MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pożegnali się z dziećmi...<br><font color="#006699"><b>Gazeta Krakowska</font></b>

Halina KRACZYŃSKA
Kolejne ekipy ratowników z niepokojem obserwowaly pogarszającą się pogodę, a na lawinisku zapłonąl jeden symboliczny znicz   Fot. Halina Kraczyńska
Kolejne ekipy ratowników z niepokojem obserwowaly pogarszającą się pogodę, a na lawinisku zapłonąl jeden symboliczny znicz Fot. Halina Kraczyńska
- Najgorszy moment nastąpił chyba wtedy, gdy rodzice dojechali do Zakopanego i dowiedzieli się, że ratownicy przerwali akcję... Potem spotkał się z nimi naczelnik TOPR-u i powiedział, że tak naprawdę już teraz szukają ...

- Najgorszy moment nastąpił chyba wtedy, gdy rodzice dojechali do Zakopanego i dowiedzieli się, że ratownicy przerwali akcję... Potem spotkał się z nimi naczelnik TOPR-u i powiedział, że tak naprawdę już teraz szukają ciał... Dzisiaj po południu siedmiu rodziców pojechało na lawinisko, by pożegnać się z dziećmi... - mówi Aneta Poczkowska, naczelnik wydziału informacji przy urzędzie miasta w Tychach. Mimo tych tragicznych doniesień, mimo białego piekła, jakie rozpętało się wczoraj w rejonie Czarnego Stawu, ratownicy polscy i słowaccy z psami, pracownicy TPN, funkcjonariusze Straży Granicznej kontynuowali poszukiwania sześciu ofiar lawiny, która we wtorek zeszła spod ściany Rysów.

Rodzice i krewni licealistów z Tychów do Zakopanego dotarli wieczorem w dzień tragedii. Czekała ich trudna rozmowa z naczelnikiem TOPR-u.

- My przyjechaliśmy do Zakopanego przed rodzinami - wyjaśnia naczelnik Poczkowska. - Chcieliśmy wcześniej rozpatrzyć się w sytuacji i możliwie jak najlepiej przygotować grunt : rozmawialiśmy z TOPR-em, policją, psychologami, którzy jeszcze wieczorem zajęli się rodzinami.Zorganizowaliśmy spotkanie z dyrekcją Pogotowia. Naczelnik Krzysztof wytłumaczył rodzicom, dlaczego musieli przerwać poszukiwania, że to była dla nich niezwykle trudna decyzja. Powiedział też, że szanse, by ktokolwiek z tej pozostającej w lawinisku szóstki ocalał, są nikłe i że szukają już ciał... Chyba nie muszę mówić, że dla bliskich to był szok... Jednak trochę zrobiła się nam lżej, gdy dziś znowu akcja ruszyła.

Poszukiwania

Od samego rana w centrali TOPR-u ruch, telefony dzwonią co chwila z całej Polski. Część ratowników już pojechała, część się szykuje. Do centrali dociera wiadomość, że z pomocą jedzie 7 samochodów z jednostkami PSP z Zakopanego, Nowego Sącza i Krakowa, w sumie 32 osoby, w tym 10 nurków, 2 żołnierzy z jednostki wojskowej z Krakowa z wykrywaczami metali, 6 psów. Pojechało też - informuje Horska Służba - 7 ratowników od nich z psami.

O godzinie 9 rano ratownicy rozpoczynają przeszukiwania na lawinisku. Nie startuje śmigłowiec, chociaż pogoda nie jest najgorsza. Podobno jest nie takie ciśnienie. W końcu ,Sokół" startuje. Nagle słychać wśród dyżurujących ratowników okrzyk przerażenia: ,O Boże!" Zapada cisza, ktoś mówi, że śmigłowiec spadł... Słychać tylko jęk:,Jezu!"... Na szczęście po chwili ktoś znowu krzyczy: ,Nie spadł, lądował awaryjnie, nikomu nic się nie stało!".

W Zakopanem świeci piękne słońce, niestety, w Tatrach, im wyżej, tym gorzej. Pada gęsty śnieg, wieje silny wiatr, zaczyna się zawieja, koło południa schroniska w Morskim Oku prawie nie widać, nie mówiąc o górach. - Dziś jest ogłoszona trójka, powyżej schronisk nie wolno wychodzić nikomu, kto nie ma przy sobie pipsa - mówią pracownicy TPN.

W schronisku

W schronisku pełno: tu czekają na swą kolej strażacy i płetwonurkowie, ratownicy z psami, stąd koordynuje poszukiwania naczelnik i prezes TOPR, tu czekają rodziny... oraz, oczywiście, tłumy dziennikarzy z całej Polski. Co chwila po schodach na taflę Morskiego Oka schodzą ekipy ratowników i w straszliwej zadymce kierują się w stronę Czarnego Stawu. Niektórzy zaczynają około 13 wracać z lawiniska.

- Boże! Strasznie tam! - wyjaśnia wskazując na miejsce akcji Stanisław Momot. - To istnie białe piekło! Potworny wiatr, minus 8 stopni mrozu, zawieja, widoczność na 1, góra 1,5 metra, śnieg momentalnie zmiata ślady. Naprawdę, trudno sobie cokolwiek tragiczniejszego wyobrazić!

- Ratownicy są już wycieńczeni, psy prawie leżą na śniegu! Teraz to mało kto ma siłę szukać, każdy o siebie zaczyna się martwić! - mówią żołnierze wracający do schroniska.

Przy schronisku szykują się posiłki. Idzie nowa ekipa z psami, by zmienić tych najbardziej zmęczonych.

Bezradność

- Strażacy ze sprzętem specjalistycznym cały czas czekają. Także nurkowie. Ale nie ma szans, by mogli wspomóc akcję! Nie ma sensu nurkować w stawie, bo śnieg z lawiny zmieszał się w jedną wielką bryję z lodem, bryję, która powoli zaczyna zamarzać - tłumaczy płk. Andrzej Łęcki, szef sił zespolonych powiatu tatrzańskiego.

Warunki w górach z godziny na godzinę pogarszają się. U góry wieje bardzo mocny wiatr, tworzy zaspy i 1,5 metrowe poduchy śnieżne, które w każdej chwili mogą zejść, zagrażając pracującym na lawinisku ludziom. Około godz. 14 dyrekcja TOPR zastanawia się, czy nie przerwać akcji.

- Na razie jest jeszcze w miarę bezpiecznie, ale jest to już na granicy ryzyka - podkreśla naczelnik TOPR, Jan Krzysztof.

- Jeszcze jesteśmy w stanie pracować! - pada przez krótkofalówkę odpowiedź ratowników z lawiniska. - Skończymy, jak zapadnie zmierzch, chyba że wcześniej pogoda zrobi się zupełnie fatalna!

Niestety, mimo katorżniczej wręcz pracy kilkudziesięciu osób, również wczoraj nie natrafiono na żaden ślad. Psy znajdują tylko na lawinisku drobne przedmioty należące do zasypanych.

- Psy nie podjęły dotychczas żadnego tropu - wyjaśnia naczelnik TOPR. - Najprawdopodobniej wszystkie sześć osób zostało wtłoczonych tymi ogromnymi masami śniegu do Czarnego Stawu. Lawina była ogromna. Oberwanie śniegu nastąpiło na tzw. Rysie, na wysokości 2300 metrów. Czoło lawiny znajdowało się na wysokości 1580 m. Długość jej toru wynosi 1300 m. Tyle aż przelecieli ze śniegiem licealiści. Całkowity obszar objęty lawiną - to ponad 7 hektarów! Z takiej powierzchni zszedł śnieg. Obszar, w którym działamy, rozciąga się na 2,5 hektarach. Prawie hektar lawiniska znajduje się pod wodą. Głębokość lawiny wynosi 4,5 metra!

Według obliczeń ratowników z Rysy zeszło ponad pół miliona ton śniegu!

Przed godziną 15 warunki w Tatrach tak bardzo się pogorszyły, że zdecydowano o przerwaniu akcji.

Czy jutro ratownicy będą kontynuować poszukiwania, zależy od pogody.

Pomoc

- Urząd Miasta w Tychach przeznaczył na rzecz TOPR-u dotację w wysokości 20 tys. zł - mówi naczelnik Poczkowska. - Chcielibyśmy wszystkim bardzo podziękować. Poza tym zakopiański burmistrz zorganizował dla rodzin kwatery w hotelu. Zgłaszają się też do powołanego w Tychach sztabu antykryzysowego firmy z całej Polski i pytają jak pomóc. Uruchomione zostało konto na rzecz poszkodowanych rodzin. Prezydent Miasta Tychy i jego zastępcy zajęli się całą organizacją i finansowaniem wyjazdu krewnych, zapewnieniem opieki psychologów. Dzieci nasze, które były w drugiej grupie, dziś zostały odesłane do domu, a wraz z nimi także te dwie osoby: wychowawca i uczeń, które nie nie zostały porwane przez lawinę. Wszyscy oni przeżyli tragedię i jesteśmy szczęśliwi, że już są w domach.

Z Zakopanego wyjechali też dwaj chłopcy, którzy nie zostali porwani przez lawinę, ale którzy podczas schodzenia doznali niegroźnych na szczęście, obrażeń i zostali umieszczeni na obserwacji w zakopiańskim szpitalu. Wczoraj przewieziono ich do Katowic, na neurochirurgię. W szpitalu pozostają jeszcze dwie osoby: 16-letnia Luiza, która - jak wszyscy podkreślają - cudem ocalała z lawiny (ma jedynie złamaną rękę i lekkie obrażenia) oraz 18-letni chłopak, który we wtorek przeszedł kilkugodzinną operację. Jego stan jest nadal ciężki.

- Czy rodziny obwiniają za tę tragedię kogoś? - zastanawia się naczelnik Aneta Poczkowska. - Na razie nie rozmawiamy na ten temat...

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto