Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ponad 12-letnia walka mieszkańca Krakowa z urzędnikami

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Ulica Siarczki to niewielka droga w Swoszowicach, krzyżująca się z ulicą Myślenicką. Ten teren należał kiedyś do rodziny Pana Tadeusza. Od kilkunastu lat domaga się za niego odszkodowania
Ulica Siarczki to niewielka droga w Swoszowicach, krzyżująca się z ulicą Myślenicką. Ten teren należał kiedyś do rodziny Pana Tadeusza. Od kilkunastu lat domaga się za niego odszkodowania Google Earth
Tadeusz Burek od ponad 12 lat boksuje się z Małopolskim Urzędem Wojewódzkim w sprawie odszkodowania za grunt zabrany pod budowę drogi w czasach PRL. Sprawa wydaje się oczywista, ale urzędnicy najwyraźniej nie chcą jej załatwić. W tym czasie przez urząd przewinęło się aż pięciu wojewodów! W końcu sąd orzekł, że urzędnicy działali przewlekle oraz z naruszeniem prawa i nakazał rozpatrzenie wniosku w 30 dni. Ponadto wojewoda musi zapłacić grzywnę.

Rodzice Pana Tadeusza do lat 60. XX wieku posiadali 3,5-arową działkę w Swoszowicach w Krakowie. Jeszcze za Gomułki została ona przejęta i w tym miejscu poprowadzono drogę, aktualnie ulicę Siarczki. Na początku lat 2000 pojawiła się możliwość dochodzenia odszkodowania za tak zabraną nieruchomość. Pan Tadeusz złożył stosowny wniosek w przewidzianym ustawą terminie. I od tego czasu rozpoczęła się jego wieloletnia „przygoda” z urzędnikami.

- Od 2006 roku czekamy tylko na jedno: aby wojewoda małopolski wydał decyzję, że działka została zajęta pod drogę. Urzędnicy przez ponad 12 lat doszli do tego momentu, że dalej nie potrafią określić czy tak się stało czy nie - mówi Paulina Bac, adwokat reprezentująca Pana Tadeusza.

Przypadków zabrania prywatnych gruntów z czasów PRL i braku za nie odszkodowań jest wiele. Zaczęto je prostować po roku 1989. Z różnym skutkiem. Zgodnie z ustawą, która weszła w życie 1 stycznia 1999 r., mieszkańcy mogli składać wnioski o odszkodowanie za działki zabrane pod drogi publiczne (które miały taki status 1 stycznia 1999). Czas na to był do końca 2005 roku. Pan Tadeusz zdążył w tym czasie złożyć wniosek.

Najpierw wojewoda, potem prezydent Krakowa

Sprawa trafiła do wojewody małopolskiego, bo to urząd wojewódzki stwierdza nabycie działki pod drogę przez daną gminę. Określa dokładnie jaka powierzchnia została wywłaszczona. Dopiero potem władze danej gminy przejmują pałeczkę i ustalają wysokość odszkodowania. W przypadku Pana Tadeusza urzędnicy Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego już ponad 12 lat nie mogą lub nie chcą tego ustalić.

W tym czasie przez urząd przewinęło się pięciu wojewodów. Gdy Tadeusz Burek składał swój wniosek, urzędem kierował Maciej Klima z nadania Prawa i Sprawiedliwości. Później do siedziby urzędu przy ulicy Basztowej w Krakowie wprowadzali się politycy Platformy Obywatelskiej - Jerzy Miller (dwukrotnie) i Stanisław Kracik. Po kolejnym powrocie PiS do władzy, znów zmienili się wojewodowie (najpierw Józef Pilch, a teraz Piotr Ćwik), ale sytuacja Pana Tadeusza nadal była taka sama. Choć zaczął działać i pozwał urząd do sądu.

Sąd po stronie mieszkańca

W końcu na początku grudnia 2018 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie wydał prawomocny wyrok, w którym stwierdził, że urzędnicy działali opieszale, z naruszeniem prawa i nakazał rozpatrzenie wniosku Pana Tadeusza w 30 dni. Do tego MUW musi zapłacić 1000 zł grzywny i 597 zł zwrotu kosztów postępowania sądowego dla Pana Tadeusza.

- To strategiczny moment, bo ustalimy ostatecznie co zostało wywłaszczone, jakiej wielkości i w jakim miejscu - dodaje mecenas Bac. Ale jeśli urzędnicy w końcu spełnią swój obowiązek, to Pan Tadeusz będzie miał za sobą dopiero pierwszy etap walki. Potem ruszy postępowanie u prezydenta Krakowa.

Gdy Tadeusz Burek otrzymał wyrok, tryumfalnie udał się z nim do urzędu wojewódzkiego. - Obecnego wojewodę Piotra Ćwika przeprosiłem, bo on tu nie jest winien. Urzęduje dopiero od niedawna - mówi Pan Tadeusz. - To był konkretny urzędnik. Na początku mojej walki napisał mi, że w dwa miesiące zostanie wszystko załatwione. Później mówił, że mu kaktus na dłoni wyrośnie, jak coś wskóram. Teraz go znalazłem i pokazałem wyrok. Kupię mu kaktusa. Wygrałem bitwę, nie wojnę, bo pieniędzy jeszcze nie mam - mówi z uśmiechem Burek. Początkowo chciał ok. 150 tys. zł za działkę. Teraz uważa, że jest już warta ok. 250 tys. zł.

Przez lata boksowania się z biurokracją zrobił listę urzędników, którzy bezskutecznie zajmowali się jego sprawą. Ta liczy ponad 50 nazwisk. Dlaczego przez tyle lat nie załatwiono prostej sprawy?

- Taka jest dyscyplina finansów publicznych i natura urzędnicza. Nikt nie chce się podpisywać pod takimi dokumentami. Rozmywa się odpowiedzialność - uważa mecenas Bac.

Co na to urzędnicy?

Pracownicy Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego winę zrzucają na brak odpowiedniej dokumentacji kartograficznej. Pierwsze wątpliwości wynikły z rozbieżności w dokumentach pozyskanych od miasta. Wtedy wojewoda stwierdził, że rodzina Pana Burka musi je wyjaśnić z magistratem i... zawiesił postępowanie. Tyle, że zgodnie z prawem, to urzędnicy wojewody muszą ustalić parametry działki. Tak wskazuje ustawa z 1999 roku.

Gdy MUW w końcu za to się wziął, to za każdym razem pomiary były wykonywane błędnie - w niewłaściwym trybie, bez powiadamiania stron o planowanych pomiarach, a nawet z dołączeniem fragmentów sąsiednich działek. Pan Tadeusz za każdym razem się odwoływał. Urzędnicy nie potrafią jednak wyjaśnić, dlaczego cała sprawa ciągnie się tak długo. - Powodem nierozstrzygnięcia wniosku jest brak prawidłowej dokumentacji geodezyjnej - ucina Joanna Paździo, rzeczniczka MUW.

Problemem jest również to, że w księgach wieczystych działka Pana Tadeusza zabrana pod drogę ma 350 mkw. Natomiast według urzędników wojewody niecała działka została zajęta pod drogę. Czterokrotnie stwierdzali to wynajmowani przez MUW geodeci, którzy za każdym razem podawali różne parametry działki, wahające się od ok. 114 do ponad 140 mkw.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Koniec świata jest blisko?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ponad 12-letnia walka mieszkańca Krakowa z urzędnikami - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto