MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Punkt "wyrwany diabłu"

Redakcja
Biorąc pod uwagę moment zdobycia przez Bartosza Praciaka wyrównującego stan meczu gola, remis w Małogoszczu należy uznać za sukces Garbarni.

Autor tekstu:**Artur Bochenek**


Gol zdobyty na kilkadziesiąt sekund przed końcowym gwizdkiem arbitra, sprawił, że sprawiedliwości stało się zadość. Bo gdyby nawet Garbarnia na zwycięstwo w tym meczu nie zasłużyła, to na porażkę też z pewnością nie. Mając na względzie złe warunki pogodowe (ciągle wiejący, porywisty wiatr, który utrudniał grę piłkarzom, a także przenikliwe zimno), jak również fakt, że z Wierną Garbarni zawsze grało się ciężko, można zaryzykować stwierdzenie, że ten punkt został "wydarty diabłu". "Diabłem" w tym wypadku była jednak nie tylko drużyna gospodarzy, która w 90. minucie szykowała się już do zejścia z boiska w roli zwycięzcy...

"Diabeł" to określenie nieco na wyrost i wymagające potraktowania go z przymrużeniem oka. W przypadku tego spotkania odnosi się do wszystkich elementów, jakie pokonać musieli Brązowi, aby nie zakończyć meczu z zerowym kontem:
Opór przeciwnika
, któremu pomimo naporu Młodych Lwów, udawało się nie tylko nie stracić gola, ale jeszcze wyjść na prowadzenie i utrzymywać je przez długi czas. Wiatr, który posyłał piłkę zupełnie gdzie indziej, niż chciał zagrywający i jego koledzy z drużyny. Poprzeczka, która stanęła na drodze piłki do bramki, po atomowym uderzeniu Tomasza Małoty, poprzedzonym kombinacyjną wymianą  Tymka Chodźki z Bartoszem Praciakiem. Sędziowie, którzy mieli największe problemy z prawidłowym przyznawaniem wrzutu z autu: po pierwszym takim błędzie w 17. minucie, małogoscy piłkarze szybko rozegrali piłkę i zaskoczyli naszych zawodników, zdobywając gola, po drugim, już w doliczonej 91. minucie, żółtą kartkę zobaczył Tymoteusz Chodźko, który protestował przeciwko mylnej decyzji arbitra (całkiem słusznie, gdyż sędzia stał dwa metry od linii i wskazanie na gospodarzy, jako posiadaczy piłki, było niezrozumiałe nawet dla nich samych).

Do tego należy jeszcze dodać wspomniany już na wstępie fakt, że Wierna Garbarni - pisząc kolokwialnie - po prostu "nie leży". To wszystko składa się na tytułowe określenie nieprzychylnego dla Garbarni biegu wydarzeń.

Natomiast skuteczne doprowadzenie do korzystnego rezultatu, pomimo tych wszystkich okoliczności, okazało się efektem determinacji, woli walki i ambicji podopiecznych Krzysztofa Szopy. Walka do końca cechuje tych, którzy wierzą w końcowy sukces i znają swoje możliwości. Już po meczu z Unią Tarnów pisałem, że Garbarnia zagrała "po profesorsku", zwłaszcza do przerwy.

W meczu z Wierną było to mniej widoczne, ale tylko dlatego, że małogoska drużyna nie podjęła otwartej gry, ograniczając się przez większość czasu do obrony, momentami polegającej na rozpaczliwym wybijaniu piłki byle dalej od własnej bramki. Schowani za podwójną gardą gospodarze rzadko wyprowadzali kontrataki, ale trzeba im oddać, że były one groźne.

W 53. minucie zawodnicy, trenerzy i kibice Wiernej mieli ogromne pretensje do sędziego, który nie podyktował rzutu karnego po starciu Marcina Pluty z Hubertem Drejem, w wyniku którego piłkarz gospodarzy przewrócił się w polu karnym. Był faul, czy nie było - trudno rozstrzygnąć, kiedy widziało się arbitrów dyktujących w podobnych sytuacjach "jedenastki", jak i tych, którzy tego nie robili. Gwizdek Mateusza Łosiaka na szczęście dla Garbarni milczał…

Gra Brązowych mogła się podobać widzom, ofensywne nastawienie 1-4-3-3, z zastosowaniem wymienności pozycji pomiędzy bocznymi napastnikami, utrudniało rywalom indywidualne krycie i niejako wymuszało popełnienie błędu. A trzeba przyznać, że zarówno Chodźko, jak i Wojciechowski (czy też wprowadzony za niego po przerwie Jamka) nieźle sobie radzili w tych rolach. Na wyróżnienie zasłużyła cała drużyna, bo remis wywalczony w Małogoszczu kosztował wszystkich zawodników mnóstwo sił i w pełni na niego zasłużyli.

W sobotę mecz z Beskidem w Andrychowie, a we wtorek (kolejna zmiana terminu) Garbarnia na Rydlówce gościć będzie gorlickiego Glinika. Wszyscy mają nadzieję na kolejne dobre występy ludwinowskich piłkarzy.


Wierna Małogoszcz - Garbarnia Kraków 1:1 (1:0)

Bramki: Tomasz Miernik (17') - Bartosz Praciak (90').

Sędziowali: Mateusz Łosiak oraz Dariusz Frydrych i Sławomir Skalski (Świętokrzyski OZPN).

Żółte kartki: Rogala, Miernik - Chodźko.

Widzów: 100.

WIERNA: Zieliński - Foksa (60 Trybek), Gołąbek, Bień, Bętkowski - Piotrowski, Rogala, Stanek (69 Kwaśniewski), Miernik - H. Drej, Kita (73 Hajduk).

GARBARNIA: Żylski - Małota, Szewczyk, Pluta, Schacherer - Przeniosło (87 Kuźma), Kosowicz (77 Juraszek), Kalemba - Chodźko, Praciak, Wojciechowski (46 Jamka).


Informator MM:Teatry | Policja | Noclegi | Kościoły | Lotto | Baseny | Hot spoty | Mapa
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto