Jak piją Rosjanie? Na śmierć, na zabój, na zatracenie. Dowodzi tego wiedza potoczna, dowodzą krążące pod całym świecie dowcipy, dowodzi rosyjska literatura. Ale jeżeli ktoś zetknął się po raz pierwszy z ową wyjątkową rosyjską tradycją za pośrednictwem spektaklu "Noc Walpurgii", wystawianego na scenie krakowskiego Teatru Bagatela, będzie musiał przyjąć tę wiedzę na wiarę. Bo co prawda w Bagateli się pije, ale pije się tak samo jak w tysiącach innych miejsc, niekoniecznie z Rosją związanych.
A przecież opisany w "Nocy Walpurgii" szpital wariatów to miejsce szczególne. Tak jak szczególny jest sam tekst, wystawiony przez Waldemara Śmigasiewicza, i jak szczególny jest jego autor, Wieniedikt (Wieniczka) Jerofiejew (1938 - 1990), najwybitniejszy w historii przedstawiciel literatury alkoholicznej. W życiu i pisarstwie Jerofiejewa, autora m. in. legendarnej powieści "Moskwa-Pietuszki", alkohol odgrywał niezwykle ważną rolę. Wieniczka pił, pili jego bohaterowie - bo inaczej się nie dało. Bo w sowieckiej rzeczywistości, żeby przetrwać - nie hańbiąc się - pić trzeba było. Na zabój, na śmierć, za zatracenie. Żeby zapomnieć - o świecie, o sobie, o upadlającym, niepotrzebnym życiu. "Noc Walpurgii", jak chyba żaden inny tekst w historii literatury, daje możliwość odtworzenia owej najbardziej charakterystycznej cechy sowieckiej rzeczywistości. Rzecz dzieje się w domu wariatów (trudno o lepszą metaforę), podczas Nocy Walpurgii, czyli najsłynniejszej w tradycji europejskiej orgiastycznej nocy czarów, przypadającej na 30 kwietnia, czyli w przeddzień Święta Międzynarodowej Solidarności Ludzi Pracy.
Tego dnia w szpitalu pojawia się nowy pacjent, inteligent i alkoholik - właśnie za jego sprawą dojdzie na oddziale do wielkiego pijaństwa. Pijaństwa egzystencjalnego, ideologicznego, pijaństwa na śmierć, na zabój, na zatracenie. Jakże innego, niż analogiczny - radosny - bankiet zorganizowany przez McMurphy'ego w analogicznej (amerykańskiej) historii "Lot nad kukułczym gniazdem", opisanej przez Kena Keseya, a sfilmowanej przez Milosza Formana. Tak w każdym razie - po sowiecku, nie po amerykańsku - pije się w tekście Jerofiejewa. W spektaklu Śmigasiewicza nie zostało z tego nic. Bohaterowie przedstawienia piją, bo zdobyli banaczek spirytusu. Powód dobry, jak każdy inny, ale tylko dla pijaństwa. Nie dla przedstawiania tegoż pijaństwa na scenie.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.220.2/images/video_restrictions/0.webp)
Robert EL Gendy Q&A
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?