Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ratownicy kontra Marta S. Ruszył proces w sprawie mobbingu w krakowskim pogotowiu ratunkowym

Redakcja
Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces w sprawie mobbingu w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym. Marta S., kierowniczka zespołów wyjazdowych, oskarżona jest o naruszanie praw pracowników i znęcanie się nad podwładnymi.

W sprawie pokrzywdzonych jest siedem osób, w tym byli i obecni pracownicy Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Oni, według ustaleń prokuratury, od maja 2015 r. do sierpnia 2017 r. mieli być m.in. poniżani i obwiniani o kradzieże. Byli bezpodstawnie pozbawiani premii przez swoją szefową.

- Oskarżona złośliwie i uporczywie naruszała prawa pracownika, znęcała się nad nim psychicznie w ten sposób, że wielokrotnie wymuszała na nim posłuszeństwo, upokarzała i bezpodstawnie ograniczała liczbę godzin dyżurów - mówi prokurator Tomasz Waszczuk.

Odmówiła wyjaśnień

Z aktu oskarżenia wynika, że szefowa zespołów wyjazdowych w podobny sposób zachowywała się w stosunku do wszystkich 7 pokrzywdzonych osób.

Marta S. nie przyznała się w poniedziałek do winy i odmówiła składania wyjaśnień. Stwierdziła, że chce odpowiadać tylko na pytania swoich obrońców.

Sąd odczytał wyjaśnienia oskarżonej z 31 sierpnia 2017 r., złożone w prokuraturze. Marta S. zapewniała wtedy, że nigdy nie znęcała się nad podwładnymi.

Wręcz przeciwnie, z odczytanych protokołów wynikało, że to ona była ofiarą złośliwości i niekompetencji swoich podwładnych. Oskarżona mówiła o tym, że pracownicy nie wykonywali swoich obowiązków, m.in. mycia, sprzątania i tankowania karetek. Według jej wyjaśnień pokrzywdzeni palili papierosy w dyżurce i nie nosili obowiązkowego, służbowego ubioru.

Za takie ignorowanie zasad panujących w pracy mieli, według Marty S., tracić premie finansowe. Oskarżona zapewniała, że postępowała tak, by jej podwładnym pracowało się jak najlepiej.

Innego zdania są pokrzywdzeni. Dwóch z nich będzie zeznawało 7 lutego.

Nam udało się już wcześniej porozmawiać z jednym z ratowników medycznych. W związku z toczącym się procesem chce pozostać anonimowy.

W Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym pracował przez blisko 8 lat. W rozmowie z nami wspomina czas, nim jeszcze Marta S. została kierownikiem.

Spokój był do czasu...

- Zawsze panował ład i porządek. W zespołach jeździły najbardziej doświadczone osoby, dla których żadna akcja ratunkowa nie stanowiła problemu. Ponadto panowała domowa atmosfera. Wszyscy byli dla siebie mili, żyli w zgodzie, zrozumieniu, atmosferze przyjaźni i szacunku - twierdzi.

Z jego relacji wynika, że od kiedy Marta S. została kierownikiem, zaszły radykalne zmiany.

- Atmosfera władzy, krzyki, obrazy i poniżanie ludzi, nawet w obecności innych osób, stało się codziennością - dodaje.

Jak twierdzi, Marta S. odbierała pracownikom premie bezpodstawnie.

- Starała się wprowadzić zarządzanie poprzez zastraszanie. Czuła się bezkarna i nietykalna. Ludzie zaczęli się zwalniać, bo nie mogli wytrzymać ciągłego poniżania, obelg, zastraszania i atmosfery terroru, jaką na Łazarza z pierwszym dniem swojej pracy wprowadziła Marta S. - dodaje ratownik.

Miało również dochodzić do szarpanin, krzyków oraz wyzwisk.

Do mediów wyciekły też nagrania rozmów, na których słychać, jak Marta S. skandalicznie zwraca się do załogi, używając m.in. wulgaryzmów.

Pokrzywdzonych reprezentuje mecenas Andrzej Bigaj.

- W odczuciu moich klientów wielokrotnie doszło do naruszenia ich godności, stworzenia wrogiej atmosfery pracy, co w naszej ocenie ma bardzo negatywny wydźwięk, nie tylko indywidualny, ale również społeczny. Mówimy przecież o osobach, których zadaniem jest ratowanie ludzkiego zdrowia i życia - twierdzi mecenas Bigaj.

I dodaje, że ratownicy, których reprezentuje, wykonywali to zadanie na najwyższym poziomie profesjonalizmu.

Przedstawiciele krakowskiego pogotowia - w związku z toczącym się postępowaniem sądowym - sprawy nie chcą komentować. Zapewniają o gotowości współpracy z organami wymiaru sprawiedliwości.

Tymczasem Marta S. nadal pracuje w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym, ale od listopada 2017 r. nie jest już kierownikiem Zespołu Wyjazdowego Oddziału Centralnego KPR. Teraz prowadzi Dział Komercyjnych Usług Medycznych.

- Do jej obowiązków należy organizowanie pracy zespołów transportowych oraz przygotowywanie zabezpieczeń medycznych imprez masowych - informuje Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy KPR. Nie odpowiedziała nam na pytanie, jaka była przyczyna tej zmiany.

Teraz kierownikiem zespołów wyjazdowych jest Piotr Kominek, ratownik medyczny z kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym.

Zapytaliśmy rzeczniczkę, jak ratownicy go oceniają? W odpowiedzi czytamy, że „do tej pory do dyrekcji nie wpłynęły na niego żadne skargi”.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Śmierć Pawła Adamowicza jednoczy kraj, Polacy mówią "Stop Przemocy!"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ratownicy kontra Marta S. Ruszył proces w sprawie mobbingu w krakowskim pogotowiu ratunkowym - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto