Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polskie kino nabiera pikanterii. Jesteście gotowi?

Aleksandra Suława
Aleksandra Suława
Marta Dzido z egzemplarzem "Frajdy"
Marta Dzido z egzemplarzem "Frajdy" Anna Kaczmarz
Namiętność w polskim kinie występuje często, ale w kosmetycznych ilościach. Proporcje mogą się zmienić za sprawą Marty Dzido, która w te wakacje pracuje w Krakowie nad scenariuszem artystycznego erotyka.

Wstaje o 6.30. Potem, przez kilka godzin uderza w klawiaturę, od czasu do czasu popatrując na drzewo za oknem. Uderzanie idzie raz bardziej, raz mniej energicznie, ale najważniejsze, że każdego dnia przybywa kilka stron.

Bo czasu Marta Dzido nie ma wiele. Jej stypendium w Willi Decjusza trwa tylko miesiąc. W tym czasie powinien powstać scenariusz „Frajdy” - produkcji, która ma spore szanse na miano „pierwszego polskiego erotyka z prawdziwego zdarzenia”.

Papierowe listy i słodki alkohol

Scenariusz, nad którym pracuje Marta Dzido to adaptacja wydanej półtora roku temu powieści jej autorstwa. Książka, uhonorowana Nagrodą Literacką Unii Europejskiej, opowiada historię kochanków, którzy po latach wspominają wspólne chwile.

Dużo w niej namiętności, a jeszcze więcej oczekiwania, niepewności i emocjonalnej karuzeli. A to wszystko zatopione w klimacie lat 90: bez telefonów komórkowych i messengera, za to ze sporą dawką rockowych koncertów, papierowych listów i słodkiego alkoholu.

W książce nie ma wyrazistej fabuły, akcja rozgrywa się w dwóch czasach i jest opowiadana z różnych perspektyw.
- Przełożenie na ekran takiej kompozycji to z jednej strony wyzwanie, z drugiej satysfakcja, bo język filmu daje możliwość ukazywania tych samych zdarzeń, na kilka różnych sposobów - mówi Dzido.

- Sporo w tym scenariuszu powrotów, retrospekcji, żonglowania czasem i alternatywnymi wersjami wydarzeń. To okazja do snucia opowieści nie tylko o miłości, ale też o tym, czym jest pamięć i jak bardzo czas zniekształca naszą wizję przeszłości.

Od dokumentu do fabuły

Marta Dzido kinomanom znana jest przede wszystkim ze swoich dokumentalnych produkcji. W ubiegłym roku na ekrany kin weszły „Siłaczki”, opowiadające o walce Polek o prawa wyborcze, wcześniej zaś mogliśmy obejrzeć „Solidarność według kobiet”. „Frajda” będzie więc jej fabularnym debiutem.

Mimo to, reżyserka nie czuje tremy. Wręcz przeciwnie. - W dokumencie sporo się improwizuje, stawia na naturalność emocji i reakcji. Myślę, że jest to niezła metoda do stworzenia scen erotycznych, które będą miały w sobie coś prawdziwego - mówi Dzido. - Zależy mi na pokazaniu sensualności, czyli elementu, którego w kinie prawie nie ma, albo jest pokazywany za pomocą tanich chwytów. Mam nadzieję, że moje dokumentalne doświadczenie pozwoli mi uniknąć tych pułapek.

Czy widz jest gotowy na "momenty"?

Jeśli chodzi o erotykę polskie kino nie ma wielkiego dorobku. Owszem, w rodzimych produkcjach pojawiają się pikantne sceny, jednak dotychczas nie doczekaliśmy się tytułów na miarę „Ostatniego tanga w Paryżu”, czy „Gorzkich godów”. Biorąc pod uwagę, że w Polsce wciąż nie potrafimy swobodnie rozmawiać o seksie, nie ma się co dziwić. Ostatnio widać jednak jaskółki zmian. Oprócz „Frajdy”, powstaje też adaptacja innego erotyka, bestsellerowych „365 dni”, autorstwa Blanki Lipińskiej. Jakie będą efekty tych literacko - filmowych eksperymentów przekonamy się już wkrótce.

Stypendium Scenariopisarskie, w ramach którego powstaje scenariusz "Frajdy" jest realizowane przez Stowarzyszenie Willa Decjusza wraz z Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Kolokwium Literackim w Berlinie.

WIDEO: Krótki wywiad

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Polskie kino nabiera pikanterii. Jesteście gotowi? - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto