Zobacz też: Pągowski w mieście [wywiad]
- To jest symbol buntu, bo żadna galeria w Krakowie nie chce już plakatu pokazywać - Krzysztof Dydo wyjaśnia powody wystawienia swoich plakatów na ulicy. - Nawet Bunkier Sztuki nie był zainteresowany, że o MOCAK-u nie wspomnę, więc z Mietkiem Majcherczykiem, właścielem firmy, która zajmuje się rozklejaniem plakatów, zbuntowaliśmy się, namówiliśmy człowieka, który dał nam przestrzeń, postawiliśmy okrąglaki i zrobiliśmy wystawę na powietrzu - dodaje Dydo.
Okrąglaki będą stały w ogródku lokalu Mięta przez pół roku, a plakaty na nich pokazywane będą co jakiś czas zmieniane. - Jak się będą niszczyły, to będziemy doklejać kolejne, bez przerwy - zapewnia Dydo. Plenerowa wystawa jesienią i zimą niesie ze sobą ryzyko zniszczenia plakatu, ale pomysłodawcy wystawy obawiają się czego innego. - Boimy się że będą zrywane, choć to będzie świadczyło o tym, że się podobają. Oby tylko nie były niszczone przez tych, którzy wprowadzają cenzurę, niszczą plakat tylko dlatego, że im się nie podoba fragment piersi, pokazany przez artystę - mówi Krzysztof Dydo.
Jakie plakaty można zobaczyć na Krupniczej?
Na wystawę skłąda się ponad 80 różnych plakatów. - Są one w tej chwili dosyć chaotycznie wyklejone, bo najpierw chcieliśmy zobaczyć, jak to będzie wyglądało - tłumaczy Dydo. Powieszone plakaty pochodzą z kolekcji Galerii Dydo i były wcześniej prezentowane na wystawach na całym świecie. Są też takie, które kolekcjoner otrzymał od zaprzyjaźnionych artystów. - Są prace Sadowskiego, Wałkuskiego, Pluty, Kubicy, Korkucia, Żebrowskiego, Bogusławskiego, Kai, czy nieżyjącego już krakowskiego artysty Mietka Górowskiego - wymiania Dydo. - Ale zapraszam innych artystów, żeby przysyłali swoje prace, a będziemy je też umieszczać na tej wystawie - dodaje.
Tak powinien wyglądać plakat
Ekspozycja przy ul.Krupniczej to okazja, by poznać polską szkołę plakatu. - Widzimy wszędzie zdjęcia, czy grafiki, pozakrywane reklamami, listami sponsorów, którzy chcą mieć dla siebie pół powierzchni, a to uważam za skandal - komentuje Dydo. - Trudo wytłumaczyć tym firmom i instytucjom, że powinni być skromniejsi, a tak naprawdę, w oógle nie powinni być widoczni na plakacie, nie muszą się tak pchać butami- dodaje kolekcjoner.
Plakat, jako forma sztuki, idzie swoim torem. W kraju i na świecie organizowane są festiwale i konkursy dla plakacistów, ale najczęściej prace nie są widoczne poza murami tych galerii. - Polski plakat to nasza wizytóka w sztuce, bo reszta świata nic nie wie o artystach polskich, a jeśli już coś wiedzą to o tych, co są w Muzeum Czartoryskich - ubolewa Krzysztof Dydo. W Polsce plakat jest widoczny na pojedynczych, nieczęstych wystawach, albo przy okazji wernisaży pokonkursowych, jak na rozpoczynającej się za kilkanaście dni wystawie Biennale w Katowicach, gdzie pokazane będą prace młodych artystów (często jeszcze studentów), powstałe w ostatnich dwóch latach.
W Krakowie już przygotowywana jest kolejna wystawa. Krzysztofowi Dydo udało się nawiązać współpracę z Willą Decjusza, gdzie niedługo pokazane zostaną plakaty z Iranu. [szczegóły podamy wkrótce].
Czytaj też:
W Krakowie nie chcą Festiwalu Plakatu Reklamowego
Wystawa plakatów z kolekcji Krzysztofa Dydo
Kontrowersyjne plakaty przeciw Marszowi
Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne | Blogi | Zdrowie i uroda | Konkursy MM | MoDO | Inwestycje | Recenzje | Rowery |
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?