Ledwie słońce pokazało się na niebie, a już ruszyły hordy "brzęczących zastępów", by zakłócić tę słodką chwilę. Na osiedlach i w centrum miasta pojawiły się traktory koszące trawniki oraz spalinowe kosiarki i odkurzacze. Wszędzie w koło słychać hałas owego sprzętu i czuć smród koszonej trawy, która zatyka oddech (przynajmniej mój, gdyż jestem uczulony). Wybrałem się do miasta, a dokładniej w rejon krakowskiej Filharmonii. Usiadłem wygodnie, korzystając z wolnej ławki na Plantach, a tu za plecami, rozległ się warkot spalinowego odkurzacza.
Wzbił się kurz i świeże powietrze przemieniło się w chmury tego, co wydmuchiwała z zieleńców dmuchawa. A było tak pięknie. Wszędzie rosła sobie trawka, ptaszki śpiewały na drzewach, aż tu nagle ta przeklęta "muzyka" maszyn ogrodniczych. To jakaś obsesja. Jak tylko trawniki podniosą się na 20 centymetrów, od razu rusza ekipa i niszczy wokół to, co tak pięknie wyglądało.
Moda przyszła z Zachodu, jak wszystko zło, które tu przypełzło. Małe i piękne kwiatuszki, które pokrywają miejskie trawniki nie mają żadnych szans na chwilę wzrostu, bo od razu zostają ścięte przez bezlitosne zastępy kosiarzy. Teraz, gdzie tylko zielono, tworzy się angielskie trawniki. To taka współczesna moda, przez którą całe miasto wygląda jak pole golfowe. Brakuje tylko dołków. Można je jednak znaleźć na chodnikach wokół owych pól.
Ja rozumiem, że takie są obecne procedury i wymogi co do wyglądu terenów zielonych, ale czy musi się to odbywać w chwili, gdy wszystkie ławki są zajęte przez pragnących odrobiny świeżego powietrza oraz spokoju mieszkańców miasta?
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?