Po prostu wygrać!

Spokojny lot i miękkie lądowanie - tak wyglądała wczorajsza podróż do Trójmiasta koszykarek Wisły Can-Pack, które dziś o godz. 18.30 rozpoczną w gdyńskiej hali przy ulicy Olimpijskiej mecz numer 6 w finale play off mistrzostw Polski. Rywalem będzie oczywiście gdyński Lotos, z którym po pięciu potyczkach "Biała Gwiazda"prowadzi 3:2. Tym samym krakowiankom do odzyskania mistrzowskiego berła potrzeba jeszcze tylko jednego zwycięstwa.

Z kolei Lotos żeby obronić swoje panowanie na rodzimych żeńskich parkietach musi wygrać zarówno dziś, jak i ewentualnie w najbliższą środą pod Wawelem. Po przylocie na trójmiejską ziemię krakowskie koszykarki rozlokowały się w hotelu, by potem udać się na zaplanowany trening, który rozpoczął się o godz. 19.30. Zajęcia były typowo techniczno-rozluźniające, albowiem na niespełna 24 godziny przed kolejną potyczką trudno wymyślać jakieś supernowości. Trener Elmedin Omanić jedynie bez przerwy zwracał uwagę na utrzymywanie przez swoje zawodniczki odpowiedniego poziomu koncentracji. Cóż, z kobietami różnie przecież bywa... Wprawdzie dziś "Biała Gwiazda"może (oby!!!) świętować tytuł mistrza Polski (byłby to osiemnasty złoty medal w stuletniej historii Towarzystwa), jednak nie zabrano do Gdyni szampana. - Nie chcemy zapeszać. Najpierw trzeba wygrać cztery finałowe mecze. A wtedy... Poza tym teraz, jeśli zajdzie taka potrzeba, nie ma problemów z nabyciem tego szlachetnego trunku - powiedziała Marta Starowicz. Aktualna asystentka trenera Omanića w 1988 roku była podstawową zawodniczką "Białej Gwiazdy"kiedy ta po raz ostatni do tej pory sięgała po mistrzostwo Polski. Gdyby więc teraz Wisła powróciła na tron, to o pani Marcie można by mówić jako o swoistym łączniku wiślackich, koszykarskich złotych medali. Czego zesztą jej serdecznie życzymy!