Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Szanuj moją pracę”. Aktorzy o castingu w Teatrze STU

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Krzysztof Jasiński, reżyser "Hamleta" w Teatrze STU
Krzysztof Jasiński, reżyser "Hamleta" w Teatrze STU Sylwia Dąbrowa
Przyjechali na casting do roli Hamleta, czasem z drugiego końca Polski, wielu nie udało się nawet wygłosić monologu, który trzeba było przygotować na przesłuchanie. Aktorzy czują się rozgoryczeni taką sytuacją, o czym napisali w mediach społecznościowych. - Nie chcieliśmy nikogo urazić, wiadomo, że każdy chciałby być przesłuchany, obejrzany, ale w castingach to niemożliwe. Poświęciłem każdemu więcej czasu niż zostało na to wyznaczone wymogami organizacyjnymi – komentuje Krzysztof Jasiński, reżyser spektaklu.

Zagrać Hamleta to marzenie wielu młodych aktorów. Szansa, by zmierzyć się na scenie ze słynnym monologiem duńskiego księcia właśnie pojawiła się w Teatrze STU, gdzie w ostatnich dniach trwały przesłuchania kandydatów do granego tu od 23 lat spektaklu. Chętnych pojawiło tak wielu, że przesłuchania potrwały dłużej, niż zakładano, a i tak nie wszyscy zdołali zaprezentować przygotowany materiał.

„Casting do roli Hamleta. Zgłoszenia mailowe na casting, z załączonym CV i aktualnymi fotografiami. Co godzinę grupa 10-15-stu młodych aktorów wchodzi do gabinetu Pana dyrektora, każdy się przedstawia i mówi kilka zdań o sobie. Po przejściu całej kolejki Pan dyrektor tłumaczy dlaczego już wie że „...nie ma wśród państwa Hamleta…” Wszyscy poza dwoma aktorami wychodzą, oni dostąpili łaski powiedzenia monologów. Casting trwa trzy dni, pojawi się na nim mniej-więcej około stu młodych aktorów z całej Polski ze swoimi interpretacjami monologu „Być albo nie być…”. Szkoda że tylko mały procent będzie mógł je zaprezentować” – relacjonuje (pisownia oryginalna) w mediach społecznościowych Daniel Zawada.

Aktor zastanawia się, czy nie dało się przeprowadzić wcześniejszej preselekcji, choćby na podstawie zdjęć, bo już to kryterium dyskwalifikuje niektórych kandydatów.

„Czy rzeczywiście wszyscy ci ludzie musieli przyjeżdżać z różnych krańców Polski, tracić czas na przygotowanie tekstów, które i tak nie zostały wysłuchane?” - pyta aktor. - „Wydaje mi się, że zwykła ludzka przyzwoitość nakazywałaby przynajmniej wysłuchać fragmentu przygotowanych monologów każdej z osób które poświeciły swoją energię aby przyjechać na casting”.

Swój post aktor zatytułował: „Szanuj moją pracę”. Jak wyjaśnia, nie chce też być odebrany jako roszczeniowy czy problematyczny.
„Moje pokolenie już nie godzi się na przedmiotowe i patriarchalne traktowane. Coraz bardziej misyjność tego zawodu chcemy zastępować szacunkiem do wkładanej przez nas pracy” – pisze Daniel Zawada.

- „Hamlet” to nie jest epizod w serialu, ta rola wymaga nie tylko predyspozycji, ale też ogromnej pracy i wysiłku. Na casting rzeczywiście zgłosiło się ponad sto osób – oczekiwaliśmy, że będzie około trzydziestu chętnych do zagrania tej roli - musieliśmy więc przedłużyć przesłuchania, ponieważ nie byliśmy w stanie inaczej poznać tych ludzi – wyjaśnia Krzysztof Jasiński, dyrektor artystyczny Teatru Scena STU i reżyser „Hamleta”. - Nie chcieliśmy nikogo urazić, wiadomo, że każdy chciałby być przesłuchany, obejrzany, ale w castingach to niemożliwe. Poświeciłem każdemu więcej czasu niż zostało na to wyznaczone ze względu na wymogi organizacyjne.

Jak dodaje dyrektor Teatru STU, osoby, które biorą udział w castingach, muszą się liczyć z tym, że poniosą jakieś koszty i nie zostaną wybrane.

- Przecież to oczywiste, w sytuacji, kiedy ze stu osób trzeba wybrać jedną. Na castingu pojawiło się wiele osób, które w naszym przedstawieniu nie mogą zagrać Hamleta, choć nie oznacza to, że nie nadają się w ogóle do tej roli. Natomiast w tym przypadku chodzi o konkretny spektakl, który jest grany od 23 lat, który ma określoną strukturę, aktorów, wśród nich kandydat na Hamleta musi zaistnieć – dodaje Jasiński.

Z setki chętnych, by wygłosić Szekspirowskie „być albo nie być” wybrano piętnastu kandydatów. Wśród nich prawdopodobnie jest przyszły Hamlet. A na pewno są kandydaci do innych ról w Teatrze STU, jak zaznacza dyrektor.

- Chodziło o to, żeby znaleźć wyjątkowego, charyzmatycznego człowieka. Teraz poważnie zabierzemy się do pogłębionej analizy tych piętnastu kandydatów, w przypadku setki to jest niemożliwe. Myślę, że w sierpniu będziemy mieli Hamleta. Jestem zadowolony z tego castingu, ponieważ pojawiło się wielu wspaniałych artystów – mówi reżyser.

Dziś na scenie Teatru STU w tytułowej roli dramatu Szekspira można zobaczyć Roberta Ciszewskiego, Krzysztofa Kwiatkowskiego i Michała Mikołajczaka. Kto wcieli się w księcia Danii w kolejnym sezonie? Przekonamy się niebawem.

Najtańszy urlop? Najlepiej pomiędzy majówką a wakacjami

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: „Szanuj moją pracę”. Aktorzy o castingu w Teatrze STU - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto