Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Synowie AK-owca zesłanego na Sybir chcą niemal 22 milionów odszkodowania

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Odszkodowania i zadośćuczynienia domagają się przed krakowskim sądem dwaj synowie byłego żołnierza Armii Krajowej. Zbigniew Kowalczyk tuż po zakończeniu II wojny światowej został zesłany na Sybir gdzie przebywał w niewoli łącznie dziesięć lat.

WIDEO: Tragedia w Bukowinie

Adwokat Piotr Korotyniec, który reprezentuje Leszka i Witolda Kowalczyków podkreślił, że żadne pieniądze nie są w stanie zrekompensować jego klientom strat, które przyniosła ich rodzinie zsyłka ojca na Sybir.
- Pobyt w sowieckim więzieniu był związany z naprawdę ciężkimi torturami, przymusową pracą w kopalni przy wydobyciu uranu – mówi mec. Korotyniec.

Leszek Kowalczyk, młodszy syn byłego akowca mówi, że po powrocie ojca do domu rodzina istniała już tylko teoretycznie.
- Moje dzieciństwo to była rodzinna tragedia. To na matkę spadła całą odpowiedzialność utrzymania rodziny. To było bardzo trudne, biorąc pod uwagę, że jako żona zesłanego na Sybir miała duże problemy ze znalezieniem pracy – mówi Leszek Kowalczyk.

Od 10 listopada 1934 roku Zbigniew Kowalczyk był członkiem Związku Harcerstwa Polskiego, zaś od grudnia 1939 roku, żołnierzem Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej, pseudonim „Lis”, na terenie Warszawy i Zakopanego. 16 kwietnia 1945 roku został aresztowany przez UB w Zakopanem. Oficjalnie przedstawiono mu zarzut sporządzenia fotografii do fałszywego dowodu osobistego, jednak zatrzymanie było ściśle powiązane z jego wcześniejszą działalnością niepodległościową w szeregach AK.

Zatrzymany był przenoszony do różnych budynków, w których panowały fatalne warunki, brak sanitariów, spanie na podłodze, kubeł na nieczystości jako toaleta, codziennie wielogodzinne przesłuchania. Groźby, przemocy, bicie do krwi oraz utraty przytomności były na porządku dziennym.

Kowalczyk skazany został najpierw na karę śmierci a następnie złagodzono wyrok do 10 lat prac przymusowych na Sybirze. Droga na zsyłkę to była wielotygodniowa podróż w bydlęcych wagonach, gdzie warunki były gorsze niż dla zwierząt. Wielu więźniów umierało w drodze na skutek zimna, chorób i niedożywienia. W grudniu 1945 roku Kowalczyk trafił do obozu pracy „Szirokłagu” na Północnym Uralu, gdzie przebywał przez ok. 1,5 roku i pracował przy wyrębie lasu, w kamieniołomach oraz jako laborant i felczer.

Później pracował w kamieniołomach w obozie Buchta Waninie na Kołymie na Syberii. Represjonowany przez pewien okres pracował również w kopalni, w której wydobywano rudę uranową. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia, został ostatecznie skierowany do prac przy produkcji odzieży dla radzieckich żołnierzy oraz ludności cywilnej w obozie pracy o zaostrzonym rygorze. Mężczyzna w niewoli był do 24 kwietnia 1955 roku. Po powrocie do Polski ważył zaledwie 47 kg, stracił wszystkie zęby i miał znaczne problemy ze wzrokiem, problemy sercowe, przewlekłą odmę oskrzelową i gruźlicę - musiał się stale leczyć. Zygmunt Kowalczyk zmarł w 1993 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Synowie AK-owca zesłanego na Sybir chcą niemal 22 milionów odszkodowania - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto