Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rymarz spod Rabki-Zdrój od ponad 50 lat robi chomąta dla koni. To jeden z tych zawodów, który zabiera człowiekowi zdrowie

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Stanisław Waksmundzki z pięknym chomątem, które wykonał od podstaw
Stanisław Waksmundzki z pięknym chomątem, które wykonał od podstaw Marcin Banasik
Rymarz to zawód na wymarciu. Przedstawicieli tego zawodu można policzyć na palcach jednej ręki. Jednym z nich jest 73-letni Stanisław Waksmundzki, z Ponic pod Rabką-Zdrój. Głównym zajęciem rymarza jest wyrób chomąt używanych do zaprzęgania zwierząt, które ciągną wóz lub bryczkę. - Za młodu potrafiłem zrobić pięć chomąt dziennie, dziś dam radę dwa. Wciąż jednak mogę to robić z zamkniętymi oczami - zapewnia rzemieślnik.

Na środku stoi "koński kark"

W przydomowym warsztacie pana Stanisława na ścianach wiszą chomąta, pasy pociągowe i wiele innych skórzanych akcesoriów, które służą koniom do pracy. Wiele z nich jest zdobiona kolorowymi materiałami i blaszanymi kółkami i dzwonkami. W centralnym miejscu stoi wysoki, drewniany pniak, który imituje koński kark. To właśnie na nim ląduje chomąto, po tym jak skórzane jelito zostanie wypchane słomą.

- Upychanie słomy to najcięższa robota, która przyniosła mi już dwie przepukliny. Przy ubijaniu słomy trzeba włożyć wiele wysiłku. Oprócz rąk cały brzuch przy tym pracuje. Próbowałem już zastąpić słomę na przykład pianką montażową, żeby praca była łatwiejsza. Okazało się jednak, że pianka po wyschnięciu pęka i chomąto szybciej się przez to niszczy - mówi rymarz.

Igła, nitka i dużo siły

Nabity słomą skórzany pas trzeba zagiąć, zarzucić na pniaka i obić pałką, żeby stał się bardziej elastyczny. Potem zaczyna się szycie. Przebicie igłą zwartego, skórzanego jelita nie należy do łatwych czynności. Wcześniej robi się małym śrubokrętem otwór.

- Chomąto musi być bardzo mocne, bo koń pracuje w słońcu, deszczu i mrozie ciągnąc ciężary. Ta rzecz musi mu pomagać w pracy, a nie przeszkadzać. Dlatego wszystko musi być solidnie wykonane - mówi pan Stanisław.

Skórzana część przyczepiana jest do drewnianej, którą tworzy się z dwóch wygiętych kawałków drewna.

Oko to najlepsza miara

Pan Stanisław rymarski fach pielęgnuje już ponad 50 lat.

- Kiedy byłem młody, to nie było na mnie mocnych. Potrafiłem zrobić pięć chomąt dziennie. Ręce miałem tak wyrobione, że robota szła mi błyskawicznie. Wystarczy, że spojrzę na konia i już wiem, jakie chomąto jest mu potrzebne. Nie potrzebuję żadnego metra, żeby wszystko wymierzyć. Oko to najlepsza miara - zapewnia rzemieślnik.

Zawód rymarza jest na wymarciu, bo dziś mało kto ma konia, a po drugie jest to bardzo wyczerpujące zajęcie. Większość rzeczy robi się ręcznie tracąc przy tym zdrowie.

- Kiedyś chciałem przekazać tajniki zawodu synowi, ale jak mi powiedział, żebym go nie uszczęśliwiał chomątem, to dałem sobie spokój. Czasem do warsztatu zajrzy zięć, który w wolnej chwili mi pomaga - mówi mieszkaniec Ponic.

Kon musi być najpiękniejszy

Pan Stanisław sprzedaje swoje wyroby na jarmarkach. Ma też stałych klientów wśród dorożkarzy. Wyroby rzemieślnika chwalą również Słowacy, u których kultura posiadania koni wciąż jest żywa.

- To, jak wygląda koń, bardzo dużo mówi o gospodarzu. Dlatego właściciel koni sam woli biedniej się ubrać, ale jego koń musi mieć najlepsze i najpiękniejsze uprzęże i ozdoby. Tak jest wszędzie, gdzie są ludzie, którzy kochają konie - mówi rymarz.

Bolt nagra pasażerów

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Rymarz spod Rabki-Zdrój od ponad 50 lat robi chomąta dla koni. To jeden z tych zawodów, który zabiera człowiekowi zdrowie - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto