Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pies to nie zwierzę gospodarskie!

Magda Hejda
Marcin Makówka
Wiedziałam, że zabobon o rzekomo leczniczych właściwościach psiego smalcu, tzw. "psiny", ciągle pokutuje na wsiach i w miastach. Nie zdawałam sobie jednak sprawy ze skali tego zjawiska. Walka z nim jest bardzo trudna - pisze Magda Hejda

Kilka razy robiłam dziennikarskie prowokacje i brałam udział z inspektorami Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w likwidacji ubojni psów przetapianych na smalec. Miałam świadomość, że zabobon o rzekomo leczniczych właściwości psiego smalcu, tzw. "psiny", ciągle jeszcze pokutuje i to nie tylko na wsi. Ale nie zdawałam sobie sprawy ze skali tego zjawiska.

Fach Józka, Franka...

Kilka razy zdarzyło się, że nie zastaliśmy w domu osoby, którą wskazał anonimowy informator. Wtedy wystarczyło zagadnąć kilku panów w stanie wskazującym na spożycie, którzy godzinami przesiadują pod miej- scowym sklepem. Po krótkiej wymianie zdań dowiadywaliśmy się, że jak nie zastaliśmy w domu Franka, to możemy zapytać jeszcze o smalec u Józka i Ziutka. I za każdym razem te informacje potwierdzały się. Kolejne moje makabryczne odkrycie - ludzie często sami odprowadzają na rzeź swojego starego psa, który latami przykuty do budy łańcuchem wiernie służył. Kiedy już nie ma z niego pożytku, bo jest za stary na stróża, miejscowy oprawca przetapia go na smalec.

Nie zapomnę rozmowy z producentem smalcu, który przekonywał nas, że najlepszy jest smalec ze starego psa i doradzał, żebyśmy przywieźli psa z azylu, bo tam lekarz fachowo określi jego wiek. Obiecywał, że jak mu przyprowadzimy takiego psa, to bez problemu zrobi nam smalec. W czasie takich rozmów włos się jeży na głowie. Ktoś w dobrej wierze wydaje z azylu psa i wydaje go na śmierć.

Walka z wiatrakami?

Bardzo trudno jest wygrać z przesądami i niełatwo doprowadzić do ukarania tych, którzy zabijają psy. Oprawcy już się wyedukowali i wiedzą, jak zeznawać.
Zazwyczaj twierdzą, że wytopili smalec z psa przejechanego przez samochód. Sprawy są często umarzane, a jeśli już zapada wyrok, to w zawieszeniu. Najgorsza jest bezsilność z jednej strony, a z drugiej poczucie bezkarności. Pamiętam ubojnię psów pod Słomnikami. Cóż z tego, że złapaliśmy sprawcę na gorącym uczynku. Na pniaku szczątki przed chwilą zabitego psa, na piecu topił się smalec z innego nieszczęśnika, w blaszanych beczkach mnóstwo zwierzęcych odpadów i blisko dwadzieścia żywych psów czekają- cych na egzekucję. Cóż z tego, że bardzo szybko zapadł wyrok, oczywiście w zawieszeniu. Cóż z tego, że uratowaliśmy wszystkie psy. Po miesiącu na posesji znów były nowe. Oprawca miał je legalnie i był już bardzo ostrożny.

Potrzebna zmiana prawa

Żeby skutecznie bronić psy przed zabijaniem na smalec, sprawca przestępstwa powinien mieć zasądzony dożywotni zakaz posiadania psów, a to wymaga zmian w Ustawie o ochronie zwierząt. O tym, że ciągle jesteśmy na początku drogi również jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości, świadczy sprawa psiego smalcu kupionego w Witkowicach. Od prowokacji dziennikarskiej do wyroku skazującego, który nie jest prawomocny, minęło dwa i pół roku, po drodze było umorzenie sprawy, ale i przeświadczenie, że nie można składać broni. To było latem 2008 roku. Inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami poprosili mnie o nagranie ukrytą kamerą zakupu psiego smalcu w Witkowicach.

Z wolontariuszką KTOZ we wskazanym przez inspektorów gospodarstwie bez trudu kupiłyśmy dwa słoiki smalcu. Sprzedawca zachwalał, że sam smaży na tym smalcu jajka z cebulką, zarzekał się, że to nie jest smalec padłego psa, obiecywał, że może nam "zrobić" psa, jeśli na grzegórzeckim placu znajdzie kogoś, kto chce pozbyć się swojego psa. Po naszym zakupie smalcu inspektorzy złożyli doniesienie na policję. Zakupiony i znaleziony w czasie przeszukania smalec oddano do badaniu. Prokuratura otrzymała też nagranie wideo przeprowadzonej transakcji. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego, który wydał postanowienie o umorzeniu postępowania, uzasadniając, że wolno zabijać psy na smalec, jeśli ubój jest dokonywany w sposób humanitarny.

Pies to nie świnka

Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami odwołało się od tej decyzji. W wyniku kasacji wniesionej przez Rzecznika Praw Obywatelskich Sąd Najwyższy uznał, że zabijać można tylko zwierzęta gospodarskie, a pies jest zwierzęciem domowym i nie ma możliwości legalnego zabijania psów na mięso, skóry, albo smalec. Dzięki temu sprawa znów trafiła do Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy. Tym razem zapadł wyrok skazujący. Zasądzona kara to tysiąc złotych grzywny i osiemset złotych kosztów procesu. Wyrok nie jest prawomocny, obrońca oskarżonego złożył apelację. W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził: Wymierzając oskarżonemu karę sąd miał również na uwadze konieczność jasnego zasygnalizowania mu, że pora już porzucić stare, a w każdym razie niepotwierdzone naukowo przekonanie o rzekomych walorach zdrowotnych psiego smalcu (a przynajmniej pora dostosować swoje zachowanie do faktu, że zabijanie psów z przeznaczeniem ich na smalec jest zabronione).

Sąd uświadamia

Sąd wziął również pod rozwagę potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Przykład oskarżonego pokazuje, że wciąż u niektórych pokutuje zwyczaj traktowania psów jako hodowlanych zwierząt gospodarskich i takim osobom przyda się świadomość, z jaką karą może spotkać się zabicie zwierzęcia domowego w celu pozyskania z niego produktów przeznaczonych do spożycia. To bardzo ważne słowa, bo w tej sprawie sąd pierwszej instancji też najwyraźniej nie miał świadomości, że pies to zwierzę domowe, a nie hodowlane, gospodarskie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto