Seria chuligańskich wybryków na Kozłówku. Mieszkańcy boją się wychodzić z bloków

Wszystko zaczęło się od zniszczonych samochodów. 3 sierpnia o godzinie 2 w nocy do straży miejskiej zadzwonił mężczyzna, który twierdził, że przy ul. Okólnej dewastowane są samochody. Na miejsce dyżurny straży miejskiej wysłał patrol. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zauważyli 9 samochodów z urwanymi lusterkami, wybitymi szybami i licznymi wgnieceniami. Strażnicy miejscy powiadomili policję o całym zdarzeniu, a sami podjęli poszukiwania chuliganów.

Po chwili spostrzegli trzech mężczyzn, którzy demolowali nieopodal zaparkowane auto i skuter. Po chwili dwóch chuliganów było już w rękach policji.

Kolejny incydent chuligański miał miejsce 6 sierpnia. Wtedy to po godzinie 22 dyżurny straży miejskiej otrzymał zgłoszenie, że przy ulicy Krasickiego dwóch nastolatków maluje graffiti na jednym z bloków. Na miejsce został wysłany patrol, który zastał jednego nastolatka stojącego "na czatach", a drugiego, który tworzył "dzieło". Gdy tylko ten drugi zauważył strażników miejskich zaczął uciekać, na szczęście pierwszy - 16-letni mieszkaniec Krakowa przyznał, że wcześniej malował graffiti na tym bloku i podał dane swoje towarzysza, który ratował się ucieczką. Sprawców tego czynu przekazano policji, która prowadzi postępowanie karne przeciwko wandalom.

Jednak to nie był koniec chuligańskich wybryków na Kozłówku! Od około tygodnia, na tym właśnie osiedlu dochodzi do licznych podpaleń altan śmietnikowych. Pożary te wywoływane są pomiędzy godziną 23 a 2 w nocy. Mieszkańcy coraz bardziej zaczynają się niepokoić o swoje samochody i mieszkania.

- Jestem starszą kobietą. Mieszkam tu od ponad 20 lat i boję się o swoje zdrowie i życie. Nasilające się akty chuligaństwa na Kozłówku sprawiają, iż boję się wychodzić nawet ok. godziny 18. na spacer z psem. Uważam, że ochrona, która podobno pilnuje tego osiedla nic tak naprawdę nie robi, aby mieszkańcy byli bezpieczni - powiedziała pani Irena, mieszkanka osiedla Kozłówek.

Podobnego zdania jest pan Arkadiusz, który boi się o swojego 14-letniego syna, kiedy wychodzi sam na dwór.

- To jest skandal, aby w XXI wieku, przy założonym monitoringu i ochronie osiedla dochodziło do takich chuligańskich wybryków! (…) Jestem poważnie zaniepokojony o mojego 14-letniego syna, który wieczory lubi spędzać ze znajomymi na dworze. Jak ci wandale są zdolni do dewastacji samochodów czy podpaleń to także mogą się odważyć pobić bezbronne dzieci. Trzeba w końcu przerwać tą epokę, w której Kozłówkiem rządzą chuligani - powiedział mieszkaniec Kozłówka.

Co na to Straż Miejska? Czy mieszkańcy tego osiedla będą mogli czuć się wreszcie bezpiecznie?

- W odpowiedzi na Pana pytanie informuję, że Straż Miejska Miasta Krakowa w podejmuje działania zmierzające do ujęcia sprawców opisanych przez Pana czynów zabronionych. Miejsca podpaleń objęte są zintensyfikowanymi patrolami strażników miejskich, szczególnie w godzinach nocnych. Występujące zdarzenia na bieżąco są poddawane analizie przez właściwe terytorialnie: komisariaty policji i oddziały Straży Miejskiej. Do pomocy wykorzystywany jest także monitoring osiedla zarządzany przez firmę Securitas Alert Services - powiedział insp. Marcin Jurczenko, z krakowskiej Straży Miejskiej.

Straż Miejska apeluje także, aby współpracować z nimi i gdy tylko się zauważy, że ktoś zachowuje się niezgodnie z prawem powiadomić ich o tym. Tylko współpraca obywatela ze służbami porządkowymi może spowodować, że mieszkańcy Kozłówka będą mogli spokojnie wychodzi na dwór w nocy.