Tak samo, albo i lepiej

Specjalność - szeroko rozumiana elektroenergetyka, zatrudnienie 60 osób, dwie siedziby - w Krakowie i w Brzezowej koło Dobczyc. Początki firmy sięgają 1961 roku, ale z większym rozmachem zaczęła działać w latach siedemdziesiątych i dziś należy do ciekawszych przedsiębiorstw średniej wielkości w swojej dziedzinieÉ

- To był okres przenikania do kraju nieśmiałych pierwocin gospodarki kapitalistycznej, powstawania przedsiębiorstw polonijnych - mówi prezes Krzysztof Kołomyjski. - Zaczęliśmy wówczas produkcję urządzeń grzewczych, wykonywaliśmy sieci niskiego napięcia, stacje trafoÉ

Pierwszymi większymi klientami krakowskiej Elektrotermii, bo o niej mowa, były tak znane wówczas przedsiębiorstwa jak Alpha, Sabba czy Ampol, a jej urządzenia przez ponad dwadzieścia lat bezawarynie ogrzewały np. kościół MariackiÉ

Kolejnym etapem rozwoju firmy było nawiązanie w 1984 r. współpracy ze szwedzkim potentatem w produkcji drutów oporowych Kanthal, co od razu postawiło Elektrotermię na najwyższym poziomie technologicznym. Nie wolno było odstawać od takiego partnera, stąd medale na międzynarodowych targach elektroenergetyki w latach 1997 i 2001, certyfikat ISO 9001 zdobyty przy audycie Det Norske Verita MSC. Stąd wyróżnienie za komputerowy system rozliczania ciepła w sieciach c.o. i nagroda Inteligentny Budynek Roku 2001 za rozwiąanie sterowania oświetleniem w krakowskim biurowcu Mercedesa.

Ważną specjalizacją Elektrotermii są systemy automatyki cieplnej. W ciągu ostatnich 3 lat wykonywano takie urządzenia dla Poczty Polskiej, wadowickiego Maspexu, dla wielu osiedli, hoteli, banków, szpitali, dla Instytutu OnkologiiÉ Ostatnia realizacja to zakończony właśnie system dla nowego krakowskiego hotelu Holiday Inn Express przy Opolskiej. Zadanie było nietypowe, bo wszystkie urządzenia pracują tu na otwartym poddaszu, a więc niejako na wolnym powietrzu i elektronika musi funkcjonować w przedziale temperatur liczącym kilkadziesiąt stopni!

- Wiele mówi się o znacznącym spadku liczby firm małych i średnich, jaki nastąpił we wszystkich krajach w momencie wchodzenia do UE - mówi Krzysztof Kołomyjski. - W większości przypadków to nie tyle skutek upadłości, ile efekt konsolidacji i przejęć. Tak działo się i z naszym szwedzkim partnerem, który stał się wtedy częścią holdingu o zasięgu światowym. Przed taką firmą jak nasza będą się rysowały dwie drogi, albo pójdziemy jego śladem i wejdziemy do większego organizmu, albo zachowamy niezależną pozycję wykorzystując swoje dobre miejsce na rynku i niszowe specjalizacje. Czy zachowamy pozycję ,polskiej" firmy? Tak czy inaczej będziemy działać tu, zatrudniać Polaków, pracować dla polskiego odbiorcy. Trzeba to będzie tylko robić równie dobrze, albo i lepiej, a tego się nie boimy.