Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital Babińskiego owiany jest aurą tajemniczości. Nie bez powodu, te mury kryją w sobie ponurą historię

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Szpital Kliniczny im. Józefa Babińskiego zajmuje się leczeniem chorych w zakresie psychiatrycznym, odwykowym i neurologicznym. Powstał jako jeden z pierwszych w Galicji. Obiekt składający się z pięknych budynków otoczonych parkiem robi wrażenie. Szpital ma również swoją ponura historię. W czasie II wojny światowej Niemcy patrzyli na pacjentów kobierzyńskiego zakładu jak na "życie niegodne życia”. W wyniku "diety" zarządzonej przez okupanta w samym 1940 roku zmarło ponad 500 pacjentów. Tak ten obiekt wygląda dziś.

Samodzielne miasto

Koncepcja budowy ośrodka była bardzo oryginalna. Zdecydowano się na wykorzystanie projektu opartego na założeniach miast-ogrodów. Zabudowania szpitalne zajmują ogromny teren, na którym znajduje się 15 pawilonów, budynków administracyjnych i mieszkalnych. Szpital istotnie był małym miastem – posiadał m.in. piekarnie, gospodarstwo rolne, teatr, boisko, kaplicę i cmentarz. W Międzywojniu dobudowano jeszcze pawilon dla chorych pracujących.

Wielki głód i zbrodnie

Podczas II wojny światowej hitlerowcy przeprowadzili głodzenie i mordy pacjentów. We wrześniu 1939 roku na terenie ośrodka stacjonowała jednostka Wehrmachtu. W listopadzie szpital przeszedł w ręce niemieckie. Po roszadach w kadrze posadę dyrektora objął Alex Kroll. Według jego późniejszych zeznań, szef wydziału zdrowia Jost Walbaum tłumaczył konieczność przeprowadzenia mordu na pacjentach tym, że „niemieckie urzędy widzą w pacjentach kobierzyńskiego zakładu «życie niegodne życia»”.

Na początku nowy dyrektor zmniejszył racje żywieniowe pacjentów. Według artykułów publikowanych w 1945 na łamach „Przeglądu Lekarskiego”, pacjentom pracującym przysługiwała racja 1200 kcal, zaś niepracującym 1000 kcal. Pacjenci pochodzenia żydowskiego dostawali jeszcze mniej. Podstawowymi posiłkami były ziemniaki w łupinach, zupa ziemniaczana i kapusta. Gdy w 1941 roku skończył się zapas ziemniaków, w zupie zamiast nich podawano lebiodę i pokrzywę. W wyniku tej diety w samym 1940 roku zmarło ponad 500 pacjentów, w tym 109 pochodzenia żydowskiego. Później resztę Żydów wywieziono do szpitala psychiatrycznego „Zofiówka” w Otwocku. Tam w 1942 roku zostali straceni.

Ostateczna likwidacja

W 1941 roku powstały plany przejęcia terenu ośrodka na potrzeby Hitlerjugend. Zakład musiał zostać zlikwidowany. Ponownie zmniejszono racje żywieniowe pacjentów, przez co ich organizmy zmuszone były spalać własne tkanki. W tym czasie liczba zgonów dochodziła do 40 dziennie.

Na początku czerwca 1942 roku Kroll wydał zakaz wypisywania pacjentów z zakładu, jednak wciąż przyjmowano nowych. Straż przy bramie wjazdowej objęła niemiecka policja. Polscy lekarze dostali rozkaz wyjechania do zakładu koło Warszawy. Pacjentami mieli zajmować się lekarze niemieccy. Polacy opuścili ośrodek 21 czerwca, dwa dni przed ostateczną likwidacją szpitala. Dzień później Kroll zwolnił zakonnice-pielęgniarki i kapelana, a na polanie obok ośrodka grupa esesmanów zaczęła kopać duży dół grobowy.

Do ośrodka wkroczyli esesmani

23 czerwca o godzinie 10 dyrektor zwołał zebranie w zakładowym teatrze. Powiadomił, że pacjenci zostaną przewiezieni do innego ośrodka, a personel dostał rozkaz opuszczenia terenu szpitala do godz. 12:00. Godzinę później rozpoczęła się, trwająca do 7 rano, godzina policyjna. Do ośrodka wkroczyli esesmani. Rozpoczął się transport pacjentów do pociągu, który po godzinie 20 odjechał do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Zamordowano tam 535 pacjentów. Na terenie ośrodka zabito kolejnych 30 osób. Łącznie w ciągu panowania Niemców w szpitalu zmarło około 1000 pacjentów.

Zakład przekształcono na ośrodek Hitlerjugend. Nowi lokatorzy wypowiadali się o terenie z uznaniem, wyrażając żal, że wcześniej służył „nieproduktywnym celom”.

Pisane w mroku

Po wojnie szpital od razu zaczął działać. W 1947 r. otwarto oddział odwykowy, trzy lata później pracownię psychologiczną, a po kolejnych trzech – oddział dla dzieci w wieku 3-10 lat. Stworzono Klub Twórców Sztuki Nieprofesjonalnej Hestia. Dzięki niemu pacjenci mogli wystawiać swoje obrazy w galeriach Krakowa i na Węgrzech. Szpital wydał także trzy tomy wierszy pisanych przez pacjentów. Publikacje nosiły tytuł „Pisane w mroku”.

Nowe narzędzie do walki z cyberprzestępczością od CERT Polska

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Szpital Babińskiego owiany jest aurą tajemniczości. Nie bez powodu, te mury kryją w sobie ponurą historię - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto