Radni zgarną diety, mimo że mają wakacje

Radni nie mają powodów do narzekań. Nie dość, że ich diety są wysokie, to jeszcze dostają je bez względu na to, jak długo trwają obrady i czy w ogóle się odbywają. Tak jest w większości samorządów na naszym terenie. W lipcu - wyjątkowo - spotkali się radni z Dobroszyc. Sesja trwała krótko, ale radni i tak skasują po kilkaset złotych. Gdyby się nie odbyła pieniądze też wpłynęłyby na konta piętnastu rajców. W dodatku nieopodatkowane.
- W sierpniu obrad nie planujemy, a dietę wypłacimy - potwierdza sekretarz gminy Dominika Gajewska. Podobnie jest w Bierutowie. W lipcu rada się zebrała, choć nie miała tego w planie. Sesja trwała dziewięć minut. - To najszybciej zarobione pieniądze, o jakich słyszałem - komentowano. Monika Raczyńska z biura rady potwierdza. - Wiele lat temu podjęto decyzję, że radny dostaje dietę nawet w okresie urlopowym - mówi i zapewnia: - W pozostałych miesiącach roku sesje i komisje się u nas odbywają.
Radni powiatowi też zarobili w te wakacje szybkie pieniądze. W poniedziałek przyszli na sesję nadzwyczajną. Mieli podjąć ważną uchwałę. Ale tego nie zrobili, co przecież nie oznacza, że nie skasują kwot, które kilka lat temu sami sobie ustalili. W przypadku szefa komisji to - bagatela - 1800 zł. Większość mieszkańców powiatu musi pracować na takie pieniądze przez miesiąc.
Dwa wakacyjne miesiące swobodnie mogli planować w tym roku miejscy radni. W Oleśnicy ostatnie obrady odbyły się pod koniec czerwca. Kolejny raz rada zbierze się dopiero przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Do ich dyspozycji są więc prawie dwa długie miesiące. Ale pomimo długiej przerwy radni mogą być pewni swojej diety. A nie chodzi o małe kwoty, bo przewodniczący rady otrzymuje ok. 1900 złotych, szefowie komisji po 1700 zł, a szeregowy radny kasuje 1080 zł. W sumie na uposażenia samorządowców gmina wydaje rocznie prawie pół miliona złotych. Dlaczego rajcom należą się pieniądze za okres, w którym nie muszą pracować? Bo tak skonstruowali sobie uchwałę regulującą te kwestie. - Radni otrzymali pieniądze zgodnie z uchwałą. Diety są zryczałtowane i wypłacane co miesiąc bez względu na to, ile jest sesji i posiedzeń komisji w miesiącu - przekonywał na naszych łamach Ryszard Zelinka, szef samorządu.
Sekretarz Krzysztof Skórzewski z Urzędu Gminy Oleśnica precyzuje: - Dieta należy się za udział w pracy w organach gminy. A to, ile jest sesji, nie ma znaczenia.
Większość radnych oburza się, gdy słyszy że podczas wakacji dostają diety za „nicnierobienie”. - Praca radnego to nie tylko sesje i komisje, to też praca w terenie, spotkania z mieszkańcami - tłumaczą niektórzy.

W Polsce mamy ponad 45 tysięcy radnych. Na ich diety rocznie państwo wydaje ponad miliard złotych. Jeśli przyjmiemy, że średnia dieta za „wolny” lipiec wyniosła tysiąc złotych, to urlopy radnych kosztowały nas 45 mln zł. Jak to możliwe, że radni, którzy byli na wakacjach, dostawali pieniądze, skoro zgodnie z prawem dieta jest ekwiwalentem za utracone dochody oraz koszty związane z wykonywaniem mandatu? Okazuje się, że prawo pozwala na ustalenie miesięcznej zryczałtowanej diety, choć wiele gmin w kraju płaci tylko za sesje i komisje.