Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracujący w Polsce Ukraińcy idą na wojnę. Wszystkie firmy chcą zatrudniać Ukrainki. Krakowscy rzemieślnicy też znajdą oferty dla uchodźców

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Joanna Urbaniec / Polska Presse
Z powodu napaści Rosji na Ukrainę problemy z normalnym funkcjonowaniem zaczyna mieć kilka kluczowych branż gospodarki w Krakowie i Małopolsce, zwłaszcza transport i budownictwo, ale też logistyka, przemysł i budownictwo. Powód? W ostatnich latach nasze firmy opierały się w coraz większym stopniu na pracownikach ze Wschodu, głównie wielu tysiącach mężczyzn z Ukrainy, a teraz mnóstwo Ukraińców poszło lub wybiera się na wojnę z rosyjskim najeźdźcą. W transporcie i na budowach może chodzić nawet o co trzeciego zatrudnionego. Inni pracownicy, przy wsparciu pracodawców, tworzą po polskiej stronie zaplecze zaopatrujące walczących kolegów w niezbędny sprzęt. Z drugiej strony w ciągu tygodnia dotarło do Polski około 600 tys. ukraińskich uchodźców, a wkrótce będzie ich zapewne milion. To w przeważającej mierze kobiety oraz dzieci, którym trzeba zapewnić w pierwszym rzędzie poczucie bezpieczeństwa, pomoc medyczną i psychologiczną, wyżywienie i dach nad głową. Najmniejszy problem będzie znalezienie pracy dla wszystkich zainteresowanych: Ukrainki chcą zatrudnić dosłownie wszyscy.

Pracowniczki z Ukrainy już dziś stanowią w Krakowie i Małopolsce bardzo ważną część personelu w takich branżach, jak handel, hotelarstwo, gastronomia i usługi. Wiele z nich pracuje też na etatach w przemyśle przetwórczym. Stale przybywa ukraińskich pielęgniarek. Trudno oszacować liczbę tych, które zatrudniły się w szarej strefie – jako nianie i opiekunki osób starszych czy też w małopolskich gospodarstwach rolnych. Jedno, co jest pewne, to że ofert pracy napływających z polskich firm było przed wybuchem wojny na Ukrainie zdecydowanie więcej niż kandydatów. To efekt dynamicznego odbicia większości sektorów gospodarki po pandemii w realiach starzejącego się społeczeństwa, w którym liczba przechodzących na emerytury jest co roku o ponad 200 tys. osób wyższa od liczby młodych wkraczających w dorosłość.

Wszystkie małopolskie organizacje biznesu pomagają znaleźć pracę Ukrainkom

- Już w zeszłym roku, w czasie tragicznej fali pandemii i wywołanej nią niepewności o przyszłość, pracodawcy w całej Polsce poszukiwali blisko pół miliona pracowników. Można więc założyć, że w tym roku chłonność polskiego rynku pracy będzie równie duża, o ile nie większa. Dlatego ukraińskie kobiety, o ile będą chciały, znajdą u nas pracę, m.in. w przetwórstwie spożywczym, w sklepach, jako pomoce domowe czy sprzątaczki. Najłatwiej będzie im znaleźć pracę na stanowiskach niższego szczebla, zwłaszcza gdy nie posługują się dobrze językiem polskim. Prawdą jest jednak także, że na bardzo wysokim poziomie utrzymuje się zapotrzebowanie na specjalistów, co jest szansą dla uchodźców o wyższych kompetencjach, znających języki

– komentuje Krzysztof Inglot, założyciel agencji Personnel Service.

Pilnym rozeznaniem potrzeb napływających do Polski uchodźców z Ukrainy oraz dostosowaniem do nich oferty pracodawców zajmują się – równolegle z udzielaniem pomocy i zbieraniem środków – wszystkie organizacje gospodarcze w Małopolsce. Zbierają informacje o wakatach oraz formach wsparcia, z jakich mogą skorzystać kobiety z dziećmi, by móc podjąć pracę, zapewniają pomoc prawną. W czwartek do akcji prowadzonej przez BCC, Izbę Przemysłową w Krakowie, Lewiatana czy Krajową Izbę Doradców Podatkowych i Okręgową Izbę Radców Prawnych w Krakowie przyłączyły się zrzeszające głównie małych i mikroprzedsiębiorców: Małopolska Izba Rzemiosła i Przedsiębiorczości oraz Krakowska Kongregacja Kupiecka.

- Wszyscy solidarnie oddajemy i zbieramy dary, aby wesprzeć Ukraińców w tak trudnej sytuacji. Myślimy również o lokum dla nich na krótszy lub dłuższy czas, jednak w dłuższej perspektywie przybyłe do nas kobiety będą potrzebować środków do godnego życia. Dlatego nasze środowisko wychodzi będzie pomagać w znalezieniu i zalegalizowaniu zatrudnienia w naszych firmach, warsztatach czy lokalach. Będziemy zbierać informacje o zapotrzebowaniu na pracę dla poszczególnych specjalistów, handlowców, rzemieślników. Pragniemy też zapewnić nowe miejsca pracy dla obywateli Ukrainy z wykorzystaniem ich umiejętności i posiadanego zawodu oraz wspomóc ich w każdym możliwym zakresie, tak, jak od lat wspieramy własnych członków

– deklaruje Janusz Kowalski, prezes MIRiP. Dodaje, że do inicjatywy włączają się Izby Rzemieślnicze w Tarnowie i Nowym Sączu.

