Zobacz też: Czarne chmury nad Galerią Zderzak. Czy przestanie istnieć?
- Dziękuję serdecznie! Ratujcie to, czego my nie damy rady uratować - mówił do tłumu wzruszony Henryk Druć, właściciel sklepu.
Przed witryną na ul. św. Tomasza 26 zgromadzili się zarówno młodzi, jak i starsi mieszkańcy Krakowa, którym los najstarszego antykwariatu w mieście nie jest obojętny. Istnieje on nieprzerwanie od 140 lat, a Henryk Druć razem z żoną prowadzi go ponad 40 lat. W swoich zbiorach ma nie tylko stare książki, ale także mapy, albumy i drogocenne zapisy nutowe. - Niektórych nie sprzedam, bo są drogie memu sercu - mówi właściciel sklepu. - Nie wiem dokładnie, ile mam tu książek, bo nikt tego nie spisuje, nie kataloguje - dodaje.
Ponad 300 osób przeszło 2 czerwca spod witryny sklepu pod Urząd Miasta, gdzie przekazali petycję na ręce Marcina Kandefera z biura prasowego UMK. - Jak państwo wiedzą z zapowiedzi Zarządu Budynków Komunalnych, sprawa nie jest stracona. Jeśli zostaną spełnione pewne warunki, antykwariat zostanie przy ul. św. Tomasza. Musi zostać uregulowane zadłużenie, musi zostać ustalona stawka czynszu i posprzątane zaplecze - wyjaśniał Kandefer.
"Stop eksmisji antykwariatu!", "Quo vadis Krakowie?", "Kultura Krakowa nie jest na sprzedaż!", "Stop gentryfikacji" to główne hasła, jakie nieśli protestujący. - Kraków, będący od wieków stolicą kultury i tradycji, ma historyczny i moralny obowiązek chronić swoje dziedzictwo! Oczekujemy wsparcia wszelkich działań społecznych, pozwalających wspomóc ratowanie antykwariatu i zachowania go dla młodych pokoleń - mówiła Dorota Wnyk ze Stowarzyszenia Obrony Praw Lokatorów.
Problem antykwariatu przy św. Tomasza - brak pieniędzy
Zarząd Budynków Komunalnych wypowiedział Druciom umowę najmu, bo zalegają z opłatami za czynsz. Kwota, jaką powinni płacić miastu za prawie 80-metrowy lokal to 6,33 zł za metr, choć pierwotnie miało być 15 zł. Taką umowę z ZBK zawarli właściele antykwariatu w 2009 roku, ale nie stać ich było na tak wysoki, jak na ich możliwości, czynsz. Płacili nieregularnie i nie zawsze były to kwoty, jakie figurowały w umowie. Obecnie zadłużenie antykwariatu wynosi 7.500 zł.
- Nie wiem, skąd wzięły się te długi! Ja postawiłem wszystko na jedną kartę. Pan prezydent Majchrowski nie chciał mi za skarby świata pięciu minut poświęcić, żebym mu wytłumaczył: ratuj pan sytuację, bo to jest kawał kultury! - mówi Henryk Druć. - Jestem już po osiemdziesiątce. Nie mam głowy ani sił, przydałby się ktoś młodszy do pomocy, ale nie mam pieniędzy, żeby mu płacić - bezradnie dodaje właściel.
Sprawa likwidacji antykwariatu przy ul. Tomasza 26 trafiła do sądu.
Henryk Druć mówi o "zamieszaniu" wokół antykwariatu, perspektywach sklepu i swoim zadłużeniu:
** Czytaj też:**
Fatum nad "Uciechą": kino znowu zostało zamknięte! Już na zawsze?
Ani grosza na festiwale w Krakowie. Będzie kulturalna pustka?
Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne | Blogi | Zdrowie i uroda | Konkursy MM | MoDO | Inwestycje | Recenzje | Rowery |
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?