Część schronów jest już nieczynna, na przykład zalana wodą. Ale liczba tych, które zostały, jest wystarczająca dla pracowników huty - twierdzi Kazimierz Cichy, szef ochrony w Mittal Steel Polska. - Budowane były w czasach, gdy w zakładzie było znacznie więcej pracowników. Dziś ludzi jest mniej, ok. siedmiu tysięcy pracowników. Dokładna ilość i rozmieszczenie schronów jest tajemnicą, chociaż tylko poza hutą. Na terenie zakładu schemat budowli zna każdy pracownik. Pytany, ile osób znalazłoby schronienie w budowlach, Kazimierz Cichy nie chce podawać szczegółów. Mówi tylko, że w razie awarii - nikt tu nie mówi o zagrożeniu wojennym - na niektórych stanowiskach muszą pozostać ludzie, aby nie dopuścić do gorszych zniszczeń, że w razie nie daj Boże wybuchu nie wszyscy zdążą dobiec do bezpiecznego miejsca... Płk Stanisław Balawender, były szef Obrony Cywilnej w Krakowie jest bardziej dokładny - Gdy budowano schrony w hucie, na 40 tysięcy pracujących tam osób przewidziano w nich miejsca dla 18 tysięcy - mówi.
Na wypadek awarii
Podziemia HTS to trzy rodzaje budynków. Pierwszy to zwykłe podziemne przejścia między zakładami lub wydziałami - w sumie kilkadziesiąt kilometrów. My idziemy tym, który zaczyna się w walcowni zimnej. Korytarz z rurami na ścianach, oświetlone co kilka kroków słabymi lampami. Duszno, ciemno, gorąco. Tunele wykorzystują zwykli pracownicy huty - łatwiej tak niż poruszać się po powierzchni. Tam najkrótszą trasę przecinają rury, zagradzają urządzenia. Często trzeba omijać przeszkody. Przejście pod ziemią trwa krócej, choć tuneli nie ma w każdym miejscu. Przeważnie odległości między poszczególnymi zakładami w hucie są zbyt duże, aby łączyć je korytarzami. Tunele łączą te, które sąsiadują ze sobą. Oprócz korytarzy podziemia HTS kryją w sobie schrony i ukrycia, czyli budowle ochronne, nie tylko na czas wojny. Tak naprawdę w HTS znacznie bardziej niż atak bombowy czy akcja terrorystów prawdopodobna jest awaria jakiegoś urządzenia. A że hutnicza produkcja opiera się na wysokich temperaturach i niebezpiecznych materiałach, to i awarie mogą wymagać schronień. Nie chodzi tu o awarie na skalę kataklizmów, np. wybuch wielkiego pieca - najbardziej spektakularny wypadek w hucie, jaki może sobie wyobrazić ktoś spoza zakładu. Jak tłumaczy Kazimierz Cichy, pozornie najbardziej niebezpieczny wydział hutniczy jest tak chroniony i pilnowany na wszelkie ewentualności, że możliwość wypadków wyeliminowano niemal do zera. Chociaż nawet przy drobnej wzmiance na ten temat każdy hutnik odpukuje w niemalowane...
Schrony i ukrycia
Różnica między schronem a ukryciem leży - jak tłumaczą ci, którzy zajmują się konserwacją budowli - w wytrzymałości stropu. Najprościej mówiąc - schrony mają wystarczyć na dłużej, ukrycia na krócej. Oba rodzaje wyposażone są w urządzenia filtrujące powietrze ( o tym, że działają przekonujemy się podnosząc rękę do kratek wentylacyjnych), zbiorniki wody(teraz puste) i sprawną łączność przewodową i bezprzewodową. W schronach jest po kilka sal, toalety, w jednym - tym na B1, jak to w swoim slangu mówią hutnicy (dla niewtajemniczonych walcownia zimna) nawet uchował się głośnik radiowęzła rodem z filmów Barei. Schrony na dodatek muszą mieć drugie wyjście, znajdujące się poza terenem ewentualnego zagrożenia. Drzwiczki do niego najczęściej są na końcu schronu, a ewakuacyjne korytarzyki są bardzo niskie. Poruszać się można nimi w pozycji mocno schylonej, obrócić się nie ma jak. Ani zawrócić. Miłośnikom górskich wycieczek spodobają się toalety - budowane w latach 60. nie mają wygodnych klozecików, a dwa postumenciki do znanej pozycji "na narciarza". Czysto, od czasu do czasu pajęczyna ( pająki lęgną się tu w zastraszającym tempie), ciepło, jasno, tylko zaduch, bo schrony zamykane są szczelnymi metalowymi drzwiami. Klucze do nich są w poszczególnych zakładach. I choć bywa, że osoby z kluczem nie ma, w razie zagrożenia - jak tłumaczą pracownicy huty - nikt z kluczem bawił się nie będzie. W pobliżu zawsze znajdzie się wajha do urwania zamka. Ukrycia wyglądają podobnie, ale mieszczą się na przykład w tunelach pomiędzy zakładami. Co jakiś czas korytarz przecinają metalowe grodzie, jak w podwodnej łodzi. W razie zagrożenia zamykają je zbrojone drzwi, a w ścianie tunelu znajduje się wejście do ukrycia. Zasady te same - zbiornik wodny, toalety, filtracja powietrza, łączność. Na jednego człowieka przypada mniej niż metr kwadratowy powierzchni - 0,6 do 0,8 metra. Na chorego lub dziecko więcej. Wedłum norm obrony cywilnej, powietrza w schronie przypada 3 metra sześcienne na osobę odpoczywającą, 15 metrów na osobę obsługujące agregaty, a dokładniej kręcące ich korbami.
Prośba o zlikwidowanie
- Schrony i bunkry Nowej Huty są w zdecydowanie lepszym stanie niż gdziekolwiek indziej w Krakowie - mówi płk Balawender. - Ale pamiętam, gdy przychodziła ekipa sprawdzić stan schronu albo przeprowadzić prace konserwatorskie. Ludzie do nas przychodzili, potem listy pisali, żeby to polikwidować. Dziś podziemia stanowią ciekawostkę, ale z konserwacją jest gorzej. W HTS-ie i tak budynki sprawdzane są na bieżąco. - Co miesiąc schrony są kontrolowane, cały czas nad urządzeniami czuwają wyznaczeni pracownicy - tłumaczy Kazimierz Cichy. Co jakiś czas jednak któreś z ukryć trzeba zamknąć. Z powodu zniszczenia, zalania wodą. Miasto na utrzymanie schronów nie daje pieniędzy, chociaż formalnie nadzór nad budowlami ochronnymi sprawuje magistracki Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Naprawy robi się we własnym zakresie - specjalistów każdy hutniczy zakład ma wystarczające ilości, chociaż jak widać, nie jest to wystarczająca konserwacja. Gmina tłumaczy się jednak tym, że ponieważ nie jest właścicielem wszystkich nieruchomości, w których znajdują się budowle ochronne, to nie ma podstaw prawnych do wydzielania środków finansowych z budżetu miasta na konserwację i modernizację budowli ochronnych. Nadzór polega więc tylko na kontroli, a właściciele mogą bunkry zagospodarować na inne cele. Obiekty należące do miasta wykorzystywane są na przykład na archiwa.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?