Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pudelsi: Te piosenki powinny wybrzmieć na nowo, bo są bardzo aktualne

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Krakowski zespół Pudelsi - Piotr "Lala" Lewicki i Piotr "Foreman" Foryś pierwszy i drugi od prawej
Krakowski zespół Pudelsi - Piotr "Lala" Lewicki i Piotr "Foreman" Foryś pierwszy i drugi od prawej Materiały prasowe
Właśnie ukazała się nowa płyta krakowskiej grupy Pudelsi. To pierwszy album zarejestrowany przez muzyków po śmierci lidera formacji – Andrzeja „Pudla” Bieniasza. „Ciemna strona” zawiera piosenki, które powstały w latach 80. Rozmawiamy o płycie z wokalistą zespołu Piotrem „Foremanem” Forysiem oraz gitarzystą i klawiszowcem Piotrem „Lalą” Lewickim.

Odbudowa Ukrainy to szansa dla polskich firm

od 16 lat

- Właśnie minęła druga rocznica śmierci Pudla. Brakuje go wam w zespole?
Lala: Bardzo. Pudel był założycielem Pudelsów i jego spoiwem. Potrafił połączyć ludzi o całkowicie przeciwnych poglądach i załatwić trudne sprawy tak, że rozchodziliśmy się ze śmiechem. Miał niesamowite poczucie humoru. Był po prostu fajnym kumplem.
Foreman: Ja jestem zdeklarowanym metalowcem. Andrzej nie zmuszał mnie do zmiany stylu śpiewania, tylko proponował nowe rozwiązania. Bo wierzył we mnie jako wokalistę. Dlatego chciał doprowadzić do tego, abym się stał prawdziwym Pudelsem. Podjąłem tę rękawicę i przeistoczyłem się w taką postać.

- Nie mieliście wątpliwości czy kontynuować działalność po jego śmierci?
Foreman: Do końca wierzyliśmy, że Pudel poradzi sobie z chorobą. Zorganizowaliśmy nawet koncert, aby zebrać fundusze na jego leczenie. Wtedy był jeszcze lockdown i graliśmy online.
Lala: Pudel bardzo chciał, żebyśmy dalej grali. Podobnie jego rodzina. Gdyby tego nie chcieli, na pewno byśmy tego nie zrobili. Pudel wierzył w nas bardzo i nie chciał, żeby zespół umarł razem z nim. To ważne utwory i powinny brzmieć jeszcze długo.

- Dlaczego zdecydowaliście się nagrać „Ciemną stronę” z najmroczniejszymi piosenkami Pudelsów?
Foreman: Dochodząc do Pudelsów w 2010 roku, byłem zaangażowany po to, by zrealizować taką płytę. Jako metalowiec miałem przyłożyć ciężaru tej muzyce. Potem jednak pojawiły się inne pomysły i ten temat wlókł się przez całą dekadę. Było kilka podejść, dokonano selekcji utworów, ale nagrania nie doszły do skutku. Kiedy Pudel odszedł, po rozmowie z jego żoną Beatą, doszliśmy do wniosku, że trzeba to wreszcie zarejestrować.

- Większość z tych piosenek wykonywał jeszcze zespół Dupą i mają one w sumie prawie czterdzieści lat. Jest sens do nich wracać?
Lala: Wystarczy dobrze się wsłuchać w teksty Piotra Marka. One są ciągle bardzo aktualne. Weźmy „Małpi hymn”: „Zjawa męsko-kobieca do kamery się zaleca”. Przecież to idealny komentarz do obecnego wymieszania płci. To nie są jednak żadne seksistowskie teksty. One ośmieszają to, że ludzie dzisiaj chcą za wszelką cenę wywoływać sensację, by zwrócić na siebie uwagę. Albo „Mrok” – przecież to piosenka o depresji. Dziś wszyscy o tym mówią. Foreman jest byłym alkoholikiem i przetoczył się przez takie sytuacje.

- Piotr Marek popełnił samobójstwo w 1985 roku. Chyba nie mieliście okazji go osobiście poznać?
Lala: Odwiedzałem sklep Pop Magic, który Pudel prowadził wtedy przy Karmelickiej i wpadałem tam na Piotra. Urwałem się z domu i wyglądałem poważnie jak na swój wiek, więc odpowiadał na moje „cześć”, bo akurat byłem w sklepie. A ja wiedziałem kto to jest.
Foreman: Ja nie miałem okazji go osobiście poznać, ale w ciągu dziesięciu lat, jakie spędziłem z Pudlem, usłyszałem od niego tyle opowieści o Piotrze, że czułem się tak, jakby był moim dobrym kumplem. Dlatego kiedy śpiewam taki „Mrok”, który jest bardzo osobistą piosenką Piotra, miałem poczucie, że on jest gdzieś obok mnie.

- Odnalazłeś się w tych tekstach jako wokalista?
Foreman: Nigdy z tym nie miałem problemu. Kiedy się biorę za jakiś tekst, analizuję go w aktorski sposób. Nie wychowałem się w bogobojnym środowisku – więc te utwory są mi w mniejszym czy większym stopniu bliskie.
Lala: Foreman urodził się w Sodomie. A tu jest o tym mowa. (śmiech)

- Zaprosiliście do zaśpiewania dwóch utworów Maćka Maleńczuka, który na początku był frontmanem Pudelsów. To był naturalny wybór?
Lala: Maciek jest zajęty swoimi rzeczami i miał początkowo pewne wątpliwości. Ale porozmawialiśmy z nim i żona Pudla poprosiła go o zaśpiewanie „Babaluby” – piosenki składającej się niemal z samych wulgaryzmów. Początkowo utwór ten miał wykonać pewien bardzo znany artysta, ale ostatecznie wymiękł. Maciek z kolei się postawił: „Co? Ja nie zaśpiewam?”. (śmiech) Tak też się stało i wychodząc ode mnie ze studia rzucił: „Będą jaja, jak to się sprzeda”. Maciej zaśpiewał też utwór „Muchafcuksze”.

- A skąd pomysł na Renatę Przemyk w "Tangu spiżowy ratler"?
Lala: Znamy się od dawna. Zrobiłem z nią kilka projektów teatralnych i płytę „Odjazd”. Podobnie zresztą nasz perkusista Tomek Dominik. Lubimy się więc prywatnie. Renata znała też Pudla. „Podejdziesz do takiej sytuacji?” – zapytałem ją więc i zgodziła się bez wahania. Koniec końców wyszedł zaskakujący duet z naszym wokalistą Foremanem.
Foreman: Na początku zaśpiewałem sam ten numer niskim głosem. Żal nam było usuwać mojej partii, bo naprawdę fajnie wyszła, zdecydowaliśmy się więc tylko dołożyć coś kobiecego. Wpadłem wtedy na pomysł, że mógłby tu być damsko-męski duet.

- Wszystkie piosenki mają bardzo nowoczesne brzmienie. Co o tym zdecydowało?
Lala: Te utwory zostały już nagrane trzydzieści lat temu – i to świetnie jak na tamten czas. My chcieliśmy je wykonać ponownie, ale nie jako covery. I to jest kluczowa rzecz. Postanowiliśmy je więc zinterpretować, a nie powielać. To nasze obecne spojrzenie na te dawne wersje.
Foreman: Kiedy ustaliliśmy jak to będzie brzmiało, wszyscy zmierzaliśmy w tym jednym kierunku. Wymienialiśmy się tylko technicznymi uwagami: że tu jest lepiej, a tu gorzej. Nie było żadnego oporu, że coś komuś nie pasuje. Przede wszystkim zależało nam na tym, żeby to był mocny i wyrazisty materiał. Żeby było wiadomo, że jest to zespół Pudelsi anno domini 2023.

- Nie obawiacie się reakcji fanów tych klasycznych wykonań?
Lala: Oczywiście mamy już hejterów, którzy marudzą, że szargamy świętości. Ale mnie to nie przeszkadza. Takie opinie muszą być. Dzięki nim będzie o tej płycie głośno. (śmiech)
Foreman: Za sprawą tej płyty wracamy do rockowej publiczności. To sprawi, że będziemy mogli występować na festiwalach skierowanych do tego typu odbiorców. Choćby tego lata, kiedy pojawimy się na Rocku Na Bagnie.

- Będziecie grali na koncertach ten program w całości?
Lala: Większość. Bo poza „Ciemną stroną”, mamy przecież „Jasną stronę”. Będziemy więc je mieszać.
Foreman: Na pewno nie będziemy wykonywać „Babaluby” podczas dni miast. (śmiech)

- Macie w planie tworzenie nowych piosenek pod szyldem Pudelsów?
Foreman: Niewykluczone. Pudel zostawił dużo tekstów i gitarowych riffów. Prosił nawet, by to wykorzystać. Jest tam sporo fajnych rzeczy, które można wziąć na warsztat.

- Na koniec powiedzmy o okładce.
Foreman: To obraz Piotra Marka zatytułowany „Wehikuł czasu”, który wisi w salonie w domu Pudla. Reprodukcję zrobił dla nas świetny fotografik Lesław Wabik. Nie było to łatwe, bo obraz jest bardzo ciemny. Piotr Marek ukrył na obrazie trzy postacie z zespołu Dupą: siebie, Pudla i Potoczka. To kolejna rzecz, która wiąże obecnych Pudelsów z tamtymi czasami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pudelsi: Te piosenki powinny wybrzmieć na nowo, bo są bardzo aktualne - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto