Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szymon Miszczak, dyrektor festiwalu Off Camera: Kino to medium, które wyjątkowo szybko komentuje otaczającą nas rzeczywistość

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Szymon Miszczak - dyrektor Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard Off Camera w Krakowie
Szymon Miszczak - dyrektor Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard Off Camera w Krakowie Materiały prasowe
W piątek 3 września rozpoczyna się w Krakowie tegoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard Off Camera. Rozmawialiśmy z jego dyrektorem – Szymonem Miszczakiem.

FLESZ - Trzy miesiące chorobowego, koniec raju dla symulantów!

od 16 lat

Pandemia odcisnęła mocne piętno na festiwalach filmowych na całym świecie. Jaki miała wpływ na tegoroczną edycję Mastercard Off Camera?

To bardzo trudny czas dla festiwali filmowych. Organizatorzy niektórych imprez odwoływali dane edycje, inni przekładali je na późniejsze terminy. Pandemia pokazała nam, że planowanie w dzisiejszych czasach jest bardzo trudne. Problem w tym, że festiwal jest żywym organizmem i nie da się go zrobić w dwa tygodnie czy miesiąc. To wielomiesięczna praca dużego zespołu ludzi. Przygotowując tegoroczną - 14. edycję - Mastercard Off Camera musieliśmy zakładać różne scenariusze. To zawsze powoduje dodatkowe komplikacje: od czysto organizacyjnych, przez te związane z obowiązującymi obostrzeniami sanitarnymi, kończąc na kwestiach selekcji filmów.

W ubiegłym roku nie odbyły się przecież festiwale w Cannes i Karlowych Warach. Imprezy w Rotterdamie i Berlinie organizowane były w dużo skromniejszej formie on-line. A to dla nas ważne miejsca, gdzie zawsze szukamy filmów, które pokażemy później w Krakowie. Trudności było wiele, ale staraliśmy się koncentrować na pozytywach, bo na pewno takim jest fakt, że na początku września znowu spotkamy się w Krakowie.

No właśnie: w jakiej formie festiwal będzie w tym roku obecny w przestrzeni miejskiej Krakowa?
Przede wszystkim bardzo się cieszę, że po roku przerwy wracamy do krakowskich kin, które zawsze były rodzajem punktów orientacyjnych festiwalu. Wyselekcjonowane przez nas filmy będzie można oglądać w Małopolskim Ogrodzie Sztuki, Kinie Pod Baranami oraz kinie Kijów. Ponadto we współpracy z miastem przygotowaliśmy pięć lokalizacji w różnych dzielnicach Krakowa, gdzie będą się odbywać projekcje plenerowe - od zabytkowego Kazimierza, po prężnie rozwijające się Podgórze. Kontynuujemy też ubiegłoroczny pomysł, który świetnie sprawdził się w pandemicznych warunkach, czyli kino samochodowe.

Podczas tej edycji w mocno gatunkowej odsłonie. W wersji stacjonarnej, do jakiej się przyzwyczailiśmy, wraca też Off Scena, czyli muzyczne dopełnienie naszego festiwalu. W klubie HOL wystąpią tacy artyści, jak Tomek Makowiecki, Sokół czy Kaśka Sochacka.

Mastercard Off Camera była zawsze okazją dla kinomanów do spotkania w Krakowie mniej lub bardziej znanych aktorów. Czy w tym roku uda się ściągnąć pod Wawel jakieś znane nazwiska?
Na nasz festiwal każdego roku przyjeżdżali znani twórcy z całego świata - Tim Roth, Jane Campion, Peter Weir, Luc Besson czy Benededict Cumberbatch. To jednak chyba ta część festiwali filmowych, która na skutek pandemii ucierpiała najbardziej. Wciąż znajdujemy się w niełatwym momencie, jeśli chodzi o zagraniczne podróże. Festiwal w Cannes odwiedziło o połowę mniej gości niż zazwyczaj. Wielu twórców nie ma jeszcze przekonania do dalszych podróży i musimy ich zrozumieć. To dość specyficzny moment dla branży. Po wielomiesięcznym lockdownie ruszyły plany filmowe i nagle wszyscy mają kalendarze wypełnione niemal po brzegi, obawiając się tego, co znowu może się wydarzyć.

Cieszę się, że mimo natłoku obowiązków przyjedzie w tym roku do Krakowa ceniona norweska reżyserka Maria Sødahl, która osobiście zaprezentuje swój ostatni film „Nadzieję”, w którym nota bene główną rolę gra nasz gość sprzed kilku lat - Stellan Skarsgård. Na pewno możemy liczyć też na sporą reprezentację gości związanych z polskimi filmami.

W ostatnich latach różnica pomiędzy kinem niezależnym a mainstreamowym nieco się zatarła. Według jakich kryteriów wybieraliście Państwo filmy na swój festiwal?
Od samego początku festiwalu zawsze bardzo mocno stawialiśmy na historie. Oczywiście forma też jest istotna, ale przede wszystkim liczyło się to, co dani twórcy mieli nam do powiedzenia. Staramy się szukać nieszablonowych, różnorodnych filmowych opowieści, które odsłaniają przed nami kolejne fragmenty świata i koncentrują się na trawiących go problemach. Wzorem w tym względzie zawsze był amerykański Sundance Film Festival, czyli największy na świecie festiwal poświęcony kinu niezależnemu, a jednocześnie miejsce, gdzie kariery zaczynali kultowi dzisiaj reżyserzy, jak bracia Coen, Steven Soderbergh czy Kevin Smith. Do konkursu głównego zapraszamy każdego roku debiutantów bądź twórców drugich filmów i uważnie śledzimy ich dalsze losy. To duża frajda odkryć utalentowanego twórcę i pomóc mu zaistnieć.

Przez cały rok nasi programerzy jeżdżą po festiwalach, poszukując filmów, które moglibyśmy pokazać w Krakowie. To są nasze autorskie wybory, ale też zawsze staramy się w nich myśleć o festiwalowej publiczności.

Kino jest tym rodzajem sztuki, która najszybciej reaguje na społeczne czy polityczne przemiany na świecie. Jakie odbicie znajdzie to w programie Mastercard Off Camera?
To prawda, kino to medium, które wyjątkowo szybko komentuje otaczającą nas rzeczywistość. Choć, co ciekawe, niewiele powstało jeszcze filmów „pandemicznych”, przynajmniej jeśli chodzi o pełnometrażowe fabuły. Jedną z tegorocznych tematycznych sekcji jest ta, kryjąca się pod nazwą „Kryzys nie jedno ma imię”. Kryzys to w ogóle słowo, które w ostatnich latach odmieniane było przez wszystkie przypadki.

Chcieliśmy w niej skoncentrować się na sprawach związanych z ekologią, kryzysem klimatycznym, tym, jak może wyglądać nasza przyszłość, jeżeli nic w tej materii się nie zmieni. Ale to nie wszystko, bo także w innych sekcjach znaleźć można tytuły, które odnoszą się do sytuacji społeczno-politycznej na świecie. Chociażby „200 Meters” Ameena Nayfeha, w bardzo intymny sposób obrazujący trwający wiele lat konflikt izraelsko-palestyński.

W Konkursie Głównym znajdzie się tylko jeden polski film – „Sweat” Magnusa von Horna. Dlaczego wybraliście Państwo akurat ten tytuł?
Mamy taką tradycję, że podczas każdej edycji festiwalu w konkursowej dziesiątce znajduje się polski film. Zresztą w przeszłości zdarzało się, że okazywał się on zwycięzcą głównej nagrody. „Sweat” Magnusa von Horna był dla nas chyba najbardziej kompletnym filmem wśród tych, o których rozmawialiśmy. Łączy świetny scenariusz, z bardzo sprawnym warsztatem reżyserskim, ciekawymi decyzjami obsadowymi i mocno odnosi się do otaczającej nas rzeczywistości.

To taki film, który śmiało można pokazać zagranicą, zresztą był on przecież w oficjalnej selekcji ubiegłorocznego canneńskiemu festiwalu, który z wiadomych względów niestety się nie odbył. A na Magnusa zwróciliśmy uwagę już wcześniej, pokazując na jednej z poprzednich edycji naszego festiwalu jego pełnometrażowy debiut, film „Intruz”.

Czy wygrana na krakowskim Mastercard Off Camera stwarza zwycięzcy realną szansę szerszego zaistnienia na międzynarodowym rynku filmowym?
Warto prześledzić karierę Azazela Jacobsa, który z filmem „Maminsynek” wygrał pierwszą edycję naszego festiwalu. Dzisiaj to jeden z ciekawszych twórców w amerykańskim kinie, w którego filmach grają takie gwiazdy, jak Michele Pfeiffer, John C. Reilly czy Debra Winger. Ale nie tylko on. Świetnie na międzynarodowej arenie radzą sobie także Chilijczyk Sebastian Silva czy pochodzący z Gwatemali Jayro Bustamante. Jego ostatni film „La Llorona” był jednym z przebojów festiwalu w Wenecji przed dwoma laty.

Na jednej z edycji Mastercard Off Camera pokazywaliśmy „Modelkę” - nowy film innego z naszych laureatów Duńczyka Madsa Matthiesena. Zresztą w programie tegorocznej edycji festiwalu znalazła się „Mitra” Kaweha Modiriego, który również w przeszłości zdobył u nas główną nagrodę.

Duże emocje wzbudza zawsze na festiwalu Konkurs Polskich Filmów. Jaki obraz rodzimej kinematografii wyłania się z tej selekcji?
Kino polskie przeżywa ostatnio dobry czas, czego dowodem obecność i nagrody na dużych europejskich festiwalach. W tym roku do konkursu zakwalifikowaliśmy jedenaście tytułów, które ocenione zostaną przez międzynarodowe jury. Myślę, że będzie ciekawie, bo to różnorodne kino, tak tematycznie, jak i gatunkowo. Od wariacji na temat westernu, jaką jest „Magnezja” Macieja Bochniaka, przez komedie - „Czarną owcę” Aleksandra Pietrzaka czy „Jakoś to będzie” Sylwestra Jakimowa, po oryginalne kino akcji, czyli „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” Mateusza Rakowicza.

Trudno znaleźć wspólny mianownik wszystkich tych filmów, może poza tym, że w zdecydowanej większości będzie to młode kino, w tym sporo debiutów.

Osobną sekcję ma na festiwalu amerykańskie i norweskie kino niezależne. Dlaczego?
Kinematografia amerykańska jest chyba tą najważniejszą, jeżeli chodzi o kino niezależne. I historycznie, i współcześnie. Dlatego nie może jej zabraknąć na takim festiwalu, jak nasz. Zresztą niemal od samego początku mamy osobną sekcję, która jest jej poświęcona. Kiedyś pomagali nam ją tworzyć selekcjonerzy Sundance Film Festival, dzisiaj odpowiadają za nią nasi programerzy. Warto przyglądać się temu, co dzieje się w niezależnym kinie amerykańskim, bo często wyznacza ono trendy dla innych produkcji. Drugą „geograficzną” sekcją w tym roku będą „Nordyckie horyzonty”.

Kinematografie krajów nordyckich bardzo mocno zaznaczają się w ostatnich latach na największych międzynarodowych festiwalach, odnosząc zresztą spore sukcesy. Uznaliśmy, że to może być dobry moment, żeby przyglądnąć im się nieco bliżej, pokazać tamtejszą perspektywę nie tylko na kino, ale i na rzeczywistość. Przygotowaliśmy ten zestaw filmów we współpracy z Międzynarodowym festiwalem Filmowym w Bergen.

„Miłość na mózgu” to hasło sekcji gromadzącej filmy o miłości. Współczesne kino inaczej postrzega ten temat niż to sprzed dekady czy dwóch?
Bardzo często na naszym festiwalu jedną z sekcji poświęcamy konkretnemu gatunkowi filmowemu i przyglądamy się, jak klasyczne reguły nim rządzące ulegają zmianom, czy z uwagi na filmowe trendy, czy ewoluujący świat. Tak było z thrillerami, horrorami, kinem drogi. Ale ta ewolucja dotyczy każdego filmowego gatunku, także tych, opowiadających o miłości, jakimi są melodramat czy komedia romantyczna. Ważne dla nas jest podejście kontekstowe, bo temat miłości wiąże się często z szeregiem innych - kwestiami społeczno-politycznymi, religijnymi, klasowymi. W związku z rozwojem technologii zmianie ulega sposób komunikacji między ludźmi. Siłą rzeczy zmienia się też sposób mówienia o miłości.

Nie zabraknie również w ramach Off Camery popularnego SerialConu. Dlaczego w tym roku dedykowany jest on przede wszystkim polskim serialom?
Bo widzimy i doceniamy ich obecny rozkwit, różnorodność, kierunki w jakich idą twórcy, wymyślając i produkując kolejne sezony. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że wkraczamy w "złotą erę polskich seriali". Nie mamy się czego wstydzić, jest się czym chwalić. Wiele doskonałych seriali powstało w trudnych, pandemicznych warunkach. Porozmawiamy też o takich, które dopiero będziemy mieli okazję zobaczyć. Zaproszeni goście zastanowią się, jaką szansę mają polskie seriale za granicą i podyskutują, w jaki sposób na polskim rynku serialowym rozwija się sektor premium. Przed nami także warsztaty i kinowe pokazy polskich seriali.

Mastercard Off Camera to rzadka okazja do zapoznania się z kinem niezależnym z całego świata. Dlaczego tak niewiele filmów z krakowskiego festiwalu trafia potem do repertuaru polskich kin?
Myślę, że to kwestia nie tylko Mastercard Off Camery, ale festiwali filmowych w ogóle. To wydarzenia, które niezależnie od skali z założenia mają rozszerzać ofertę filmową o propozycje, jakich w innych warunkach może nie być okazji zobaczyć. Rynek dystrybucyjny ma określoną wyporność i rządzi się swoimi żelaznymi zasadami. Dystrybutorowi czy kiniarzowi łatwiej zdecydować się na film mainstreamowy, superprodukcję, bo prawdopodobieństwo, że na tym zarobi, jest znacznie większe. I trudno się temu dziwić. Zwłaszcza teraz, kiedy po lockdownie branża audiowizualna znalazła się w bardzo trudnej sytuacji.

To też się jednak zmienia, pojawiają się nowe kanały dystrybucji, coraz większa jest oferta serwisów streamingowych, gdzie jest także miejsce na kino niezależne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto