Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczekociny: Najpierw był huk, potem wieś stała się centrum Polski [zdjęcia, spoza miasta]

Aleksander Glowania
Aleksander Glowania
O tym, co 3 marca wydarzyło się w Szczekocinach piszą Piotr ...
O tym, co 3 marca wydarzyło się w Szczekocinach piszą Piotr ... Piotr Kalsztyn
O tym, co 3 marca wydarzyło się w Szczekocinach piszą Piotr Kalsztyn i Adrian Leks z MMSilesia.pl.

Źródło: MMSilesia.pl


Wieczorem, 3 marca, najpierw był straszny huk. Potem Chałupki stały się na chwilę centrum Polski, a mieszkańcy wsi bohateramiWieś zapomniana przez świat, tylko czternaście domów. Największy problem mieszkańców - niczyja, nieremontowana od lat droga. Ale ludzie tu uczynni, zgrani. To oni jako pierwsi ruszyli na pomoc ofiarom katastrofy kolejowej.- To było coś okropnego. Córka przybiegła przerażona pytać, czy dom się wali, mąż krzyczał coś o butli gazowej, pierwsza moja myśl to bomba - wspomina moment katastrofy Anna Sap, właścicielka domu, naprzeciwko którego zderzyły się pociągi. - Gdy dobiegliśmy do okna, najpierw było ciemno, a po chwili błysk ognia. W jednej sekundzie zobaczyliśmy leżący pociąg.Dopiero gdy pobiegła na miejsce, zorientowała się, że to prawdziwa katastrofa. - Pierwsze wrażenie to makabra. Nie mieliśmy ze sobą latarek, słychać było jedynie krzyki i prośby o pomoc. Z oświetleniem było jeszcze gorzej, widząc zmiażdżone wagony, bałam się nawet pomyśleć, co tam się stało.Nikt na początku nie zdawał sobie sprawy z ogromu katastrofy. - Mieszkam w Chałupkach, ale akurat byłem na zbiórce strażaków w Goleniowie - wspomina Sławek Molenda, 16-latek. - Pojechałem z chłopakami, gdy zadzwonił alarm. Nikt nam nie powiedział, co się właściwie stało, myślałem, że jedziemy do wykolejonego pociągu.Z pomocą poszkodowanym pospieszyli też mieszkańcy innych okolicznych wiosek. - Zadzwoniła siostra mojej dziewczyny i powiedziała, co się stało. Wsiadłem w samochód i zaraz byłem na miejscu. Chciałem pomóc, po prostu, z dobroci serca. W telewizji mówili później, że przyjechali gapie - mówi 24-letni Adrian Poczęty z Tarnawej Góry.

Chłopaki nie ustępowali ratownikom

**Media i politycy podkreślają, że akcja ratunkowa przeprowadzona była perfekcyjnie, a służby ratunkowe znalazły się na miejscu po kilkunastu minutach. Ale do tego czasu setki przeżywających dramat pasażerów było zdanych na mieszkańców Chałupek. - Najpierw wyprowadziliśmy większość osób na drogę, zaprosiliśmy do naszych domów, daliśmy im koce i ciepłe napoje. Mężczyźni pomagali wyciągać ludzi z wagonów, każdy robił wszystko, co tylko mógł - opowiada Anna Sap.
- Widok był okropny, widziałam porozrywane kończyny, jakby wybuchła jakaś bomba - relacjonuje Zofia Kozik. To na jej posesji prowadzona była cała akcja.
- Jesteśmy małą miejscowością, ale bardzo zgraną. W niedzielę wszystkie baby ze wsi miały się spotkać u sołtysa, żeby świętować Dzień Kobiet. Szczęście w nieszczęściu, że mieliśmy przygotowane już jedzenie i napoje - dodaje starsza kobieta. - Najbardziej dumna jestem z naszej młodzieży, chłopaki nie ustępowali ratownikom.
- Młodych ludzi chyba nie przeraził tak bardzo ten widok, zachowali zimną krew - podkreśla Marzena Kozik, córka pani Zofii. Bo jedni pomagali podając herbatę, inni byli w tym czasie w centrum katastrofy.
- Wchodziłem do zmiażdżonych wagonów, żeby wynosić ludzi, widziałem zmasakrowane nogi i ręce, mijałem martwych. Gdy przyjechali już ci wszyscy ratownicy, to już tylko przenosiłem na noszach rannych do karetek. Trzy godziny później już nikt nas do pomocy nie potrzebował - mówi Sławek.
- Większość ludzi w pierwszych wagonach była ściśnięta siedzeniami, nie mogli się ruszyć. Bez użycia sprzętu rozrywaliśmy siedzenia, żeby ich uwolnić. Chyba daliśmy radę - dodaje jego brat, 18-letni Krystian.
**

Ci ludzie ciągle mi się śnią

**Mieszkańcy próbują zapomnieć o tym, co się stało. To niełatwe.
- Nie potrafię się na niczym skupić – przyznaje Anna Sap. - We wtorek pojechałam do pracy i po prostu musiałam wrócić do domu. Gubię pieniądze, zapominam, co chcę kupić w sklepie. Najgorsze, że mieszkając tutaj nie da się o tym zapomnieć. Wystarczy wyjrzeć przez okno, spojrzeć na ten pociąg i przypominają się te czarne worki, chyba do końca życia będą mnie prześladować.
Sławek podkreśla, że powoli udaje mu się wrócić do normalnego życia.
- Rozmawiałem o sytuacji z bratem, z rodzicami i jest już ok. Tylko ci ludzie mi się ciągle śnią, czasem wystarczy zamknąć oczy, żeby ich znów zobaczyć - mówi 16-latek. - Czy coś się zmieniło? Teraz już na pewno zostanę strażakiem.**

Kliknij w zdjęcie i zobacz więcej!
Dama z gronostajem wróciła!Krakowskie dworce przed laty [zdjęcia]
Regiomoto.pl - motoryzacyjne newsy
UJ najlepszy w Polsce!
Dodaj artykuł Dodaj zdjęcia
Dodaj imprezę
Bloguj z MM
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto