Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rowerem legalnie pod prąd: Kraków zasługuje na więcej!

laku82
laku82
Przedstawiamy komentarz rowerzystów do przygotowanej przez ZIKiT organizacji ruchu w ramach akcji "Rowerem legalnie pod prąd"

Współautorem tekstu jest Marcin Hyła


Wprowadzenie ruchu pod prąd na 13 ulicach jednokierunkowych jest spóźnione, niewystarczające i ujawnia wszystkie słabości i niekompetencję służb odpowiedzialnych za organizację ruchu w Krakowie. Zamiast ułatwić poruszanie się rowerem i poprawić bezpieczeństwo, niepotrzebnie skonfliktowano kierowców, mieszkańców i rowerzystów a zarazem nie rozwiązano kluczowych problemów. Lista problemów jest długa.

Po pierwsze - za mało

Od lipca w trakcie spotkań krakowskich środowisk rowerowych z prezydentem Starowiczem, a następnie ZIKiT-em przeanalizowano szerokość ulic w obrębie Starego Miasta i Kazimierza i uzgodniono, że ruch pod prąd zostanie dopuszczony na 29 z nich. Wszystkie spełniały arbitralnie przyjęty warunek (nie wynikający wprost z przepisów prawa o ruchu drogowym) szerokości tzw. "wolnego pasa" wynoszącej 3,75 m. Ruch pod prąd dopuszczono na zaledwie 13. Dla porównania, 1 lipca Gdańsk udostępnił rowerzystom pod prąd 30 ulic jednokierunkowych na Starówce.

Po drugie - oznakowanie pionowe wystarczy i jest ważniejsze

Strona społeczna sugerowała, aby ruch rowerzystów pod prąd dopuścić wyłącznie oznakowaniem pionowym (przepisy jasno wymagają oznakowania poziomego wyłącznie w przypadku pasów autobusowych oraz kiedy stosowany jest znak F-19, którego użycie nie jest obowiązkowe), bez zmiany miejsc postojowych samochodów. Tak zrobił w tym roku Gdańsk, w dokładnie ten sposób ruch rowerowy pod prąd w Krakowie jest dopuszczony m.in. na ul. Sławkowskiej, Szewskiej, Kanoniczej, Grodzkiej, Małym Rynku i odcinku ul. Karmelickiej.

Niestety, ZIKiT tę sugestię odrzucił. Doprowadziło to już do konfliktów z mieszkańcami, obawiającymi się o miejsca postojowe. Oznakowanie poziome szpeci ulice, jest poprowadzone niechlujnie, na skrzyżowaniach wprowadza kierujących w błąd i może być przyczyną kolizji (tak jest np. na skrzyżowaniu ul. św. Jana z ul. św. Marka, gdzie pas rowerowy odgięto pod kątem w bok, zamiast poprowadzić na wprost, skręcający samochodem, który ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa jadącemu z naprzeciwka może uznać, że rowerzysta skręca. Doświadczeni rowerzyści, którzy nie będą nawet próbowali ekwilibrystyki, której wymaga złe oznakowanie poziome, będą narażeni na mandat, a w przypadku kolizji - co najmniej na uznanie współwinnym.

Dodatkowo, wprowadzone oznakowanie poziome jest niezgodne z prawem. Na ul. św. Jana wszystkie samochody muszą parkować w istocie na kontrapasie. Dodatkowe kropki wymalowane na jezdni nie są znakiem drogowym w rozumieniu rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych i mogą jedynie wprowadzać w błąd użytkowników dróg. Zgodnie z rozporządzeniem, warunkiem wyznaczenia pasa rowerowego w jezdni jest "eliminacja zatrzymywania pojazdów". Dlaczego ZIKiT nie spełnił tego wymagania zapisanego wprost w rozporządzeniu?

Niezrozumiała jest praktyka umieszczania tabliczek T-22 ("nie dotyczy rowerów jednośladowych") w rozmiarze "mini" (MI) pod znakami drogowymi B-2 i D-3 w rozmiarze M ("małe"). Zmniejsza to ich czytelność i grozi że kierujący nie będą ich widzieć. W zimie, kiedy oznakowanie poziome które - jak wynika z doniesień prasowych - ZIKiT uważa za podstawę bezpieczeństwa - znika pod śniegiem oraz na wiosnę, kiedy znika ono w ogóle bo ZIKiT nie odnawia go, to oznakowanie pionowe jest jedyną informacją dla kierujących.

Po trzecie - dojazd rowerem do kładki rowerowej za 38 milionów nadal jest niebezpieczny

Postulat dopuszczenia dwukierunkowego ruchu rowerowego w ulicach jednokierunkowych miał na celu zwiększenie bezpieczeństwa dojazdu rowerem do kładki pieszo-rowerowej i zachętę do korzystania z niej. Sens samej kładki polega na integracji Kazimierza ze Starym Podgórzem. Tymczasem z ul. Szerokiej, Placu Nowego czy ul. Józefa jedyny dojazd do kładki pieszo-rowerowej przez Wisłę nadal jest możliwy tylko przez ulicę Krakowską lub Starowiślną! Aby dotrzeć do ulicy Mostowej, rowerzysta musi z placu Nowego czy ul. Józefa wjechać w ruchliwą ul. Krakowską, a następnie skręcić z niej w lewo w pl. Wolnica, ul. Trynitarską lub Podgórską. Lewoskręt jest dla rowerzystów manwrem trudnym i zawsze potencjalnie niebezpiecznym wymaga bowiem przeplecenia toru jazdy z szybko jadącymi pojazdami.

Podobna sytuacja jest w przypadku Galerii Kazimierz. Dojazd z Kazimierza do tego znajdującego się na Grzegórzkach centrum handlowego którego parkingi rowerowe często są pełne możliwy jest jednokierunkową ul. Miodową (odcinek od wiaduktu kolejowego do skrzyżowania z ul. Siedleckiego). Trasa z pl. Nowego liczy około kilometra. Jednak zgodny z prawem powrót możliwy jest wyłącznie albo przez ulicę Dietla (niebezpieczny lewoskręt w św. Sebastiana) albo przez ul. Podgórską i Starowiślną (niebezpieczny lewoskręt w ul. Miodową, wcześniej niemożliwy lewoskręt w jednokierunkową ul. św. Wawrzyńca, o połowę dłuższa trasa - ok. 1,5 km). Oczywiście, możliwy jest też dojazd do ścieżki rowerowej na Bulwarze Wisły (wymaga złamania prawa i jazdy w rejonie Galerii Kazimierz po chodniku, na który wprowadza przejazd rowerowy) i dwukrotnego nadłożenia drogi (2,1 km w stosunku do ok. 950 m). Tak nie zachęca się do jazdy rowerem!

Po czwarte - w kółko to samo

Kiedy prezydent Starowicz, rowerzyści i ZIKiT omawiali dopuszczenie ruchu rowerowego pod prąd, ZIKiT przygotowywał jednokierunkową organizację ruchu w dwukierunkowych ulicach Sienkiewicza, Wyspiańskiego i Grottgera. Nie wzięto pod uwagę ruchu rowerowego i dzisiaj są to ulice, na których organizację ruchu trzeba będzie wykonać ponownie, dopuszczając ruch rowerowy pod prąd. To jest konieczne na wielu innych ulicach jednokierunkowych - między innymi ulicy Dygasińskiego  (jedyna alternatywa do jezdni ul. Wielickiej dla ruchu rowerowego między centrum miasta a Bieżanowem i Prokocimiem), Kieleckiej, Przy Rondzie, Sądowej, Topolowej, Strzeleckiej, Botanicznej, Łobzowskiej, Barskiej, Zamkowej i wielu, wielu innych.

Dodatkowo:
Ruch pod prąd jest bezpieczny - bo rowerzysta i kierujący samochodem mają zawsze kontakt wzrokowy, a na skrzyżowaniach pierwszeństwo jest zawsze ustalone i przynajmniej jeden pojazd zawsze musi się zatrzymać. Ruch pod prąd pozwala ominąć ulice uciążliwe dla rowerzystów, czyli te gdzie są narażeni na znacznie większe ryzyko.

Ruch pod prąd jest standardem w innych krajach. W Berlinie ponad 200 km ulic jednokierunkowych jest dostępne rowerem pod prąd, w Wiedniu - 164 km - zazwyczaj wyłącznie oznakowaniem pionowym, spotyka się też oznakowanie poziome na samych wlotach. W Belgii zarządca drogi ma obowiązek dopuścic ruch rowerem pod prąd, jeśli jezdnia ma co najmniej 3,0 m szerokości (jeśli ma 2,6 m - może to uczynić ). Od 1 lipca 2010 roku również we Francji wszystkie ulice jednokierunkowe muszą byc otwarte dla rowerzystów pod prąd.

Rowerzyści nie mogą brać odpowiedzialności za estetykę i kształt tych rozwiązań, bo zostali pominięci na etapie konsultacji przez ZIKiT. Zgłaszaliśmy ten problem wielokrotnie prezydentowi Wiesławowi Starowiczowi, niestety bezskutecznie.
Można wywnioskować, że pracownicy ZIKiT nie mają pojęcia, co to są konsultacje społeczne i czemu one służą.

W profesjonalnej firmie, by uzyskać wysoką jakość produktu konsultanci są w ciągłym kontakcie z klientami: zbierają ich wymagania, pokazują co już zostało zrobione, oczekują krytycznych uwag i podpowiedzi. Dzięki takiej metodologii pracy końcowy produkt ma wysoką jakość. ZIKiT jest producentem rozwiązań, których potem my - rowerzyści jesteśmy konsumentami. Oderwanie producenta od rynku i konsumentów przypomina gospodarkę centralnie sterowaną, która jak wiemy jest całkowicie niesprawnym rozwiązaniem.

Nie trzeba wiele by osiągnąć minimum standardów "zachodnich". Tutaj unoszenie się dumą, czy chęć ukrycia czegoś przed rowerzystami jest naprawdę niepoważne. Dziwi nas fakt, że o rozwiązaniach niezwykle istotnych dla nas jak zwykle musimy się dowiadywać z drugiej ręki. Dziwi nas pewne rozdwojenie ZIKiT-u. Z jednej strony zarząd broni się rękami i nogami przed dopuszczeniem ruchu rowerowego pod prąd bez kontrapasa twierdząc, że jest to niezgodne z przepisami, a z drugiej strony bez problemu wyznaczyli w Krakowie 176 przejść dla pieszych w kolorze czerwonym, a przecież niezgodnych z przepisami.

Pracownik ZIKiT twierdzi, że "zawsze starają się przejmować to co logiczne i efektywne w kontekście bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego". Szkoda że przejmują bezpieczne czerwone przejścia dla pieszych, a nie przejmują bezpiecznej w całej Europie Zachodniej jazdy rowerów pod prąd bez kontrapasa.  Ciężko wytłumaczyć to dziwne rozdwojenie czymś innym niż tylko zwykłą niechęcią względem rowerzystów.

Udostępnij artykuł na Facebooku



Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne | Ekstraklasa: Wisła i Cracovia | Zdrowie i uroda | Filmowy Kraków | MoDO | Inwestycje
od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto