadziewicz, Szymański, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz.
Wicemistrzowie świata byli zdecydowanym faworytem tej inaugurującej nowe rozgrywki Ligi Światowej konfrontacji. I Polacy znakomicie wywiązali się z tego zadania grając przy dopingu kibiców zgromadzonych w łódzkiej hali.

Rozpoczęli zagrywką, ale to goście zdobyli pierwszy punkt. Wyrównany bój trwał do stanu 4:4. Po raz pierwszy Polacy wyszli na prowadzenie 5:4 i nie oddali go do końca seta. Po doskonałym ataku Grzyba było 17:13. Różnica trzech - czterech punktów utrzymywała się cały czas. Asem serwisowym popisał się Szymański i "Biało-czerwoni" pewnie wygrali. W kolejnym secie przewaga gospodarzy była jeszcze większa, choć pierwsze minuty jej nie zapowiadały. Było 5:5. Wreszcie od stanu 8:7 podopieczni Raula Lozano złapali właściwy rytm. Następnie przewaga wzrosła do pięciu punktów (19:14). Potem wygrana jest już kwestią czasu Po kolejnym świetnym bloku Winiarskiego jest 21:15. Rozpoczyna się popis Polaków - po asie Kadziewicza jest 23:15. Wyższość gospodarzy nie podlega dyskusji. W ostatniej partii rywale napędzili nam trochę strachu - wygrywali 15:13, 19:18, ale końcówka należała do gospodarzy - Gruszka zdobył ostatni punkt. Dzisiaj rewanż o godz. 16. W "polskiej" grupie grają jeszcze Bułgaria i Argentyna - mecze w sobotę i niedzielę.