Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanisław Gałoński: W muzyce najważniejszy jest talent

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Złoty Fryderyk 2022 to już trzecia statuetka Fryderyka, którą otrzymał Stanisław Gałoński
Złoty Fryderyk 2022 to już trzecia statuetka Fryderyka, którą otrzymał Stanisław Gałoński Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Polskapresse
Jako dwunastolatek został organistą i założył chór kościelny na Podolu, był dyrygentem chóru Filharmonii Krakowskiej i Opery. Założył zespół muzyki dawnej Capella Bydgostiensis pro Musica Antiqua oraz orkiestrę Capella Cracoviensis, z którą koncertował niemal cztery dekady. Zainicjował festiwale Starosądecki Festiwal Muzyki Dawnej i Muzyka w Starym Krakowie. 22 kwietnia Stanisław Gałoński, bo o nim mowa, został laureatem Złotego Fryderyka w kategorii muzyka poważna.

FLESZ - Zaczęliśmy więcej czytać

od 16 lat

Złoty Fryderyk uznawany jest za wyróżnienie niezwykle cenne, przyznawane za całokształt twórczości artystom szczególnie zasłużonym dla polskiej kultury muzycznej. W tym roku w kategorii muzyka poważna Złoty Fryderyk trafił do Janusza Olejniczaka, jednego z najwybitniejszych współczesnych chopinistów oraz Stanisława Gałońskiego, uznanego dyrygenta i popularyzatora muzyki dawnej.

To Kraków stał się miejscem, z którym Stanisław Gałoński związał swoje życie artystyczne, to tu powołał festiwal Muzyka w Starym Krakowie, tu przez blisko cztery dekady prowadził, założoną przez siebie, Capellę Cracoviensis.

Cudowne dziecko z Ostrowczyka

Ale wszystko zaczęło się 92 lata temu na Podolu, gdzie w oddalonej o 5 km od Trembowli - tu znajduje się wspaniała bazylika autorstwa Adolfa Szyszko-Bohusza, przypomina Stanisław Gałoński, podczas naszej rozmawiamy – wsi Ostrowczyk. Choć jego rodzice nie mieli szkół, dbali o edukację dzieci, w czasie wojny Stanisław Gałoński uczył się więc na tajnych kompletach łaciny, niemieckiego, francuskiego.

Muzyka interesowała go zawsze. Pierwszym instrumentem była mandolina, równolegle były też skrzypeczki zrobione w pracowni lutniczej Franciszka Niewczyka we Lwowie, które Stanisław Gałoński dostał od starszego brata. Pierwszych lekcji skrzypiec udzielił wiejski muzykant pan Rogowski.

Wkrótce w życiu Stanisława Gałońskiego pojawił się kolejny instrument – organy. Kiedy organista parafialnego kościoła w rodzinnym Ostrowczyku uciekł ze wsi w obawie przed wywózką na roboty od Niemiec, 11-letni Stanisław nielegalnie objął jego stanowisko. Ku zdziwieniu sąsiadów, grał tak dobrze, że po wielkanocnej mszy, która była debiutem w charakterze organisty, ojciec zbierał gratulacje.

- Pamiętam dokładnie, to było 12 kwietnia 1942 roku. Zyskałem wówczas pierwszą recenzję - śmieje się Stanisław Gałoński.

W maju 1945 roku wyjechał z Trembowli w świat. Węglarką.

- Całą noc czekaliśmy na dworcu, żeby się dostać do Polski. Sześć rodzin w wagonie bez dachu, służącym do przewozu węgla. Jechaliśmy przez miesiąc, aż dojechaliśmy do Białej Niżnej koło Grybowa – wspomina dyrygent.

Tam zrobił tzw. małą maturę, potem przeprowadzka do Raciborza i duża matura, kolejna przeprowadzka – tym razem do Krakowa i średnia Szkoła Muzyczna, a potem studia w wyższej Szkole Muzycznej pod kierunkiem prof. Witolda Krzemieńskiego i prof. Bogdana Wodiczko. A potem dyrygentura w Filharmonii Krakowskiej i Operze

- Dużo się tam nauczyłem, miałem też pierwsze koncerty, niektóre miały nawet dobre recenzje – mówi.

Muzyka dawna

Do Bydgoszczy trafił na dekadę, trochę przypadkiem. Kiedy po radiowej transmisji koncertu z Bydgoszczy, spiker ogłosił, że tamtejsza Filharmonia Pomorska poszukuje dyrygenta, zgłosił się i, jak mówi: „o dziwo”, został przyjęty. W Bydgoszczy powołał do istnienia zespół Capella Bydgostiensis Pro Musica Antiqa.

Kiedy 10 lat później Jerzy Katlewicz objął Filharmonię Krakowską, ściągnął pod Wawel Stanisaława Gałońskiego. Tu w 1970 roku założył Capellę Cracoviensis, z która koncertował niemal 40 lat, aż do 2008 roku. Pierwszy występ odbył się w czerwcu 1970 r. Na jeden z najlepszych polskich zespołów złożyła się orkiestra, chór mieszany Madrygalistów oraz chór męski Rorantystów. Początkowo orkiestra stanowiła część Filharmonii, po latach stała się samodzielną miejską instytucją kultury.

- To były czasy, kiedy w całej Europie nie było tradycji grania na instrumentach historycznych, bo ich po prostu nie było. W tym czasie w Filharmonii z instrumentów historycznych była jedna viola da gamba, na której grano jak na wiolonczeli, ponieważ nie było do niej strun. Udało się wystarać dewizy w ministerstwie i kupić je w Wiedniu – mówi.

W 1976 roku powołał do życia i prowadził przez niemal 45 lat Festiwal „Muzyka w Starym Krakowie”, będący muzyczną podróżą po zabytkach Krakowa, dziś jest jednym z najstarszych festiwali polskich. Bywali tu najwięksi muzycy: Krystian Zimerman, Krzysztof Penderecki, Emma Kirkby, Grigorij Sokołow, Rafael Puyana, Igor Kipnis. Dziś, ze względów finansowych, organizacja wydarzenia stanowi nie lada wyzwanie. Od 2014 roku we Lwowie organizowany jest bliźniaczy festiwal "Muzyka w Starym Lwowie", aż do zeszłego roku krakowscy i lwowscy muzycy gościli się wzajemnie koncertując w zabytkowych przestrzeniach.

Krakowski dyrygent ma na koncie wiele nagrań płytowych, przede wszystkim dawnej muzyki polskiej, m.in. cykle „Musica Antiqua Polonica”, „Początki Polifonii”, a także „Kolędy polskie i Pieśni wielkopostne”. Ale kiedy pytam o muzykę dawną, z która jest wiązane nazwisko Stanisława Gałońskiego, mówi, że to sztuczna kategoria, bo w muzyce tak naprawdę liczy się tylko jedno: talent.

- To on ożywia muzykę, nadaje jej sens. Pytanie, co to jest talent. Nie wiadomo, wiadomo natomiast, kiedy ktoś robi coś bez talentu. Pracowitość jest szalenie ważna, ale bez talentu niewiele znaczy. Życie artysty polega na nieustannym dążeniu do doskonałości. Ten proces nie ma końca, ponieważ możesz zagrać najpiękniej jak się da koncert Beethovena na fortepianie, ale ktoś powie, że można by coś jeszcze zmienić. I może mieć rację.

Kiedy pytam, co w 80-letniej drodze muzycznej uznałby za swoje najważniejsze dokonanie, Stanisław Gałoński odpowiada wymijająco.

- Nie wiem, co jest bardziej ważne, co mniej. Wszystko co robię, robię tak, jakby to było moje ostatnie dzieło – jak najlepiej. Może ktoś kiedyś to osądzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Stanisław Gałoński: W muzyce najważniejszy jest talent - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto