Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przybylska: Mogłabym mieszkać we Wrocławiu

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
O modzie oraz o tym, dlaczego aktorzy to produkty showbiznesu rozmawiamy z Anną Przybylską.

Aktorka pojawiła się wczoraj w Renomie. Promowała ekologiczną torbę ze swoim wizerunkiem. Nie pierwszy raz jest we Wrocławiu. Zawsze chętnie tu wraca.
Jak Ci się podoba Wrocław? Byłaś tu już kilkakrotnie.

Tak, ale wiele lat temu. Wczoraj przyjechałam dość późnym wieczorem. Jestem gdynianką, a to dość młode miasto. Na Wrocławiu ciąży historia. Zresztą sama Renoma ma ponad osiemdziesiąt lat. Została odrestaurowana. Podobno spłonęła w środku całkowicie, została tylko fasada. Cieszę się, że są tacy ludzie, którzy dbają o to, żeby do miejsc, które - przepraszam za kolokwializm - trącą historią, powracało piękno.

Renoma - cudem Polski?


Wrocław jest na pewno tym miastem, które mi się podoba i w którym mogłabym zamieszkać.

Nasz portal organizował plebiscyt "7 cudów Wrocławia". Wkrótce będziemy mieli nieco poszerzoną wersję, "7 cudów Polski". Czy jest takie miejsce we Wrocławiu, które uważasz za cud Polski?
Nie byłam dawno we Wrocławiu i nie pamiętam dokładnie wszystkich miejsc, zakątków. Wczoraj przyjechałam w nocy. Jeśli mówimy o kulturze masowej, o tym, że dzisiaj stawiamy przede wszystkim na konsumpcję, to właśnie w centrach handlowych ludzie spędzają sporo czasu. Myślę, że Wrocław ma jeden z największych domów handlowych w Polsce. Mało tego, Renomę można porównać do La Fayette w Paryżu czy do Harrodsa w Londynie. Bardzo mi się podoba to miejsce.

Styliści chwalą Cię za sposób ubierania się. Jesteś jedną z najlepiej ubranych aktorek. Skąd bierzesz pomysły na styl?

Zazdroszczę trochę młodym ludziom. Niestety, robię się coraz starsza i nie wszystko mi wypada. Wy możecie się bawić, przebierać i wybierać. Moje pokolenie musiało kombinować. Dużo się szyło samemu.

Nie lubię wydawać za dużo pieniędzy. Zawsze, kiedy zafunduję sobie coś drogiego, bo – nie da się ukryć – stać mnie na to, to lubię to skontrować czymś z second-handu, czymś z przeceny. Dlatego czerpię przede wszystkim z młodzieży.

Poza tym, jestem z tych osób, które jeśli chodzi o wygląd, wyznają zasadę: im mniej, tym lepiej. Nie lubię spektakularnych paznokci, nachalnej biżuterii i obcasów. Wydaje mi się, że to, co w młodości jest fajne, to znaczy: cera, zdrowe zęby to najpiękniejsza biżuteria, na jaką można sobie pozwolić. Trzeba dbać o to.

Teraz grasz w "Klubie Szalonych Dziewic". Dlaczego zdecydowałaś się na rolę w serialu i czy będzie druga seria?

Tak, planują drugą serię. Czy dojdzie do skutku, to się okaże. Mam nadzieję. Podjęłam się wyzwania, dlatego że to był dość odważny projekt. Odważny obyczajowo. Serial porusza takie problemy, jak aborcja, in vitro, homoseksualizm. Nie było dotąd tak odważnego serialu. Pasował mi scenariusz, obsada, reżyser, operator... Zawsze chciałam pracować ze stacją TVN. Nie da się ukryć, że TVN ma to do siebie, że jest prekursorem unowocześnionych seriali. Znalazł się też odpowiedni czas na to. Wróciłam do kraju i miałam lukę w produkcjach.

Zyskałaś na popularności szczególnie dzięki roli Marylki w "Złotopolskich".

Jezu, ty to pamiętasz! (śmiech)

To był taki moment przełomowy, po którym zaczęłaś dostawać propozycje zagrania w komediach. A co z tymi rolami z pazurem? Nie brakuje Ci czasem tego typu wyzwań?

Postać Marylki rzeczywiście była rezolutna, sympatyczna, o lekkim zabarwieniu komediowym. Jest to gatunek bliski mojemu sercu, świetnie się w tym czuję. Daję też upust swoim emocjom w komediach typu "Daleko od noszy" na Polsacie.

Nie mam z tym problemów. Nie czuję, że robię w kółko to samo. Mi to zupełnie w niczym nie przeszkadza.

Zrobiłam też parę filmów, których jeszcze nie ma na ekranach i to są rzeczywiście role dla widza o mocnych nerwach.


Nie ciągnie Cię czasem do żywego kontaktu z publicznością? Otrzymałaś propozycję od Teatru Komedia, ale odmówiłaś, bo zbiegło się to w czasie z "Klubem Szalonych Dziewic.

Oczywiście, chciałabym występować w teatrze. Wiesz, jestem trochę innym typem aktora. Bardzo młodziutko urodziłam pierwsze dziecko, związałam się z partnerem i wspieram go. My założyliśmy sobie pewne priorytety. Piłkarz nie gra wiecznie. Tej kariery zostało mu zaledwie kilka lat, dlatego najpierw koncentrujemy się na Jarku. Uważam, że dom jest tam, gdzie jesteśmy razem. Mogłam dokonać takiego wyboru: zostawić partnera i robić karierę, ale dlaczego miałabym fundować rozbity dom moim dzieciom?

Zauważyłam, że jesteś jedną z tych aktorek, dla których bardziej niż kariera liczy się rodzina. To rzadkość.

Tak, prawdopodobnie przyjdzie taki moment, kiedy będę miała żywy kontakt z publicznością. Nie będę wiecznie młoda, nie będę wiecznie twarzą Astora, nie będę wiecznie podróżowała po świecie. W końcu osiądę na stałe w jednym miejscu.

Zresztą, cały czas dostaję propozycje od kolegów. Mamy teraz tyle alternatywnych teatrów. Nie muszę przecież pracować w państwowej instytucji. Natomiast teraz fizycznie nie jestem w stanie tego pogodzić. Jeżdżąc ciągle za partnerem, będąc matką dwójki dzieci plus seriale i różnego rodzaju kontrakty nie znalazłabym czasu na teatr.

Odbywałoby się to kosztem mojej rodziny, a tego bym nie chciała. Niestety - albo "stety" - przygotowanie spektaklu trwa od sześciu do siedmiu tygodni. To jest czas, kiedy mamy dzień w dzień próby. Gdzie praca, obiad, podróże? Teraz logistycznie nie do zrobienia. Być może przyjdzie taki moment, kiedy nie będę chciała grać w serialach i robić fabuł, osiądę w jednym miejscu.

Aktorstwo to nieraz gra ciałem. Twój mąż nie jest zazdrosny?

Trzeba by było jego zapytać, ale sądzę, że nie było z tym problemów. Owszem, uważam, że ciało jest również warsztatem. Wiesz, Jarek jest spełniony w tym, co robi. Być może, gdyby czuł się słabszy ode mnie, drażniłoby go to. On ma swoje pole do obrobienia, ja mam swoje. Tak to działa. Spotykamy się w domu.

Jakie są Twoje najbliższe plany?

W poniedziałek jadę do Krakowa, robię fabułę. Jeszcze dzisiaj jadę do Poznania. Być może w czerwcu ruszy seria "KSD". Możliwe, że w wakacje zrobię jeszcze dwie fabuły.

Możesz nam zdradzić, co to będzie?

Najbliższy projekt to odcinek z cyklu "Prawdziwe historie" (TVN). Jeden z odcinków bazuje na historii porwania Krzysztofa Olewnika. Odcinek, w którym ja biorę udział, opowiada losy Nicole Salety. Gram mamę, Ewę Saletę. Szymon Bobrowski gra Przemka Saletę. Na planie są trzy dziewczynki, bo fabuła obejmuje jedenaście lat.

Cieszę się, że kręcimy w Krakowie, bo tam nie miałam jeszcze okazji grać. Pracowałam tam, ale to przy okazji innych projektów. Nie miałam szansy wcześniej grac tam fabuły. A dlaczego mam taki sentyment do Wrocławia. Jedenaście lat temu z Bogusławem Lindą graliśmy "Sezon na leszcza". Do Wrocławia przyjeżdżaliśmy na projekcje, zdjęcia kręcone były na Dolnym Śląsku. Graliśmy pod Wrocławiem, zaliczyliśmy m.in. kotlinę Kłodzką. Grałam też w filmie Piwowarskiego pt. "Królowa chmur" razem z Wojtkiem Malajkatem, też w okolicach Wrocławia.

Inne fabuły są w trakcie rozmów. Może będzie horror, może zagram głosem, ale jest tego dużo. To bardzo interesujący projekt. Liczę na to. Zresztą, ze scenarzystą miałam okazję już pracować.

A kiedy pozostałe produkcje, te przy których pracę już zakończyłaś, pojawią się na ekranach?

Zrobiłam cztery filmy z firmą Ozumi, która została nieco zamrożona. Kiedy te fabuły zobaczymy, trudno mi powiedzieć. Nie oczekujemy na razie na premierę. Te projekty zostały skończone, ale są problemy z dystrybucją.

Nie wiem, kiedy będą premiery. Dla mnie jako dla aktora ważny jest moment robienia filmu. Reszta już mnie nie interesuje.

Premiery, ten cały blichtr, splendor zupełnie mnie nie obchodzą. Dla mnie najfajniejsza jest praca nad filmem, budowanie i tworzenie roli. To jest najpiękniejsze.

Dzięki za rozmowę.

Dzięki wielkie.


Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto