Zobacz także: Morderca z Wielopola zapłaci 100 tys. rodzicom ofiary
Pan Janek (nazwisko do wiadomości redakcji) często chodzi dokarmiać ptaki nad staw obok Tandety. Na jego widok kaczki krzyżówki i łabędzie zawsze podpływały do brzegu i wręcz biły się o okruchy chleba. W ostatnich dniach jednak zaczęły się zachowywać zupełnie inaczej. Gdy widzą człowieka, uciekają w popłochu.
- Przypadkiem odkryłem, co się stało - opowiada mężczyzna. - Otóż od strony nasypu kolejowego zauważyłem obozowisko. Gdy zbliżyłem się, z krzaków wyskoczyły romskie dzieci ze sznurkiem i zawiązanym na końcu zagiętym gwoździem. Tak się kłusuje na ptaki wodne!
Na gwoździu umieszcza się kawałek chleba i rzuca ptakom, gdy ten połknie przynętę, można sobie wyobrazić, co się dzieje - wyjaśnia nasz rozmówca. - Musieli tak już złapać kilka ptaków, gdyż te przestały ufać ludziom. Panicznie się boją i uciekają przed każdym.
Według pana Janka Romowie polują także na łabędzie, gdyż to przysmak w Rumunii. Mężczyzna powiadomił o swym odkryciu kupców z Tandety. Wspólnie uznali, że sprawa jest bulwersująca i trzeba ją nagłośnić.
Kazimierz Walasz z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego potwierdza te doniesienia. - Oprowadzałem po tym terenie wycieczkę w miniony weekend - mówi. - Natknęliśmy się na cygańskie obozowisko. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w ich namiotach można by znaleźć wiele przyrządów do kłusowania.
Jacek Bartlewicz, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu twierdzi, że służby miejskie nie wydawały zgody na rozbicie obozowiska w tym miejscu.
Po naszej interwencji, straż miejska wspólnie z policją rozpoczęły działania zmierzające do likwidacji romskich namiotów. Teren nad stawem Płaszowskim ma kilku właścicieli i najpierw trzeba ustalić, do kogo należy działka, na której Romowie rozbili namioty.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że dzicy lokatorzy mają pozwolenie na pobyt w Polsce. Prawdopodobnie przyjechali do Krakowa z okolic Nowego Sącza.
Nie wiadomo, ilu Romów mieszka w nielegalnym obozie. W miniony piątek, strażnicy zastali tam cztery osoby, ale pięć rozstawionych namiotów sugeruje, że lokatorów jest raczej więcej.
Romowie powiedzieli strażnikom, że są w tym miejscu tylko chwilowo i obiecali, że nie będą uciążliwi. Do oddziału straży miejskiej w Prokocimiu ostatnio docierały już skargi krakowian, że Romowie rozpalają ogniska w niedozwolonym miejscu i hałasują.
O podejrzeniu kłusownictwa funkcjonariusze dowiedzieli się od naszej reporterki. Od razu przeprowadzili kontrolę obozowiska. W piątek sprawdzali, czy przy namiotach są może resztki piór, kości lub przyrządy do odłowu ptactwa.
- Na nic takiego się nie natknęli - relacjonuje Marek Anioł. - Nie zamierzamy jednak na tym zakończyć naszych działań. Patrole strażników miejskich będą tam teraz częściej się pojawiać i obserwować Romów. Jeśli potwierdzą się doniesienia mieszkańców, sprawcy poniosą konsekwencje. Ptaki chroni prawo! - podkreśla rzecznik straży miejskiej.
Jesteś atrakcyjna? Masz w sobie to „coś”?**Zostań Miss Lata Małopolski 2011!**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa! Zapisz się do newslettera!
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?