Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poranek Młodego Lwa

Redakcja
Piłkarze Garbarni przywieźli zwycięstwo z Turnieju Zapomnianych Mistrzów w Bytomiu. Stało się to pretekstem do ważnych refleksji wśród działaczy klubu.

Wzruszony prezes Jerzy Jasiówka w rozmowie ze mną, ze łzami w oczach zerkał na puchar zdobyty przez piłkarzy, mówiąc: - Przypomniały mi się czasy, kiedy w Bytomiu wygrywaliśmy wysoko z Polonią, a ja strzeliłem dwie bramki.

Skarbnik Klubu Jacek Kaim na widok tysiąca kibiców dopingujących w nowej hali swój zespół, powiedział: - Ale jest wrażenie, jak tyle gardeł ryknie - to jest doping!

Nie wiem, czy w tych słowach nie było lekkiej ironii - co do liczebności naszej grupy nie tylko w Bytomiu, ale także na Rydlówce - ale wiem, że szybko odpowiedziałem: - Na taki młyn trzeba być w Ekstraklasie, a w Bytomiu znalazł się człowiek, który wprowadził do niej Polonię z III Ligi, bo wiedział, że nie tam jest jej miejsce. To prezes bytomian Damian Bartyla.

Pod wrażeniem dopingu kibiców Polonii byliśmy wszyscy, jak również pod względem ciepłego i gościnnego przyjęcia, jakie nam zgotowali. Tak na marginesie, ważniejsze od tego, ilu fanów śpiewa, jest to, czy mają do tego serce. Kibice w Bytomiu pokazali, że je mają, natomiast inna, równie liczebna grupa, która gościła jesienią na Rydlówce, udowodniła, że ważniejsze są dla niej nogi, które posłużyły do skopania innej części ciała sędziemu, co dla Garbarni poskutkowało zamknięciem stadionu na dwa mecze. Ale o tym już było.

Turniej Zapomnianych Mistrzów okazał się dla Garbarni sukcesem pod każdym względem: sportowym, kibicowskim, a przede wszystkim - medialnym. Ktokolwiek otworzył w poniedziałek gazetę lub dowolny portal internetowy, traktujący o sporcie, zobaczył słowo Garbarnia odmienione we wszystkich możliwych przypadkach i połączone z dumnym tytułem: "Zwycięzca Turnieju Mistrzów". Już dzień po bytomskiej Victorii dotarła do mnie wiadomość, że prezes Jasiówka chciałby w roku 2011, w ramach obchodów 90-lecia naszego klubu, zorganizować w Krakowie podobny turniej.

Taką ideę należy podchwycić i kuć żelazo, póki gorące! Sceptyczne głosy w stylu: "Nie da się, nie ma pieniędzy" należy wyciszyć do minimum albo w ogóle wyeliminować, bo kiedy ja miesiąc przed turniejem w Bytomiu chodziłem i mówiłem, że mam już gotowy tytuł na relację z niego - "Mistrz Mistrzów" - to wszyscy pukali się znacząco w czoło, mniej lub bardziej jawnie. Okazało się jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych, nawet w kontekście Garbarni. Nie będę odkrywcą, jeśli powiem, że kilka cennych inicjatyw przepadło w naszym klubie tylko dlatego, że z góry skazano je na "niemożliwe do zrealizowania", głównie z przyczyn finansowych albo dlatego, że nie wykorzystano odpowiedniego momentu.

Tak było na przykład w lecie ubiegłego roku, kiedy trener Krzysztof Szopa zgłosił inicjatywę, aby w dwudziestą rocznicę barażów z Bałtykiem zorganizować Piknik, w ramach którego na boisku mieliby wystąpić uczestnicy tamtego spotkania przeciwko obecnej drużynie. Szczerze przyznam, iż bardzo żałuję, że to spotkanie nie doszło do skutku, bowiem właśnie takie imprezy służą za pretekst do obecności klubu w mediach. Tak więc zamiast chronicznego rozkładania rąk i udowadniania, że kasa jest pusta (a tego już nikomu udowadniać nie trzeba), należy zakasać rękawy i szukać sponsorów, którzy w zamian za reklamę pomogą zorganizować taki turniej.

Wystarczy popatrzeć na banery reklamowe z Bytomia, by uzmysłowić sobie, że KS Polonia Bytom nie wyłożyła sama środków na jego organizację. Jeśli teraz nie wykorzystamy boomu medialnego wokół naszego klubu, to za miesiąc o nim zapomnimy, a na następny będziemy znów czekać ze dwie dekady, opowiadając wszystkim w tym czasie, jak to bardzo Garbarnię skrzywdzono.

Otóż największą krzywdą dla Garbarni będzie grzech zaniechania działań przez działaczy, którzy teraz powinni przejść do ofensywy. Jest taki polski film, "Poranek Kojota". Klasyk, jeśli chodzi o cytaty z niego przeszczepione do potocznego języka. "Walenie gruchy do głównego zbiornika", "czasem razem z kumplem lejemy do frytek" czy "kici, kici, taś taś - do lwa, ku...a, do lwa?!" weszły na stałe do repertuaru "złotych myśli". Ale w  filmie tym padły też inne, bardzo mądre słowa: "Nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli wszyscy twierdzą, że coś jest niemożliwe, musi się znaleźć ktoś, kto przyjdzie i to zrobi!". Gdyby prezes Polonii Bytom nie wierzył w swój sukces i wyprowadzenie zespołu na szerokie wody, zapewne nie wyszedłby zza swojego biurka, a dziś ten zasłużony klub byłby być może na naszym poziomie sportowym. Po prostu - uczmy się od najlepszych.

Hasło: halowy turniej piłkarski na 90 lat Garbarni już padło, rzucił je sam prezes Garbarni, Jerzy Jasiówka . Miejsce? Gdzie, jeśli nie w Podgórzu, czyli w hali KS Korona? Telewizja? Oczywiście TVP Kraków, ale także przecież TVN nie stroni od pokazywania imprez sportowych. Sponsorzy? Szukajmy, ale może Bonarka, może mniejsze firmy z Podgórza, może Grupa Conekt, może INKOP. W Bytomiu znaczną pomoc przy organizacji Turnieju okazało klubowi Stowarzyszenie Kibiców Klubu i wywiązało się ze swojej roli znakomicie.

Otóż przy podobnej inicjatywie w Garbarni powinni współdziałać wszyscy, którym dobro naszego klubu leży na sercu. Powołanie grupy osób, która zajęłaby się tą inicjatywą, złożonej z członków Zarządu RKS, przedstawicieli środowiska kibiców, biznesmenów wspierających Garbarnię i zainteresowanych zaistnieniem na takim Turnieju, powinno nastąpić jak najszybciej. Ta grupa inicjatywna powinna współdziałać z Domem Kultury Podgórze, należy także znaleźć patrona medialnego (na przykład "Sportowe Tempo", TV Krak, Portal Moje Miasto Kraków). Dobór ludzi do takiej grupy powinien odbyć się według klucza tych, którzy wykazali się już jakimś działaniem na rzecz Garbarni, bo tacy, którzy tylko pięknie mówią, są pożyteczni, ale na akademiach i jubileuszach. Słowa nie przekute w czyn, zawsze są tylko rzucone na wiatr, a "kto wiatr sieje, wiatr zbiera".

Mamy wszyscy ogromną szansę zorganizowania wspaniałej imprezy, która przysporzy naszemu klubowi splendoru i pokaże, że Garbarnia to nie tylko słowa, narzekania i marny stan kasy, ale także ludzie, którzy potrafią coś dla tego klubu zrobić. Od nas samych zależy, czy z przytoczonych złotych myśli będziemy powtarzać tę o "waleniu gruchy do głównego zbiornika" i "laniu do frytek", czy też tę o "rzeczach niemożliwych, których nie ma".
To od nas zależy, czy pozostaną to cytaty z "Poranka Kojota", czy tez będzie to nasz nowy "Poranek Młodego Lwa".

Zobacz na MM:Wywiady | MM Moto | Photo Day | Ekstraklasa | Zdrowie | Film | MoDO
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto