W trzecim wyjazdowym spotkaniu pierwsze zwycięstwo odnieśli żużlowcy tarnowskiej Unii. Wygrana z Lotosem 49: 41 nie przyszła jednak łatwo. Faworytem meczu byli bez wątpienia tarnowianie, ale zawodnicy Lotosu o korzystny rezultat walczyli do końca. Tarnowianie końcowy sukces zapewnili sobie praktycznie w czternastym biegu. Nie najlepiej spisujący się w pierwszej fazie zawodów starszy z braci Gollobów Jacek pokonał Kościechę, a ponieważ junior Unii Janusz Kołodziej poradził sobie z uczestnikiem zawodów Grand Prix Tomaszem Chrzanowskim losy spotkania zostały definitywnie przesądzone. - Gdańszczanom należą się słowa pochwały za to, że wprost stawali na głowie - potrafili wygrywać nawet z Rickardssonem - aby sprawić swoim kibicom miłą niespodziankę. Nie udało im się zwyciężyć, ale dzięki temu kibice mogli obejrzeć interesujące widowisko. Moi zawodnicy jeździli bardzo nierówno, ale każdy z nich w mniejszym lub większym stopniu miał swój udział w końcowym sukcesie. Jestem pełen podziwu dla Janusza Kołodzieja. Po upadku w jedenastym wyścigu zacisnął zęby, wsiadł na motocykl i w powtórce wygrał. To także był przełomowy moment spo tkania - powiedział Marian Wardzała. w końcówce i wygrał ważny, wspomniany bieg czternasty.
Pierwszy w parkingu
Jako pierwszy z zawodników Unii pojawił się Tomasz Gollob. Po kolejnym niestety słabiutkim starcie w Grand Prix Szwecji długo pracował zarówno przy swoich motocyklach jak i swojego brata Jacka. Nie potrafił do końca uporać się ze swoim sprzętem. Pierwsze starty lidera "Jaskółek" nie należały do udanych. Przesiadł się na motocykl Jacka i wreszcie wygrał trzy kolejne wyścigi. Jacek Gollob pechowo jeździł zwłaszcza na pierwszym łuku. Aż trzykrotnie zanotował upadki. Zmobilizował się w końcówce i wygrał ważny, wspomniany bieg czternasty.
Pretensje do liderów
Trener Lotosu Grzegorz Dzikowski przyczyn porażki upatrywał w słabszej postawie swoich liderów. - Zawiedli mimo wszystko trzej zawodnicy mający prowadzić parę (Hancook, Chrzanowski i Kościecha). Obudzili się zawodnicy drugiej linii, zwłaszcza K. Jabłoński, który zdołał pokazać plecy nawet samemu Rickardssonowi. Obiektywnie muszę jednak stwierdzić, że wygrał zespół lepszy - stwierdził trener gdańszczan.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?