W prowadzonym przez MIRiP Zespole Szkół Rzemiosła i Przedsiębiorczości im. Ks. Kard. A.S. Sapiehy w Krakowie uczy się 41 uczniów z Ukrainy i dwóch z Białorusi. - Obecnie ogromnym wyzwaniem jest zapewnienie realnej, solidarnej pomocy wszystkim, którzy przybyli z Ukrainy w ostatnich dniach lub dotrą do Polski w najbliższym czasie – mówi Elżbieta Kosacka, dyrektor szkoły.

W Krakowie i Małopolsce są tysiące wolnych miejsc pracy

W 2021 roku padł historyczny rekord zatrudnienia cudzoziemców – i w Polsce, i w Małopolsce. Z danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej Polska wynika, że polscy przedsiębiorcy złożyli w rok ponad dwa miliony oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy osobie z zagranicy. To o jedną trzecią więcej niż w pandemicznym roku 2020 r. oraz o 20 procent więcej niż najlepszym dotąd 2019 r. Analizy resortu mówią wyraźnie, że kilka branż nie mogłyby działać bez pracowników z zagranicy, w większości Ukraińców.

Wśród około 80 tys. cudzoziemców, zgłoszonych oficjalnie w małopolskich oddziałach ZUS do ubezpieczenia emerytalnego i społecznego, jest aż 60 tys. Ukrainek i Ukraińców. Najwięcej – 40 tys. – w Krakowie, a do tego kilkanaście tysięcy w Nowym Sączu, ponad 6 tys. w Chrzanowie i 3 tys. w Tarnowie. Tymczasem z oświadczeń pracodawców wynika, że od ręki zatrudniliby chętnie drugie tyle. W wielkich miastach, jak Kraków, praktycznie nie ma bezrobocia, a na brak rąk i mózgów do pracy narzekają dosłownie wszyscy – od mikroprzedsiębiorców po wielkie korporacje. Firmy potrzebują ludzi do sprzątania, pakowania, fizycznej obsługi magazynów.

Brakuje tysięcy pracowników obsługi biurowej i sekretarek, kucharek i kucharzy, kelnerek i kelnerów, fryzjerek i fryzjerów, sprzedawców i sprzedawczyń, kasjerek i kasjerów, pomocy domowych, opiekunek, pokojówek. Gigantyczne deficyty kadr zgłasza budownictwo, a dotyczą one wszystkich zajęć – od pomocniczych robotników po doświadczonych elektryków, malarzy, ślusarzy czy spawaczy. Tysiące wakatów są w sektorze medycznym. Równie wygłodniały jest wspomniany rynek specjalistów, zwłaszcza w samym Krakowie.

W miarę, jak kolejne dziesiątki tysięcy uchodźców z Ukrainy napływają do Polski, agencje pracy analizują zapotrzebowanie na pracowników w poszczególnych miastach, województwach oraz branżach, próbując stworzyć dla przybyszy jak najlepszą mapę ofert. – Niezwykle ważne jest stworzenie przez rząd i Sejm odpowiednich przepisów pozwalających na natychmiastowe podjęcie pracy oraz zapewnienie opieki nad dziećmi – podkreśla Krzysztof Inglot. Pracodawców cieszą zapewnienia rządu, że przepisy takie w szybkim tempie się pojawią; powstać ma specustawa, która wprowadzi uproszczoną ścieżkę zatrudniania obywateli Ukrainy. Minister Marlena Maląg zapowiedziała, że uzyskanie legalnego zatrudnienia będzie możliwe dla każdego, kto będzie miał wbitą na granicy polsko-ukraińskiej specjalną pieczątkę, która będzie zaświadczała o jego przybyciu do Polski.

Potrzeba nie tylko pracy, ale i żłobków, przeszkoli, szkół

- Z naszej analizy wynika, że dziesiątki tysięcy kobiet łatwo znajdzie zatrudnienie w centrach logistycznych do obsługi e-commerce, w szpitalach na stanowiskach pomocniczych i w ciągu najbliższych paru miesięcy w ruszającym nowym sezonie w sektorze turystyczno-hotelowo-gastronomicznym. Osoby niewykwalifikowane bądź bez doświadczenia zawodowego mogą również szukać pracy w firmach ochroniarskich i sprzątających, które narzekają na brak rąk od pracy

– wylicza Krzysztof Inglot.

Ukrainkom, które przekroczyły granicę z dziećmi, trzeba zaoferować dziesiątki tysięcy miejsc w żłobkach, przedszkolach i szkołach. W zasadzie wszystkie agencje zatrudnienia oraz duże firmy organizują już takie wsparcie w porozumieniu z samorządami lokalnymi, przy zaangażowaniu organizacji pracodawców. Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że bez zapewnienia bezpieczeństwa dzieci i opieki nad nimi zatrudnienie obywatelek Ukrainy będzie niemożliwe.

Tomas Bogdevic, dyrektor generalny biura pośrednictwa pracy Gremi Personal, szacuje, że przed wybuchem wojny w szczytach zatrudnienia w Polsce pracowało 1,5 miliona pracowników z Ukrainy, z czego 60 proc. przy produkcji, 10,8 proc. w sferze usług, 8,5 proc. w budownictwie oraz po 7 proc. w handlu i logistyce. Ponad 60 proc. pracujących obywateli Ukrainy stanowili mężczyźni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto