Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spalarnia w Nowej Hucie jest, drogi S7 brak, więc będą korki [MAPA]

Piotr Rąpalski
Choć spalarnia odpadów w Nowej Hucie ma zacząć działać już w listopadzie, to dojazd do niej - trasa S7 powstanie dopiero w lipcu 2017 roku. Bez tej drogi śmieciarki będą musiały korzystać z istniejących dróg. Może to oznaczać, że ulica Półłanki całkiem stanie w korku.

Spalarnia odpadów przy ul. Giedroycia zacznie działać już w listopadzie. Codziennie z całego miasta mają do niej dojeżdżać nawet 134 śmieciarki wiozące łącznie 700 ton śmieci. Nie do recyklingu, ale śmierdzących odpadów nadających się tylko do spalenia.

Ciężarówki będą musiały jeździć przez istniejące już mocno zakorkowane ulice i pod oknami domów krakowian, bo droga ekspresowa S7, która ma połączyć autostradę A4 (będącą obwodnicą miasta) z ul. Igołomską, w pobliżu spalarni, jest zbudowana dopiero w części. Prace nad kolejnym jej odcinkiem, który będzie dogodnym dojazdem do ul. Giedroycia, potrwają do lipca 2017 roku.

- Jedyna droga z południowych dzielnic miasta wiedzie przez most Wandy i rondo za nim, a tam już robią się korki - mówi Stanisław Moryc, przewodniczący Rady Dzielnicy Nowa Huta. Śmieci z północy Krakowa pojadą natomiast przez nowohuckie osiedla, plac Centralny i Igołomską. - Prosiliśmy, aby ciężarówki ze śmieciami nie jeździły przez centrum dzielnicy, ale innej drogi nie widzę - mówi Moryc.

Rozwiązania problemu szuka Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Planuje, że 2/3 masy śmieci z miasta będzie najpierw trafiać do sortowni na Baryczy. Stamtąd odpady wybrane do spalenia pojadą dopiero na Giedroycia.

- Pozwoli to na zmniejszenie liczby aut - mówi Piotr Odorczuk, rzecznik prasowy MPO. - Odpady będą przewożone w kontenerach po 25 ton, a nie w mniejszych śmieciarkach - dodaje.

Ale i tak ciężarówki z Baryczy, mimo że pojadą istniejącym odcinkiem S7, potem będą musiały się skierować na most Wandy. A tam spotkają się z tymi jadącymi wprost z miasta. Cięższe samochody będą jeszcze bardziej niszczyć drogi, które w wielu przypadkach i tak już proszą się o remont.

Winę można oczywiście zrzucić na rząd, który miał już dawno dać pieniądze na budowę odcinka S7 (początkowo planowano go oddać do użytku już w 2012 r.), ale urzędnicy miejscy, przekonując krakowian do poparcia pomysłu budowy kontrowersyjnej spalarni, też zapowiadali, że równocześnie powstanie dogodna droga dojazdowa do niej. I że jeżdżące do spalarni ciężarówki nie utrudnią im życia.

Choć spalarnia odpadów w Nowej Hucie ma zacząć działać już w listopadzie tego roku, to dogodny dojazd do niej, trasa S7 na odcinku węzeł Rybitwy - węzeł Igołomska powstanie dopiero w lipcu 2017 roku. Oznacza to, że przez prawie dwa lata średnio 100 śmieciarek dziennie będzie musiało jeździć do zakładu istniejącymi drogami, zwiększając korki i utrudniając życie mieszkańcom.

Winę ponosi rząd, bo nie dał wcześniej pieniędzy na drogę. Ale miejscy urzędnicy przekonując do poparcia budowy kontrowersyjnej spalarni zapowiadali, że trasa pojawi się równocześnie z zakładem. Krakowianie mogą teraz czuć się oszukani.

Bez S7 będzie ciężko
Do spalarni prowadzi jedna droga, ul. Giedroycia. Wjechać na nią można od strony północnej z ul. Igołomskiej, a od południowej z ul. Podbipięty. Gdyby powstała trasa S7, śmieciarki z południowych rejonów Krakowa mogłyby omijać miasto, jadąc autostradą A4, a następnie zjeżdżać z niej w S7 i dojeżdżać do spalarni. Z kolei ciężarówki jadące z centrum mogłyby jechać szerokimi ulicami jak Lipska i Botewa, i włączać się w S7.

Będą musiały jednak skręcać w wąską i w części mocno zaniedbaną ul. Półłanki, przejeżdżać przez most Wandy i pobliskie rondo, gdzie często robią się korki, a następnie ul. Podbipięty wjeżdżać na Giedroycia.

Z północy miasta ciężarówki mogą jeździć Lublańską i gen. Andersa, ewentualnie Jana Pawła II i dalej przez plac Centralny do Igołomskiej. Trasa S7 nie ułatwiłaby ruchu w tym kierunku, ale pojawia się problem: miasto już w przyszłym roku planuje przebudowę ul. Igołomskiej, w tym jej skrzyżowania z ul. Giedroycia. Jak wtedy pojadą śmieciarki z północy? Nie wiadomo.
- To, że będzie ciężko jest pewne. Szczególnie przy moście Wandy, gdzie już rano i popołudniem robią się korki - mówi Stanisław Moryc, przewodniczący dzielnicy Nowa Huta. - S7 to inwestycja rządowa, ale była argumentem miasta przemawiającym za budową spalarni. Podobnie jak pakiet inwestycji dla dzielnicy, z których wciąż nie wszystkie są wykonane - dodaje Moryc przypominając o remoncie ciągle zrujnowanej ulicy Klasztornej

To nie nasza inwestycja
Budowa trasy S7 to zadanie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Prace rozpoczęły się w sierpniu 2014 r. Droga ma być gotowa 21 lipca 2017. Dlaczego tak późno? Kiedyś zapowiadano, że pojedziemy nią już w 2012 roku. - Wcześniej rząd nie przeznaczył na to pieniędzy - odpiera Iwona Mikrut, rzeczniczka GDDKiA w Krakowie. - A budowa spalarni nie jest naszą inwestycją - dodaje.

W ramach budowy S7, wartej 529 mln zł, przebudowane zostanie jednak 500 metrów ul. Giedroycia, od wjazdu na teren składowiska odpadów elektrociepłowni do wjazdu do spalarni. Droga poprowadzona zostanie wiaduktem nad planowaną S7.
- W trakcie przebudowy dojazd nie będzie zamknięty. Wybudowana zostanie równoległa tymczasowa droga dojazdowa, którą odbywał się będzie ruch, także do spalarni odpadów - zapewnia Mikrut.

Przebudowa ul. Giedroycia rozpocznie się wkrótce i trwać będzie do wiosny przyszłego roku. To jednak nie rozwiązuje problemu dostaw śmieci.

Holding odsyła do MPO
Budowę spalarni prowadzi Krakowski Holding Komunalny (KHK), który ostatnio zatrudnił byłego dyrektora magistrackiego wydziału informacji, promocji i turystyki Marcina Kandefera na stanowisku pełnomocnika zarządu spółki, m.in. ds. logistyki, czyli zorganizowania dostaw śmieci do spalarni. Próbowaliśmy z nim wczoraj porozmawiać, ale odesłał nas do rzecznika prasowego.

- Zarządzanie krakowskim systemem gospodarki odpadami należy do kompetencji MPO, również jeśli chodzi o logistykę w zakresie dowozu odpadów do powstającego zakładu - mówi Monika Kupnicka, rzeczniczka KHK. - Doświadczenie MPO, a także dobra współpraca z KHK zagwarantują, że transport odpadów będzie przebiegał sprawnie i nie spowoduje utrudnień w ruchu - dodaje.

Mieszkańcom może być ciężko w to uwierzyć. Rocznie spalarnia ma likwidować ok. 220 tys. ton śmieci. Musi działać non stop, więc dziennie przywozić do niej będzie trzeba ok. 700 ton odpadów. Śmieciarki mają po 5-7 ton pojemności, więc przez miasto będzie ich jeździć w ciągu dnia od 94 do 134, między godzinami 8 a 17 lub 18.

MPO już myśli nad rozwiązaniem problemu. Planuje, że 2/3 masy odpadów z miasta będzie najpierw trafiać do sortowni na Baryczy. Stamtąd te śmieci, które nadają się tylko do spalenia, pojadą na Giedroycia.

- Pozwoli to na zmniejszenie liczby aut koniecznych do przewożenia odpadów - mówi Piotr Odorczuk, rzecznik MPO. - Będą one przewożone w kontenerach, po 25 ton, a nie w mniejszych śmieciarkach - dodaje.

Ciężarówki z Baryczy mają dojeżdżać do autostrady A4, później istniejącym odcinkiem S7 do węzła Rybitwy, a następnie przez most Wandy do Giedroycia. Zatem i tak spotkają się ze śmieciarkami jadącymi bezpośrednio z miasta.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i wideo z regionu.
Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto